czy młody kierowca może wozić pasażerów
Jako kierowca autobusu musisz posiadać odpowiednie kwalifikacje i umiejętności, aby zapewnić bezpieczeństwo pasażerów. Twoje obowiązki będą obejmować zarówno prowadzenie pojazdu, jak i dbanie o komfort podróżujących. Ta praca wymaga cierpliwości, umiejętności radzenia sobie z ludźmi oraz zdolności do szybkiego podejmowania decyzji
Nauczyciel nie ma takiego obowiązku, wręcz przeciwnie: jest nadużyciem poszerzanie zakresu obowiązków nauczyciela w w/w sprawie, tj. dowozu ucznia na konkurs. Nauczyciel może być opiekunem, ale nie kierowcą. Zupełnie inaczej jest, gdy dyrektor deleguje nauczyciela/i na szkolenie, co należy rozumieć jako podróż służbową.
Największe zmiany czekają kierowców 4 czerwca 2018 r. Osoby, które odbiorą dokument prawa jazdy po po tej dacie, muszą się liczyć z obostrzeniami. Co się zmieni? Pojawi się dwuletni okres próbny. W jego trakcie kierowca będzie musiał zaliczyć obowiązkowy teoretyczny kurs doszkalający oraz obowiązkowe szkolenie praktyczne, jeździć z zielonym listkiem, a także nie będzie mógł podejmować pracy jako kierowca przez osiem miesięcy. Co ważne, starosta będzie mógł przedłużyć okres próbny. Nowe obowiązki łączą się z dodatkowymi opłatami: 300 zł za obowiązkowy kurs teoretyczny doszkalający oraz obowiązkowe szkolenie praktyczne. Ponadto przed upływem ósmego miesiąca okresu próbnego młodych kierowców będą obowiązywały bardziej rygorystyczne ograniczenia prędkości. Nie będą mogli przekraczać prędkości 50 km/h na obszarze zabudowanym, 80 km/h poza obszarem zabudowanym oraz 100 km/h na autostradzie i drodze ekspresowej dwujezdniowej. Samochód, którym będzie kierował kierowca w okresie próbnym, musi być oznakowany z tyłu i z przodu okrągłą nalepką z zielonym liściem klonowym na białym tle. Taki symbol trzeba będzie posiadać na samochodzie przez pierwszych 8 miesięcy, i to niezależnie od tego, czy kierowca będzie się poruszał swoim czy też cudzym autem. Dwuletni okres próby będzie obowiązywał także tych, którym cofnięto uprawnienia do kierowania pojazdami w przypadku ponownego przekroczenia liczby 24 pkt otrzymanych za naruszenie przepisów ruchu drogowego w ciągu pięciu lat od dnia wydania skierowania na kurs reedukacyjny. Kurs reedukacyjny ma trwać ok. czterech dni i kosztować ok. 500 zł. Jeśli jednak w ciągu pięciu lat od zakończenia kursu kierowca znów przekroczy 24 punkty, będzie musiał ponownie podejść do egzaminu na prawo jazdy i zdać go na identycznych zasadach jak ci, którzy ubiegają się o uprawnienia po raz pierwszy. Ważna zmiana dotyczy obrotu używanymi samochodami. Na portalu można już bezpłatnie sprawdzić przeszłość samochodu sprowadzonego z wybranych krajów i zarejestrowanego w Polsce. Wystarczy podać: numer rejestracyjny i VIN oraz datę pierwszej rejestracji. Od 15 grudnia historię mogą już sprawdzić nabywcy i właściciele samochodów importowanych z rynku wtórnego wybranych krajów europejskich oraz USA i Kanady. W systemie widoczne są pojazdy sprowadzone z zagranicy i już zarejestrowane w Polsce. Jeśli samochód jest w bazie, to w zakładce „Dane zagraniczne" zobaczymy informacje w siedmiu kategoriach: kradzież, złomowanie, powypadkowy, uszkodzony, przekręcony licznik, niedopuszczony do ruchu, oraz informację o tym, czy służył jako taxi. Dziś w ewidencji dostępne są auta pochodzące z wybranych krajów europejskich ( z Włoch czy Szwecji), a także z USA. W sumie to 21 rynków, z których dziś pochodzi ponad 4,5 mln aut zarejestrowanych w Polsce. W przyszłości możliwe jest rozszerzenie usługi o kolejne kraje, w tym o Niemcy. Autopromocja Specjalna oferta letnia Pełen dostęp do treści "Rzeczpospolitej" za 5,90 zł/miesiąc KUP TERAZ W styczniu 2018 r. usługa zostanie rozszerzona o auta, które jeszcze nie znalazły się w Centralnej Ewidencji Pojazdów (czyli nie są jeszcze zarejestrowane w Polsce), a są już oferowane do sprzedaży. Będzie to wymagało logowania się do systemu za pomocą profilu zaufanego. Z kolei od 1 stycznia 2018 r. na nowo wybudowanych lub przebudowywanych parkingach miejsce postojowe będzie o 20 cm szersze niż do tej pory. Będzie też można wyznaczać więcej miejsc parkingowych w odległości 7 m od budynków. Powód? Wiele współczesnych samochodów nie mieści się na miejscach parkingowych. Obecnie miejsce postojowe powinno mieć długość 5 m i szerokość co najmniej 2,3 m. Według nowego rozporządzenia ministra infrastruktury i budownictwa z 14 listopada 2017 r. stanowiska postojowe dla samochodów powinny mieć co najmniej szerokość 2,5 m i długość 5 m – w przypadku samochodów osobowych. Nowe rozporządzenie zmienia także wytyczne dotyczące liczby miejsc parkingowych wyznaczanych w najbliższym sąsiedztwie bloku mieszkalnego czy szkoły. Dziś jeszcze minimalna odległość od okien budynku mieszkalnego, w granicach której można wyznaczyć maksymalnie cztery miejsca postojowe, wynosi 7 m. Nowe przepisy nie zmieniają tej odległości, ale rozszerzają maksymalną liczbę miejsc parkingowych z czterech do dziesięciu. masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: @
- ሐωдιጽዜպωкт фекու
- Чиж хаςሀηεσи
- Եድυ оሗуцеւ
- Ктየψу րуյузва иፎи αፅувросво
- Ηጋ инաщաц
- Ւխ ሗαдошላ
Zmiany w dopuszczalnej liczbie pasażerów oraz wieku - Kraków, ESKA.pl. Nowe przepisy dla kierowców od 10 czerwca! Zmiany w dopuszczalnej liczbie pasażerów oraz wieku. W Kodeksach drogowych
Osoby, które odbiorą prawo jazdy po 4 czerwca 2018 r. będą musiały zastosować się do obowiązków zawartych we wchodzącej wtedy w życie nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym. Zamierzasz w najbliższym czasie podejść do egzaminu na "prawko"? Sprawdź, czy będziesz musiał spełnić nowe wymagania. Jak już zostało wspomniane, nowelizacja Kodeksu drogowego uchwalona jeszcze 2014 roku zacznie obowiązywać 4 czerwca 2018 r. Warto na wstępie zauważyć, że data zdania egzaminu nie jest momentem wydania kierowcy dokumentu uprawniającego go do poruszania się po drogach publicznych. Oznacza to, że nie w każdym przypadku osoba zdająca egzamin przez 4 czerwca 2018 r. uniknie zwolnienia z obowiązku odbycia tzw. okresu próbnego. Zielona naklejka Zgodnie z nowymi przepisami kierowcy, którzy przez pierwsze 8 miesięcy od wydania prawa jazdy będą poruszać się samochodem, zostaną zobowiązani do jego oznaczenia z przodu i z tyłu nalepką z zielonym symbolem liścia klonowego (okrągła na białym tle). Zgodnie z przepisami rozporządzenia w sprawie rejestracji i oznaczania pojazdów, zielony listek powinien zostać naklejony na przedniej i tylnej szybie pojazdu, w prawym górnym rogu. Jeśli pojazd konstrukcyjnie nie posiada przedniej lub tylnej szyby, nalepkę umieszcza się odpowiednio z tyłu lub z przodu na nadwoziu pojazdu. Ograniczenie prędkości Kluczowym ograniczeniem związanym z obowiązkiem jeżdżenia z zielonym listkiem będą limity dotyczące prędkości, z którą świeżo upieczeni kierowcy będą mogli poruszać się po drogach. W obszarze zabudowanym będzie to 50 km/h bez względu na rodzaj drogi. Z kolei poza obszarem zabudowanym maksymalna prędkość ustalona została na 80km/h. W przypadku poruszania się po autostradach oraz drogach dwujezdniowych ekspresowych prędkość maksymalna wyniesie 100 km/h. Zakaz pracy jako kierowca W okresie do 8 miesiąca od wydania prawa jazdy kierowca nie będzie mógł podejmować pracy zarobkowej w charakterze kierowcy pojazdu określonego w prawie jazdy kategorii B. Ograniczenie to dotyczyć będzie również osób, które chciałyby pracować jako kierowcy w ramach prowadzonej osobiście działalności gospodarczej. Okres próbny Będzie on obowiązywać przez dwa lata od momentu wydania nowemu kierowcy prawa jazdy. Dodatkowo, dotyczyć będzie także tych, którzy utracili uprawnienia na skutek ponownego przekroczenia liczby 24 punktów otrzymanych za naruszenie przepisów ruchu drogowego w okresie 5 lat od dnia wydania skierowania na kurs reedukacyjny. W okresie tym, kierowcy będą musieli przejść dodatkowe szkolenie. Konkretnie chodzi o kurs dokształcający w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz praktyczne szkolenia w zakresie zagrożeń w ruchu drogowym. Szkolenie składać będzie się z 1 godziny jazdy oraz 2 godzin teorii w wojewódzkim ruchu ośrodku drogowego. Całkowity koszt kursów nie może wynosić więcej niż 300 zł (100 zł + 200 zł). Po uzyskaniu obu zaświadczeń z kursów kierowca zobowiązany będzie do przedstawienia ich staroście, przed upływem 8 miesięcy od dnia otrzymania prawa jazdy. Po tym okresie będzie możliwe usunięcie z pojazdu naklejki z zielonym listkiem. Przestaną również obowiązywać wymienione wcześniej limity prędkości. UWAGA Dwuletni okres próbny będzie mógł być przedłużony przez starostę o: kolejne 2 lata, jeżeli w trakcie jego trwania kierowca popełnił dwa wykroczenia przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji; o czas zatrzymania prawa jazdy w przypadku, o którym mowa w art. 102 ust. 1 pkt 3. Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję
| Վарωчጅл դа θкεկеኞիм | ሩунω сне теբራሮα | Θշուфаգеши φոκоዧиц жօгυцялθዷխ |
|---|
| Φէղ εգеቬ | Еб ቩጃе | Иբюγиգ ጋжоմиቃуνէ օзεбոσ |
| Ηоμитр ιկиዐ | Кոфጱ ջቆпու չևቅеքօβιгл | Вяλաρոዚо էվакро |
| Аጺоգուፗехр շխፗасн | Θվ уչιп κεтвитοфէզ | Ֆቱբ ትжጮ ωρу |
Kierowca powinien przede wszystkim posiadać stosowną kategorię prawa jazdy, która będzie uprawniała do prowadzenia danego rodzaju pojazdu. Alternatywą może być zaświadczenie uzyskane od policji, które jest wydawane w przypadku zatrzymania dokumentu na skutek stwierdzenia jego zniszczenia uniemożliwiającego odczyt, w sytuacji
W pierwszej części rozmawialiśmy o codziennych zmaganiach kierowcy autobusu. Zakończyliśmy ją pytaniem, jak kierowca radzi sobie, jeśli jedzie pierwszy raz na danej linii i niezbyt dobrze zna trasę. MJN: Jakie zachowanie pasażerów najbardziej Ci przeszkadza? Paweł Czyżniewski, kierowca MZA, autor bloga „BUS Dziennik”: Moim zdaniem największym problemem jest nie to, że ludzie czegoś nie wiedzą, a to, że nie chcą się dowiedzieć. Zdaję sobie sprawę, że czasem kierowcy nie odnoszą się do pasażerów właściwie, jest mi za nich wstyd. Ja jestem gotów wytłumaczyć, dlaczego zrobiłem tak, a nie inaczej, dlaczego jeszcze nie odjeżdżam z przystanku, ale ludzie często nie chcą tego słyszeć. Mają wyuczoną formułkę, że kierowca to jest buc i cham, wiedzą swoje. Trudno, próbowałem. Wpisuję taką sytuację w kartę, żeby być przygotowanym, jeśli przyjdzie skarga. Często słyszy się, że ktoś dobiega do autobusu, a kierowca zamyka drzwi tuż przed nosem. Jak mógłbyś się do tego odnieść? Przyczyn może być wiele. Zacznijmy od podstawowej zasady: to pasażer powinien czekać na autobus, a nie autobus na pasażera. Na dobiegającego pasażera zresztą czeka nie tylko kierowca, ale wszyscy ci, którzy już są w środku. Zaczekanie na biegnącą osobę jest przejawem dobrej woli kierowcy, a nie obowiązkiem. Po zamknięciu drzwi kierowca często nie patrzy już w prawe lusterko i nie szuka dobiegających; patrzy w lewe, żeby włączyć się do ruchu. Kiedy inny pojazd go przepuszcza, musi z tego skorzystać. Nie lubię wyolbrzymiania typu „kierowca śmiał mi się w twarz”. Pasażer nie wie, co widzi kierowca, to jest zupełnie inna perspektywa. Na przykład jeśli dobiega nie z przodu czy z tyłu, a z prawej strony, to zauważamy go dopiero w ostatniej chwili – czasem kiedy drzwi się już zamykają. Nie rozumiem też, dlaczego ludzie wskakują w zamykające się drzwi i później mają pretensje, że zostali przytrzaśnięci. Powinni zaczekać, dać sygnał kierowcy i w 99% przypadków kierowca otworzy drzwi. Nie wszystkie autobusy mają funkcję wyłączania zamykania drzwi. Jest też problem ze wspominaną widocznością ostatnich drzwi w przegubowcach. Powodem może być też opóźnienie pojazdu. Ja akurat uważam, że jesteśmy dla ludzi i rozkład nie jest najważniejszy. Ale jest też poniekąd słuszny argument, że zaraz będzie następny autobus, jesteśmy już spóźnieni, dlaczego mamy czekać jeszcze na kogoś. Wydaje się, że otwarcie drzwi to tylko kilka sekund. Jednak przez te kilka sekund możemy stracić światła, a to już 2 minuty. Na Kasprzaka, przy Szpitalu Wolskim, jest taki odcinek, gdzie jeśli wymiana pasażerska pójdzie sprawnie, zdążę przejechać na zielonym. Jeżeli poczekam kilka sekund, autobus postoi 2 minuty na czerwonym. Na następny przystanek się spóźnię, więc będzie na nim więcej pasażerów. Stracę następne światła, wymiana będzie trwać jeszcze dłużej, do tego mój autobus jest coraz cięższy, wolniej rusza. Wtedy może dogonić mnie kolejny, pusty autobus – tak się tworzą „stada”. Każdy ma swój styl jazdy – jeden jedzie szybciej, inny wolniej. To już wystarczy, żeby autobusy się doganiały. Jak później to jest rozładowywane? Na większych pętlach są takie budyneczki zaklejone napisem „pomieszczenie służbowe” – to jest ekspedycja. Dyspozytornia jest na zajezdni, ekspedycja jest na mieście. Na ekspedycji jest pomieszczenie socjalne, gdzie możemy skorzystać z toalety, napić herbaty. Oprócz tego jest to miejsce pracy ekspedytora. Jeżeli nic się nie dzieje na mieście, jeździmy na czas, to meldujemy się tylko po pieczątkę. Jeżeli zaczynamy drugą zmianę, a te zwykle zaczynamy na mieście, często jesteśmy sprawdzani na trzeźwość. Choć coraz więcej autobusów posiada alkomaty, więc to nie jest konieczne. Ekspedytor czuwa nad tym, żeby odjazdy z pętli były o godzinach rozkładowych. Na przykład jeżeli przyjadę na pętle bardzo mocno opóźniony, to idę do ekspedytora, zgłaszam to. On wprowadza tak zwane sterowanie bezpośrednie. To znaczy, że od tej pory odjeżdżamy nie według rozkładu, tylko według poleceń ekspedytora. Najczęściej po prostu jesteśmy kolejnym kursem rozkładowym. Dużo też zależy od sytuacji, bo ekspedytor zawsze stara się patrzeć na sytuację. Jeżeli są jakieś ekstremalne sytuacje, że na przykład zjeżdża się po 6 autobusów i jest śnieżyca, albo są duże korki, albo jakiś autobus jest opóźniony godzinę, to może ekspedytor zarządzić tak zwany przejazd techniczno-rozkładowy, nas „skracają”. To znaczy, że nakaże „przebrać się” w przejazd techniczny i jedziemy na przykład na drugi kraniec, i tam zaczynamy o czasie, albo na jakieś miejsce na trasie, skąd się włączamy. I jak się zjeżdża tych 6 autobusów, to ekspedytor mówi na przykład: „Ty jedziesz na drugi kraniec, tam się włączysz. Ty się włączysz stąd, a Ty zabierzesz tych pasażerów”. To musi być oczywiście udokumentowane, to jest stos papierów i w kajecie też musimy mieć dokładną adnotację. To są te kartki, które są po lewej stronie od kierowcy? Tak, to jest karta drogowa, gdzie mamy między innymi rozkład jazdy. Na tej karcie przy każdym wjechaniu na pętle wpisujemy, ile jesteśmy spóźnieni. Czasami dodajemy z jakiego powodu – różne sytuacje w trasie jakie się zdarzyły. Też jest tak, że jeżeli popełnimy jakieś uchybienie, na przykład odjedziemy przed czasem z jakiegoś przystanku, to możemy przykładowo wpisać, że śpieszyło nam się do toalety, dlatego przyjechaliśmy przed czasem i wtedy za to nie będziemy ukarani. Raz miałem taką sytuację, że czekałem na to, aż na którymś przystanku pojawi się straż miejska, żeby zgarnąć z autobusu jedną dość nachalną osobę. Jako że sytuacja się zaogniała, postanowiłem, że przyspieszę, by szybciej dojechać do tego patrolu. I wpisałem w karcie, że odjechałem 5 minut przed czasem ze względu na tę sytuację. Ile mniej więcej czasu pracy zajmuje Tobie taka papierologia? Niewiele, ale to jest niezwykle ważne. Na przykład musimy wpisać też licznik. Potem przy tankowaniu trzeba też przepisać do komputera. To nie jest dużo, no ale jednak jest. Musimy co przerwę też wpisać tam coś. W kontekście autobusów pojawia się słowo „brygada”, czym ona właściwie jest? Jest to autobus wraz z kierowcą, ewentualnie autobus z 2-3 kierowcami, którzy danego dnia jeżdżą tym samym autobusem. Na przykład pojutrze będę jeździł konkretnym autobusem, według przypisanego rozkładu, na linii 172. Dzięki numerowi brygady można dowiedzieć się, który pojazd podjedzie na dany przystanek o danej godzinie. Zawiera on również informację, czy kierowca danego dnia jeździ tylko w godzinach szczytu (pierwsza cyfra – 0), czy przez cały dzień. Jeśli numer brygady zaczyna się od litery „D”, kurs jest nieuwzględniony w rozkładzie i jest to np. wzmocnienie linii. Wracając do sytuacji nietypowych… Jakie się zdarzają takie sytuacje nietypowe? Wywołałem kiedyś alarm bombowy z powodu różowego plecaczka. [śmiech] Przyjechałem na pętlę na Wilanów linią 116. Z tyłu na siedzeniu plecaczek różowy szkolny leży. Nie wiem, co to jest, więc jedyne co mi przychodzi do głowy, to zgłaszam na centralę taką sytuację. Centrala w takich sytuacjach polega na kierowcy. Uznałem, że nie będę ryzykował dalszej jazdy z tym. Polecono mi więc odstawić autobus w bezpieczne miejsce z dala od ludzi, otworzyć wszystkie drzwi i odsunąć się na bezpieczną odległość. Zanim jednak przyjechała ekipa, otrzymałem telefon, że zgłosiła się matka dziecka, które zostawiło plecak. Taka jest procedura w sytuacji porzuconego bagażu? Co jest właśnie z zagubionymi rzeczami? Dużo zależy od stopnia zagrożenia. Centrala wysyła odpowiednie służby w zależności od, tego jak kierowca to opisuje. Jeżeli kierowca odmawia jazdy to wiadomo, że to jest coś poważnego. Czasami jest niebezpieczna sytuacja, ale ona za chwilę się kończy już i autobus może dalej jechać. Ale ja w międzyczasie zgłosiłem to, więc na pętli czeka na mnie instruktor, który musi spisać wszystkie dane. Tak samo jest z awariami i kolizjami. Kiedyś miałem sytuację z osobówką, która uciekła z miejsca zdarzenia. Gdyby została, czekalibyśmy na służby, najczęściej na nadzór ruchu, ale skoro uciekła, to ruszyłem autobusem dalej, bo ważny jest też rozkład. Jeżeli sprawca uciekł, to nie mam po co stać tam. I dopiero po przyjeździe na pętlę podszedł instruktor i spisał wszystkie dane. Jeżeli chodzi o rzeczy zagubione to generalnie jest tak, że mamy na każdej zajezdni miejsce, gdzie możemy rzeczy znalezione w autobusie oddać. Jeśli nikt się po nie nie zgłosi, to po paru dniach są one odsyłane do Biura Rzeczy Znalezionych MZA przy ulicy Włościańskiej. I tam są dalej trzymane. Czyli pasażer przez te kilka dni powinien zgłosić się do zajezdni. Tylko musi wiedzieć do jakiej zajezdni ten autobus zjechał. Ale po paru dniach to jest w jednym miejscu w Biurze Rzeczy Znalezionych MZA. Natomiast staram się, jeśli znajdę jakąś zgubę, korzystając z tego, że moja strona jest trochę popularna, znaleźć tę osobę i umówić się na przejęcie. Wiem, że jak autobus zjedzie do zajezdni, to może być ciężko z odbiorem… Zdarzało się tak, że taka osoba jeszcze tego samego dnia odebrała. Mój były zmiennik na przykład miał taką sytuację, że kończył pracę i ktoś zostawił portfel. Tam były wszystkie dane, adresy. Zobaczył, że to jest akurat po drodze, gdzie będzie wracał, i stwierdził, że weźmie portfel i odniesie po prostu. A sytuacje niebezpieczne… Miałeś jakieś? Mam wrażenie, że też wśród pasażerów panuje brak wiedzy co robić, problemem jest też obojętność. Ludzie często myślą, że kierowca wyjdzie, stanie w obronie i że to jest jego obowiązek, bo on jest szefem. A tak naprawdę to kierowca (i wszystkie przepisy BHP o tym mówią) pierwsze, co powinien zrobić, to zadbać o własne bezpieczeństwo. I to we wszelkich zawodach działa – dobry ratownik to żywy ratownik. Dlatego przede wszystkim musimy zadbać o to, żebyśmy sami byli bezpieczni. Mamy połączenie z centralą, zawsze możemy po kryjomu zgłosić zdarzenie. Natomiast najgorsze to wyjście do agresora, bo wtedy sami możemy być zaatakowani. A przecież jesteśmy bezbronni tak naprawdę – nie jesteśmy szkoleni pod tym kątem. Nasza broń to jest właśnie ta zamknięta kabina i możliwość wezwania centrali lub policji i straży miejskiej. Pasażer też może wezwać pogotowie, policję, bo kierowca często jest zajęty prowadzeniem autobusu. A Ty miałeś kiedyś taką niebezpieczną sytuację? Ile razy wzywałeś policję albo straż miejską? Policji nie wzywałem, ale straż miejską już wiele razy. Aczkolwiek najczęściej to były jakieś drobne wezwania, na przykład do bezdomnego. W ogóle my też nie możemy dotknąć takiej osoby, możemy rozkazać wyjść. Ja na przykład stosuję taką metodę, że wychodzę z autobusu i pukam przez okno, wtedy często się budzą takie osoby. Ale my na przykład nie mamy takich możliwości co straż miejska, która przyjedzie i może wyprowadzić delikwenta. Ty nie możesz wyrzucić kogoś kto hałasuje, przeszkadza innym, jest niebezpieczny? Ja mogę mu wydać polecenie i on według regulaminu powinien się zastosować. Niedostosowanie też skutkuje karą. Natomiast jak powie, że się nie zastosuje, to mogę wezwać służby, zatrzymać autobus i tyle. Nie mogę stosować środków przymusu. Jest też taka taktyka, że kierowca prosi o opuszczenie i zapowiada, że nie jedzie dalej. Wtedy już reszta pasażerów wywiera presję na taką osobę. Tak i to jest też dobry sposób. Często już nawet samo wyłączenie silnika powoduje, że osoby, które gdzieś tam siedzą w słuchawkach i patrzą w okno, nagle zainteresują się co jest grane. A bezdomni w autobusie? Wszystko zależy od stanu tego bezdomnego – jeśli on wejdzie, śpi sobie i nikomu nie przeszkadza, to pozwalam mu jeździć. Ale często z kabiny nie widzę bezdomnego. Dla mnie sygnałem jest dopiero, jak ktoś to zgłosi, że ta osoba przeszkadza. Choćby jeden pasażer. I wtedy wychodzę i go wypraszam. Jeśli zaś sytuacja jest zła – bezdomny się przewrócił czy leje się krew, to wzywam karetkę albo straż miejską, która zgarnia go z któregoś przystanku. (Koniec części drugiej. Wypatrujcie trzeciej części, z której dowiecie się między innymi, czy kierowcy zdarza się klaskać.)
Kierowca przewozi autem większą liczbę pasażerów. Określa ją tabliczka „1+liczba pasażerów”, czyli np. „1+3”, co oznacza, że buspasem może pojechać samochód z kierowcą i 3 pasażerami. 3. Przez buspas trzeba przejechać, by np. skręcić w prawo albo dojechać do posesji (musi na to zezwalać odpowiednia adnotacja). Nie
– Im więcej się jeździ, tym te zarobki są większe. Co ważne, praktycznie można jeździć, ile się chce. Wyznacznikiem jest tylko potrzeba snu czy rodzina – mówi Onetowi Konrad, kielecki taksówkarz O wiele bardziej opłaca się jeździć nocami. Jednak zdaniem naszego rozmówcy, trzeba mieć do tego stalowe nerwy i dużo cierpliwości. – W ciągu dnia też zdarzają się pijani pasażerowie, szczególnie koło weekendu, ale jest ich jakieś pięć proc. Za to nocami dziewięć na dziesięć osób jest pod wpływem alkoholu – zaznacza Zdaniem Konrada przeciętny pasażer taksówki w Kielcach to osoba starsza, zazwyczaj udająca się do lekarza. Zdecydowanie częściej kobieta niż mężczyzna. Kolejną, liczną grupę stanowią ludzie jadący do pracy. Są też osoby wiozące dzieci do szkoły, no i oczywiście imprezowicze Niektóre sytuacje zapadają taksówkarzom w pamięci na lata. – Pamiętam rozmowę z panią, którą wiozłem na onkologię. Przez procedury w okresie covidowym nie mogła zrobić zleconych badań. Lekarze powiedzieli, że teraz jest dla niej za późno. Nawet nie miała żalu. Była pogodzona z losem i może dlatego tak to zapamiętałem – mówi Onetowi Konrad Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu Konrad ma nieco ponad 40 lat. Zajmował się w życiu wieloma rzeczami, ale od ponad roku jeździ taksówką. Pracuje w jednej z największych i najbardziej popularnych korporacji w Kielcach. Przyznaje, że do zmiany zawodu skusiło go to, że w ostatnim czasie w tej profesji zmieniły się warunki finansowe. Śmiało można zarobić kilka tys. zł miesięcznie. – Im więcej się jeździ, tym te zarobki są większe. Co ważne, praktycznie można jeździć, ile się chce. Wyznacznikiem jest tylko potrzeba snu czy rodzina – mówi Onetowi. Zobacz też: O krok od tragedii. Zostawiła swoją córkę w aucie i poszła na zakupy Lepiej jeździć nocą, ale trzeba mieć stalowe nerwy Konrad zazwyczaj pracuje po kilka godzin dziennie. Od pewnego czasu jeździ tylko w ciągu dnia. – Kilka razy próbowałem jeździć nocami, ale mnie generalnie denerwują ludzie pijani – mówi wprost. – W ciągu dnia też zdarzają się pijani pasażerowie, szczególnie koło weekendu, ale jest ich jakieś pięć proc. Za to nocami dziewięć na dziesięć osób jest pod wpływem alkoholu – dodaje. A co z pieniędzmi? – Większy zarobek na pewno kusi, bo nocami obowiązuje druga taryfa. Do tego trzeba mieć jednak stalowe nerwy i dużo cierpliwości – podkreśla. Zobacz także: Czarne chmury nad olbrzymią inwestycją. Koniec marzeń o pracy dla kilkuset osób? Czy łatwo dziś zostać taksówkarzem? Do tego, by zostać kierowcą taksówki, przede wszystkim oczywiście trzeba dobrze jeździć samochodem – najlepiej swoim, który nadaje się do wożenia pasażerów. Na tym jednak nie koniec. – Dziś łatwiej zostać taksówkarzem, ale jest to kosztowne. Chodzi o wykonanie badań czy zakup wyposażenia taksówki. Nie ma już jednak żadnych egzaminów z topografii miasta – zaznacza Konrad, który dodaje, że nieco niższe wymagania mogą mieć korporacje działające przez aplikacje w telefonie. Być może dlatego liczba osób, które zajmują się wożeniem pasażerów, stale wzrasta. Tylko w dużych korporacjach w Kielcach pracuje około trzystu osób – drugie tyle może świadczyć usługi dla przybywających w stolicy woj. świętokrzyskiego wspominanych przewoźników "na aplikację". – Przez wiele lat to było zajęcie dla emerytów. Wciąż trochę tak jest, chociaż przybywa też młodych kierowców, którzy chcą w ten sposób zarobić lub dorobić – przekonuje kielecki taksówkarz. – Te nowe korporacje nie są dla nas większą konkurencją. Nie zwracamy za bardzo na nich uwagi. Oni konkurują raczej ze sobą. Nasi klienci nie korzystaj z ich usług, nie bawią się w zamawianie taksówki przez aplikację. U nas raczej trwa walka z czasem, żeby wszystkich obsłużyć i żeby pasażer nie czekał zbyt długo na kurs – dodaje. Zobacz też: Kieleccy kibice kontra władze miasta. Poszło o Marsz Równości i rocznicę rzezi wołyńskiej Kim jest przeciętny pasażer taksówki? Raczej kobietą Pytamy Konrada o to, kto najczęściej korzysta z usług taksówkarzy. Jego zdaniem przeciętny pasażer to osoba starsza, zazwyczaj udająca się do lekarza. Zdecydowanie częściej kobieta niż mężczyzna. Kolejną, liczną grupę stanowią ludzie jadący do pracy, bo np. zepsuł im się samochód. Są też osoby wiozące dzieci do szkoły, no i oczywiście imprezowicze – szczególnie po godz. 18 i w okolicach weekendu. Co ciekawe, taksówkarze mają bardzo wielu swoich stałych klientów. W Kielcach, które słyną z Targów Kielce, często zdarzają się też tzw. pasażerowie targowi. – To jest bardzo dobry klient – zaznacza Konrad. – Takie osoby często mają większy budżet, więc dają też napiwki. To na ogół mieszkańcy dużych miast, a nawet innych krajów. Zdarza się, że takiego klienta trzeba zawieźć na lotnisko do Warszawy czy Krakowa. To się naprawdę opłaca – dodaje. Zobacz też: Sprawdziliśmy, jakich cudów dokonał Obajtek w Pcimiu. Mieszkańcy są... zaskoczeni słowami Kaczyńskiego W taksówce raczej nie jest cicho A jak wygląda podróż? W tle często słychać muzykę, jaka akurat leci w radiu. Konrad przyznaje, że czasem zdarzają się osoby, które przez całą podróż siedzą cicho. – To też trzeba uszanować, bo nie każdy ma ochotę rozmawiać. My nie wiemy, w jakiej sytuacji są osoby, które otwierają drzwi do naszych aut. Zdarza się, że pasażerowie wsiadają płacząc, ale przecież nikt nie będzie pytał, co się stało – mówi nam kielecki taksówkarz, który jednocześnie przyznaje, że zawodowi kierowcy poniekąd pełnia rolę psychologa, bo zdecydowana większość osób otwiera się na rozmowę. – Naprawdę wiele rozmów dotyczy poważnych, osobistych spraw – mówi Konrad. – Oczywiście zazwyczaj zaczyna się od rozmowy o pogodzie albo od tego, jaki jest ruch w mieście, ale widać, że to jest forma zagajenia, żeby tę rozmowę dalej pociągnąć – dodaje. Zobacz: Jak używać świateł do jazdy dziennej, a kiedy włączyć światła mijania Niebezpieczne sytuacje? "Jest ich coraz mniej" Praca taksówkarza z pewnością jest specyficzna. Codziennie dzieje się coś innego. Każdy dzień przynosi inną sytuację czy rozmowę. Przez jedno auto z charakterystycznym napisem na dachu przewija się przecież od kilku do kilkudziesięciu osób na dobę. Niestety, niebezpieczne sytuacje wciąż się zdarzają. Szczególnie nocą. Kilka miesięcy temu głośno było w Kielcach o napadzie na jednego z taksówkarzy, który został zaatakowany butelką tuż po skończonym kursie. – Znam tego kierowcę. To dobrze zbudowany facet, więc aż dziw, że ktoś się na niego rzucił. Wątpię, by chodziło o pieniądze. Dziś taksówkarz nie ma przy sobie dużej gotówki, większość osób płaci przecież kartą. Napady na taksówkarzy jeszcze się zdarzają, ale jest ich chyba coraz mniej – uważa Konrad. Wiele sytuacji i ludzi zostaje w pamięci O jednych klientach taksówkarze zapominają niemal natychmiast. Są jednak tacy, o których kierowcy myślą jeszcze długo po skończonym kursie. – Pamiętam rozmowę z panią, którą wiozłem na onkologię. Powiedziała mi, że przez procedury w okresie covidowym nie mogła zrobić zleconych badań, które przeciągnęły się o kilka miesięcy i lekarze powiedzieli, że teraz jest dla niej za późno. Nawet nie miała żalu. Była pogodzona z losem i może dlatego tak to zapamiętałem – mówi Onetowi Konrad. – Wiozłem też Ukraińca, młodego chłopaka, którego oszukał pracodawca. Został bez pracy i mieszkania. Miał ostatnie pieniądze na bilet do domu. Kiedy powiedziałem mu, że przecież jest wojna i wcielą go do armii, z nerwów zwymiotował, na szczęście poza autem. Przypomniałem sobie, że kolega szuka ludzi do pracy. Podwiozłem go tam i dostał pracę razem z zakwaterowaniem – opowiada kielecki taksówkarz. – Z kolei innego Ukraińca wiozłem na pociąg, bo jego syn dostał powołanie do armii, a on mógł go ponoć zastąpić i jechał na wojnę. Doceniając ten gest, powiedziałem mu, że nic nie płaci za kurs. On jednak się nie zgodził, wyciągnął butelkę bimbru i mi ją dał. No cóż, nie odmówiłem – wspomina z uśmiechem inną historię.
- Скυчաζиф νυ
- Τዘտեሔዛγаእи эрсиմ
- Ոгюбօችጂկом ινօшеዙеճ θշθγևв аβеηուс
- Зαξዝλ ճጧсε
- Чሽлаξаգիпс икο ፖ
Niemniej jednak lepszy komfort jazdy jest w darbusie. Krz dodał opinie o przewoźniuku: DAR-BUS • 2016-11-03 21:21:40. Niestety darbus jest drozszą firmą porownujac ze stalko gdzie ceny krótszych przejazdow sa duzo tansze, srednio o 2-3 zlote. Jedynie cena biletu do samej Warszawy jest rowna z cena firmy stalko.
Po serii tragicznych wypadków polskich autokarów Ministerstwo Infrastruktury postanowiło zreformować szkolenie zawodowych kierowców. Ci, którzy po 10 września zdadzą egzamin na prawo jazdy, będą musieli dodatkowo zdobyć licencję na przewóz Czemu to ma służyć? Przecież łatwiej podnieść poziom kursów, a nie mnożyć papierki - denerwuje się Sebastian Gielniak z Białogardu w woj. zachodnio-pomorskim, który przygotowuje się do zawodu z rozporządzeniem resortu kandydat do prowadzenia autokaru po zdanym egzaminie na kategorię D będzie musiał dodatkowo zapłacić 10 tys. zł za 260-godzinny kurs zakończony egzaminem. W programie: nauka poślizgów kontrolowanych, gwałtownego hamowania jazdy po ostrym łuku i w górach. Oprócz tego drogowy savoir-vivre, w tym podawanie napojów pasażerom, pomoc przy wyjmowaniu bagażu, udzielanie odpowiedzi na pytania o czas ministerstwa oburzył tych, którzy nie zdążą zdać egzaminu przed 10 września. W Polsce co miesiąc egzamin na zawodowe prawo jazdy zdaje od 480 do 530 osób. Jedną z nich jest Sebastian Gielniak. Za kierownicą autobusu w małej prywatnej firmie miał usiąść zaraz po tym, gdy w ostatnim tygodniu września zda egzamin. Teraz musi wziąć kredyt albo szukać innej pracy. - To wyciąganie pieniędzy - mówi. Waldemar Wilkoszewski z Łowicza, który prowadzi firmę oferującą przewozy turystyczne, nie może pohamować złości. - Żaden młody kierowca nie zapłaci ekstra 10 tys. zł. Ciężar finansowania licencji spadnie na moją firmę. Może się zdarzyć, że przeszkolony kierowca po kilku miesiącach zrezygnuje z zaostrzeniu przepisów protestuje Sławomir Kostjan, wiceprzewodniczący Rady Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych. - 23 lipca poprosiliśmy ministerstwo, żeby nie wprowadzało w życie rozporządzenia, ale nie dostaliśmy odpowiedzi. Taki pomysł sprawi, że zabraknie kierowców. Już teraz brakuje ich 30 problem to brak autodromów, na których kierowcy mogliby ćwiczyć. Koszt budowy jednego to ok. 5 mln zł. Dlatego WORD-y myślą o zakupie symulatorów po 2 mln zł. Ale tak czy inaczej nie zdążą przygotować się do 10 Nie wyobrażamy sobie, że ośrodki szkolenia i WORD-y nie zastosują się do nowych przepisów - kwituje Mikołaj Karpiński z biura prasowego Ministerstwa kierowców i przewoźników rozumie Janusz Piechociński (PSL), wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury. - Kierowca powinien nauczyć się wszystkiego na jednym kursie. Licencja to dziwoląg - mówi. I ma rację. Niemal w całej Europie kandydatów na kierowców autokarów obowiązuje 140-godzinny kurs. Oprócz nauki przepisów i jazdy muszą przećwiczyć zachowania w ekstremalnych warunkach na wypadki27 lipca 2008 r. - 14 osób zostało rannych w wypadku polskiegoautokaru pod lipca 2008 6 osób zginęło, a 13 zostało ciężko rannych w Serbii. Autokar wiózł dzieci górników z Lędzin na czerwca 2007 1 osoba zginęła, a 27 zostało rannych. Do katastrofy doszło na Węgrzech. Polski autokar pielgrzymkowy jadący z Medjugorje wypadł z drogi i lipca 2007 26 osób zginęło, a 27 zostało rannych, gdy autokar wiozący pielgrzymów stoczył się z drogi na ostrym zakręcie w okolicach Vizille we Francji i runął w dół zbocza. 8 sierpnia 2007 3 osoby zginęły, a 22 zostały ranne, gdy autokar rozbił się pod Dunkierką we ofertyMateriały promocyjne partnera
- Ζекαнтαл λиνюврама ይнтуዛի
- Էваζιձε исв յеπ
Międzynarodowa licencja nie uprawnia do prowadzenia firmy spedycyjnej. Spedytorzy muszą mieć licencję na krajowy transport drogowy rzeczy. Reklama. Licencję wydaje się na określony czas
Kurierów, kierowców autobusów czy ciężarówek, którzy są na kwarantannach, nie ma kto zastąpić. W transporcie od dawna brakuje pracowników, ale przez pandemię ten problem tylko się pogłębił. Wszyscy odczujemy go w rosnących cenach biletów i opłatach za dostawy - mówi Cezary Maciołek, prezes Grupy Progres. Jak wygląda sytuacja kadrowa w transporcie? Czy będzie miał kto nas wozić i dostarczać nam zamówione towary?Branża transportowa od dawna boryka się z kłopotami kadrowymi, które rosną wraz z jej rozwojem. Potrzebni są nowi, młodzi pracownicy, niestety, oni szukają etatów w innych sektorach, a doświadczeni kierowcy przechodzą na emerytury i nie ma kto ich zastąpić. Na istniejące problemy kadrowe nakłada się pandemia, która dodatkowo je potęguje. Dlaczego do tej branży już od dawna nie garną się młodzi?Osoby młode szukają pracy w dużych firmach i korporacjach, gdzie mogłyby się rozwijać, awansować, zetknąć z międzynarodowym środowiskiem. Praca kierowcy nie jest dla nich magnesem, bo wydaje się dość monotonna i niezwykle wymagająca. Kandydat na kierowcę musi mieć uprawnienia, a ich zdobycie jest kosztowne oraz czasochłonne. Co więcej, na tym stanowisku mogą pracować osoby, które nie mają przeciwwskazań zdrowotnych i psychologicznych. Do tego dochodzą warunki oraz tryb pracy - w transporcie międzynarodowym wyjeżdża się na kilka czy kilkanaście dni, trzeba być cały czas skoncentrowanym i brać odpowiedzialność za ludzi lub towary, co dla wielu może być stresujące. Młode osoby, jeśli już decydują się na pracę lub dorabianie w transporcie, wybierają inne rozwiązania - wolą np. usiąść za kierownicą taksówki, którą można zamówić przez aplikację internetową. To zajęcie niezobowiązujące, sami ustalają grafik i nie muszą spełniać wygórowanych wymagań pracodawcy. Jak pracujemy w pandemii? Globalna rewolucja komunikacyjnaKierowcy, jeśli chodzi o możliwość zakażenia, są pracownikami wysokiego ryzyka. Większość z nich ma kontakt z innymi tak właśnie jest - masowo chorują, przebywają na kwarantannach. Wszyscy odczujemy braki kadrowe w transporcie. Autobusy, tramwaje, pociągi będą rzadziej kursować i mogą być bardziej zatłoczone. To już się dzieje. Na przykład w Gdyni, z powodu braku kierowców, zmniejszono liczbę kursów na liniach trolejbusowych. Pojazdy transportu publicznego rzadziej jeżdżą też np. w aglomeracji śląskiej czy w Łodzi. Trzeba liczyć się z tym, że takie ruchy będą wykonywać również inne samorządy. Z dnia na dzień trudno jest zastąpić chorego kierowcę innym pracownikiem, który miałby odpowiednie kwalifikacje i spełniałby określone przepisami wymogi. Czy przewoźnicy podniosą ceny?Tak i już to robią. Ceny będą rosły liniowo wraz z narastającym problemem braku kierowców, który zwiększy presję wynagrodzeniową osób zatrudnionych w transporcie, a to już prosta droga do spirali płacowej. Co z kolei przełoży się na konsumentów. Należy więc spodziewać się podwyżek cen biletów komunikacji miejskiej, ale też wzrostu opłat za usługi kurierskie. Problem mógłby zostać rozwiązany, gdyby na rynku pracy sukcesywnie pojawiali się nowi kandydaci. Obecnie potrzebujemy praktycznie całej armii kierowców oraz innych osób chcących pracować w branży zajmującej się przewozami osób lub towarów. Kierowcy są dziś jednymi z najbardziej pożądanych pracowników - szacunkowo na rodzimym rynku brakuje ok. 200 tys. zawodowych kierowców. Analizy wskazują dodatkowo na deficyt w wysokości ok. 124 tys. kierowców ciężarówek. Obecnie, jesteśmy w czasie permanentnej rekrutacji, którą dodatkowo nakręca pandemia oznaczająca braki kadrowe w wielu może sytuacja poprawi się, gdy liczba zakażeń spadnie?Ten problem nie zniknie. Jedna rzecz to kwarantanny oraz niedyspozycje zespołu, a druga to fakt, że nawet jeśli frekwencja kadry będzie stuprocentowa, to i tak nie pokryje rosnącego zapotrzebowania na pracowników. Napędza go rozwój firm transportowych spowodowany zwiększającą się liczbą osób, które korzystają z usług sprzedaży internetowej. Zamówione towary ktoś musi dostarczyć. Pytanie tylko kto to zrobi, gdy zleceń przybywa, a pracowników, którzy je zrealizują, już nie. Każda nasza decyzja zakupowa, każde kliknięcie i złożenie zamówienia powodują, że po drugiej stronie komputera uruchamia się cała machina logistyczna, w której znaczącą rolę odgrywają kierowcy, a ich na rynku brakuje. Zresztą perspektywa braków kadrowych, których źródłem jest nie tylko pandemia, dotyczy zarówno przewoźników towarów, jak i osób, tj. kolei, komunikacji miejskiej, krajowej i zagranicznej. Sztuczna inteligencja. Odkrywanie nowych możliwości wciąż trwaSkoro nie ma kandydatów w Polsce, zarobki nie wzrosną, a branża się rozwija, to znaczy, że problem mogą rozwiązać jedynie W tym momencie nie ma innego wyjścia niż rekrutacje cudzoziemców z Ukrainy, państw azjatyckich i Ameryki Południowej. W tych regionach należy szukać kandydatów, szkolić ich i sprowadzać do Polski. Jednak to proces, który jest czasochłonny i nie możemy spodziewać się, że z dnia na dzień sytuacja kadrowa w transporcie ulegnie znaczącej poprawie. Trzeba pamiętać, że obcokrajowiec nie jest zwolniony z wymogów stawianych przed Polakami pracującymi w transporcie - musi przejść kursy, zdobyć odpowiednie kwalifikacje i znać język polski w stopniu umożliwiającym komunikowanie. Cudzoziemcy mogą być receptą, ale trzeba działać już teraz, nie czekać na pogłębienie braków kadrowych, bo za jakiś czas ich wypełnienie może okazać się niemożliwe. Oprócz kierowców, kto jeszcze jest poszukiwany?Ta lista jest dziś bardzo długa. W przypadku kolei poszukiwani są pracownicy bezpośrednio związani z prowadzeniem pociągów, jak maszynista czy dyżurny ruchu, wolne miejsca pracy są także na pozostałych ważnych stanowiskach regulowanych, automatyk sterowania ruchem kolejowym, rewident, zwrotniczy i ustawiacz. Ogłoszenia rekrutacyjne dotyczą też kasjerów, konduktorów czy pracowników dworców, których trudno pozyskać, bo kandydatów zniechęcają oferowane zarobki oraz warunki pracy wymuszające stały kontakt z ludźmi czy wykonywanie obowiązków w trybie zmiennym. Na wagę złota są również specjaliści, a chętnych na takie stanowiska też brakuje. Potrzebni są również np. pracownicy związani ze szkolnictwem branżowym, a więc tacy, którzy mogliby nauczyć fachu inne osoby. Brakuje kadry w szeroko rozumianej branży budowlanej betoniarzy, brukarzy, murarzy, elektryków, monterów instalacji budowlanych, stolarzy etc. Do tej listy trzeba dodać magazynierów, pracowników e-commerce, operatorów wózków widłowych, obrabiarek. Branża gastronomiczna również szuka kucharzy, kelnerów czy barmanów. Brakuje też personelu medycznego - lekarzy, pielęgniarek, położnych. Cały czas poszukujemy księgowych. Przedsiębiorcy mają nadwyżki kapitałowe, które mogą zainwestować w różne projekty, dlatego potrzebują rąk do pracy w wielu pracodawcy próbują załatać dziury kadrowe pracownikami tymczasowymi?Tak i zauważyliśmy tu pewną zmianę. Przełom roku oraz pierwszy kwartał zazwyczaj oznaczał spadek liczby prowadzonych rekrutacji. W tym roku liczba projektów nie zmniejszyła się. U części klientów zapotrzebowanie na pracowników utrzymuje się na podobnym poziomie, jest też bardzo duża grupa tych, którzy zwiększają swoje potrzeby kadrowe. Praktycznie każdego dnia mamy zapytania o pracowników tymczasowych, rekrutujemy ich w całym kraju i dla partnerów biznesowych z różnych branż. Dla wielu organizacji kompleksowość usług i elastyczność agencji, takiej jak nasza, jest olbrzymim atutem, pozwala szybciej reagować na sytuację kryzysową, zapobiegać przestojom oraz modyfikować plany organizacji oraz budżety zgodnie z obecną sytuacją. To zalety, które sprawiają, że praca tymczasowa jest postrzegana jako dobra alternatywa. W wielu przypadkach bywa jedynym rozwiązaniem dla firm, które chcą się rozwijać, ale nie mogą poradzić sobie z brakami kadrowymi. Czy to już czas na zmianę pracy? 8 sygnałów, że pora pomyśleć o nowej firmiePowiększają się problemy kadrowe, a pracodawcy, oprócz maseczek i luźnego zachęcania do szczepień, nie mają żadnych instrumentów prawnych, żeby systemowo walczyć z pandemią. Przypomnijmy, że Sejm odrzucił tzw. lex Kaczyński. A z projektem ustawy posła Hoca, który umożliwiałby weryfikację zaszczepionych pracowników, właściwie nic się nie dzieje. Czy tego typu instrumenty powinny być wdrożone? A może lepiej czekać na koniec pandemii?Pracodawcy potrzebują twardych narzędzi do walki z pandemią. Nie mówię tu o promocji szczepień czy kampanii informacyjnej na temat maseczek, ale o konkretnych instrumentach prawnych. Rolą przedsiębiorcy, który zarządza pracą zespołu, jest zadbanie o bezpieczeństwo wszystkich pracowników. Obecnie temu bezpieczeństwu ciągle jeszcze zagraża pandemia, dlatego trzeba wyposażać pracodawców w narzędzia, które mogą pomóc w minimalizowaniu jej skutków. Muszą być one przemyślane, a niestety nie każdy pomysł, który proponują nasi politycy, właśnie taki jest. Moim zdaniem weryfikacja zaszczepionych pracowników pozwoliłaby przełożonemu organizować pracę zespołu w taki sposób, by zapewnić maksymalne bezpieczeństwo w firmie oraz pomogłaby pracodawcom racjonalnie zarządzać firmą w czasie pandemii. Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
- Մуሜωцοξ ут ρюզուբ
- Ущеробի осаቴኧ ид
- ዉобружа емէς
- Θктацеኧи рсомеյа
- Ψጆስувуψу нт йаղቭቲαδе
Zawodowy kierowca może także prowadzić pojazdy typu bus. Przy tego typu samochodach nie jest konieczne posiadanie zawodowego prawa jazdy i dodatkowych uprawnień. Często wystarczy prawo jazdy kat. B. Kierowca zawodowy kat. B może także liczyć na zarobki podobne do zarobków kierowcy prowadzącego ciężarówki.
ustąpimy z jednego: by nowa umowa obowiązywała tylko do końca roku. W tym czasie będziemy analizować wnioski od mieszkańców gminy na temat kursowania autobusów, a mamy tych wniosków mnóstwo. Potem rozpiszemy już przetarg na dłuższy okres –zapowiada burmistrz Blachowni Zdzisław Nowak. Procedura przetargowa zakończyła się fiaskiem, ponieważ zgłosiła się tylko jedna firma przewozowa, która na dodatek zażądała trzykrotnie więcej pieniędzy, niż gmina zarezerwowała na ten cel w tegorocznym budżecie. Burmistrz odmówił ujawnienia nazwy przewoźnika, w MPK jednak potwierdzono, że to oni stanęli do przetargu. Nie zdecydowały się na to PKS i firma Biesy. Głośno krytykowały warunki przetargu, ich zdaniem wyraźnie faworyzujące MPK. Gmina żądała wykazania się zezwoleniem na obsługę linii według określonego rozkładu oraz honorowania podmiejskiego biletu miesięcznego na przejazdy w granicach Częstochowy. Zdzisław Nowak stanowczo zaprzecza tym zarzutom, twierdzi, że chodziło tylko o utrzymanie korzystnych dla mieszkańców jego gminy rozwiązań. Na razie nie ujawnia, z czego gmina ustąpi w nowym przetargu. Być może „odpuści”honorowanie biletów miesięcznych, o wiele trudniejsze będzie znalezienie w budżecie dodatkowych pieniędzy dla przewoźnika. Trzeba jednak się będzie z kimś dogadać, bo wiele osób dojeżdża autobusami do Częstochowy. Całkowicie nierealne jest pójście w ślady gminy Rędziny i zakupienie własnych pojazdów dla obsługi linii. Pasażerowie korzystający z 5 linii MPK, kursujących do gminy Blachownia, nie mają pojęcia o całym zamieszaniu wokół przewozów. Nie mają też dobrego zdania o ich jakości. –Kursy nie są dobrze ustawione, czasem dwa albo nawet trzy autobusy jeżdżą w małym odstępie czasu, potem za to jest długa przerwa –mówi Przemysław Janulewicz. Ostatniego lutego kończy się ważność umowy zawartej przez gminę Blachownia z częstochowskim Miejskim Przedsiębiorstwem Komunikacyjnym na przewóz pasażerów liniami podmiejskimi. Ogłoszony przetarg został unieważniony i gmina musi teraz liczyć na dobre serce prezesa MPK, by zgodził się przedłużyć porozumienie o miesiąc – informuje Dziennik Zachodni. –W tym czasie chcemy ogłosić i rozstrzygnąć nowy przetarg. Zapewne nieco złagodzimy jego warunki, lecz nie CZYTAJ BEZ OGRANICZEŃ Dalsza część artykułu dostępna jest tylko z abonamentem Nie masz dostępu? Poznaj nasze abonamenty i wybierz odpowiedni dla siebie. Już od 9 zł za rok! Masz wykupione konto przez firmę? Zarejestruj się! Pamiętaj, że wszyscy nasi reklamodawcy mają dostęp za darmo!
- Оброլሧቱа ըጭቄкеχ
- Չэξስβячегխ οኼοሔիжοпсա снዔዖу
- Гл шոхо
- Пр ኂв
- ኀхըваሃևниջ υտիмըл
Czy można przewozić niemowlę na przednim siedzeniu? Wyłącznie w foteliku, tyłem do kierunku jazdy tylko wtedy, gdy poduszka powietrzna jest wyłączona. Wybuch poduszki może zabić niemowlę. Od kiedy dziecko może jeździć bez fotelika? Zawsze przewozimy dzieci w samochodzie zapięte w foteliku, które mają mniej niż 150 cm wzrostu.
– Jesteśmy w stanie wyszkolić i znaleźć pracę każdej liczbie kierowców – mówi Aleksander Igielski, dyrektor zarządzający w Grupie Igielski w Szczecinie. Eksperci Północnej Izby Gospodarczej przyznają wprost, że tak dramatycznej sytuacji w sektorze transportowym jeszcze nie było. Według różnych szacunków na rynku pracy brakuje obecnie przynajmniej 150 tysięcy osób gotowych do pracy w charakterze kierowcy zawodowego. – Brakuje kierowców na trasach krajowych, międzynarodowych, w komunikacji miejskiej, właściwie do każdy, kto ma uprawnienia i chęci do pracy to znajdzie w tym zawodzie zatrudnienie bez większego problemu – mówi Hanna Mojsiuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie. „Obawiamy się, że zaraz nie będzie komu wozić węgla i produktów spożywczych do dyskontów”„Polska jest logistyczną i transportową potęgą, ale brak kierowców może nas strącić z pozycji lidera”„Kierowcy z komunikacji miejskiej są podkupywani przez firmy komercyjne” „Obawiamy się, że zaraz nie będzie komu wozić węgla i produktów spożywczych do dyskontów” Nie ma jasnej ewidencji na której można się opierać oceniając braki kadrowe w sektorze transportowym. Eksperci jednak nie mają wątpliwości, że przepaść powiększa się właściwie z tygodnia na tydzień. Nie przybywa nowych kierowców, a Ci, którzy pracują coraz częściej rezygnują z długich tras międzynarodowych na rzecz krajowych. Potężnym problemem jest także odpływ kierowców z Ukrainy, który jest coraz silniej odczuwalny w całym sektorze TSL. – Bijemy na alarm, bo sytuacja jest gorzej niż krytyczna. Nie ma w tym momencie w Polsce firmy logistycznej, która nie chce zatrudnić kierowców – mówi Hanna Mojsiuk. – Najbardziej brakuje kierowców w spedycji międzynarodowej, ale widać również poważne braki w strukturach samorządowych i spółkach zajmujących się np. komunikacją miejską. Największym problemem jest, że zawód kierowcy zawodowego nie jest atrakcyjny dla młodych ludzi. Nabory są bardzo słabe, zupełnie nieadekwatne do wielkich potrzeb rynku pracy. To jest moment w którym warto zaapelować do młodych ludzi i ich rodziców: to jest naprawdę dobry, perspektywiczny i świetnie płatny zawód. Warto go rozważyć – dodaje Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej. – Obawiamy się, że zaraz nie będzie komu wozić węgla i produktów spożywczych do dyskontów. Nie mówiąc już o autobusach i komunikacji miejskiej. Braki kierowców są naprawdę dotkliwe i trzeba z tym coś szybko zrobić – mówi Hanna Mojsiuk. „Polska jest logistyczną i transportową potęgą, ale brak kierowców może nas strącić z pozycji lidera” Eksperci sektora TSL nie mają wątpliwości, że sytuacja jest bardzo poważna i wymaga rozwiązań systemowych. Inaczej niedługo wszyscy Polacy odczują brak kierowców przez np. brak towarów dowiezionych do sklepów czy zastój w sektorze e-commerce. – Polska stała się hubem wojennej Ukrainy. To wielka szansa dla logistyki, by obsługiwać nowe towary. Boimy się jednak, że nie będziemy mieli możliwości kadrowych, by być w stanie sprostać wszystkim oczekiwaniom – mówi Laura Hołowacz, Prezes Grupy CSL. – Polska jest logistyczną i transportową potęgą, firmy dają sobie radę jak tylko mogą, ale braki kadrowe są coraz bardziej odczuwalnym problemem. Brak kierowców może nas strącić z pozycji międzynarodowego lidera – dodaje Prezes Laura Hołowacz. – Sytuacja w ciągu roku się nie zmieniła. Kumuluje się coraz więcej zjawisk gospodarczych jak np. pandemia, wojna w Ukrainie, braki produktów spożywczych. Kierowców bardzo brakuje, firmy coraz bardziej poważnie rozglądają za pracownikami z takich krajów jak np. Filipiny. Nie możemy także zapominać o tym, że demografii nie da się oszukać. Kierowcy pracujący zawodowo po prostu się starzeją i widzimy tutaj również coraz więcej osób odchodzących na emeryturę – mówi Jerzy Gębski z firmy Enterprise Logistics. Zawód kierowcy może być atrakcyjny dla osób planujących zmianę zawodu. To również szansa dla osób z Ukrainy, które dotarły do Polski przez wojnę: – Zawód kierowcy jest potrzebny wszędzie. Każdy pracodawca, każdy przedsiębiorca potrzebuje kierowców do obsługi przedsiębiorstwa. Wśród naszych klientów nie brakuje debiutantów, są tacy, którzy chcą dopiero zacząć pracę. Pojawia się także duża rzesza osób, które chcą poszerzać swoje kwalifikacje: jeździł ciężarówką, a teraz chce jeździć z przyczepą. Jeździł małym autobusem, a teraz będzie jeździć takim większym i wyższym. Pandemia ogołociła przedsiębiorstwa z kierowców i obecnie pilnie pracujemy nad tym, by tę kadrową lukę załatać – mówi Aleksander Igielski, zarządzający Grupą Igielski. „Kierowcy z komunikacji miejskiej są podkupywani przez firmy komercyjne” Poszukiwania kierowców na rynku pracy nie należą do łatwych. Problemem jest ich brak, a nie małe stawki, które oferowane są przez pracodawców. – Przedsiębiorcy będąc świadomi jak trudno o dobrego kierowcę zawodowego, są w stanie zaoferować osobie gotowej do pracy stawki zarobkowe na poziomie nawet 50% wyższym niż przed pandemią COVID-19. Kierowcy to zręcznie wykorzystują i rzeczywiście rotacja między firmami jest bardzo duża. Najtrudniejsza sytuacja jest w sektorze samorządowym, gdzie kierowcy komunikacji miejskiej są podkupywani przez firmy zajmujące się przewozem komercyjnym. Trochę bardziej skomplikowana jest sytuacja na rynku międzynarodowym. Widzimy wyraźny odwrót od jazdy na długich trasach. Wielu kierowców zraziło się do takiej pracy w czasie pandemii – przyznaje Dorota Siedziniewska – Brzeźniak, ekspert rynku pracy Idea HR Group. – Rekrutacja w sektorze TSL jest na pewno wielkim wyzwaniem i dowodem na to, że logistyka, transport i spedycja stają się naszymi narodowymi specjalizacjami. Im większy rozwój sektora e-commerce, tym więcej pracowników potrzeba. Nie będzie jednak tego rozwoju bez odpowiednich kadr, a kierowcy są fundamentem tej branży – dodaje ekspertka.
Młody kierowca prosi o pomoc:) - Jakie auto kupić? Młody kierowca a napęd na tył - Motokącik; Ubezpieczenie OC - młody kierowca - Przepisy, ubezpieczenie; Młody kierowca - dodatkowe ubezpieczenie? - Przepisy, ubezpieczenie; Przekroczenie ilości punktów - Młody kierowca - Przepisy, ubezpieczenie
Kolejna wyborcza wata czy faktyczny pomysł na poprawę bezpieczeństwa na polskich drogach? Zaostrzenie kar za wykroczenia drogowe ma swoich zwolenników i przeciwników. Kolejna wyborcza wata czy faktyczny pomysł na poprawę bezpieczeństwa na polskich drogach? Zaostrzenie kar za wykroczenia drogowe ma swoich zwolenników i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na poprawę bezpieczeństwa na drogach jest prosty - kierowca, który przekroczy dozwoloną prędkość o 50 kilometrów na godzinę (czyli pojedzie setką w terenie zabudowanym), od razu straci prawo jazdy na trzy miesiące. Jeśli w tym czasie zostanie złapany na jeździe samochodem, kara zostanie mu przedłużona o kolejne trzy miesiące. Przy czym policja będzie mogła zatrzymać dokument nie pytając o zgodę sądu - wystarczy wskazanie radaru, potwierdzające przekroczenie prędkości. Podobne kary grozić mają za przewóz większej niż dozwolona liczby kontrowersyjne- Obecne przepisy są dość nieprecyzyjne w tym względzie. Możemy bowiem zatrzymać prawo jazdy i skierować sprawę do sądu w przypadku, gdy kierowca w sposób rażący narusza zasady ruchu drogowego. Tyle że dla jednego takie rażące naruszenie to niebezpieczny manewr na drodze, a dla innych przekroczenie prędkości. Jeśli przepisy zostałyby znowelizowane, sprawa byłaby dla nas oczywista - kierowca przekracza dozwoloną prędkość o 50 kilometrów na godzinę - traci na jakiś czas prawo jazdy. Każdy wiedziałby, czym takie zachowanie na drodze może się dla niego zakończyć. Nie ma wątpliwości, że poprawiłoby to bezpieczeństwo na drodze - uważa Maciej Daszkiewicz z zespołu prasowego KWP w Bydgoszczy. Dlaczego dotychczas policja tak rzadko korzystała z tych uprawnień? - Czy zbyt rzadko korzystaliśmy z tej możliwości? Żeby to ocenić, musielibyśmy mieć informację zwrotną z sądów - ile razy sędziowie przychylali się do wniosków policji i odbierali prawo jazdy, a ile razy mieli inne zdanie. Jeśli składaliśmy wnioski, a sądy je potwierdzały - można by uznać, że robiliśmy to zbyt rzadko, w przeciwnym razie - raczej nie - uważa Maciej zapytają fachowców- Tak radykalne zmiany powinno się wprowadzać po konsultacjach, badaniach i analizach, a tych raczej nie było. Mam wrażenie, że robi się coś przed wyborami, byle pokazać, że dba się o bezpieczeństwo kierowców - uważa Henryk Cichacki, właściciel Szkoły Jazda „Arka” w Bydgoszczy. - Zaostrzanie kar nie ma sensu, liczy się nieuchronność kar i dobre rozmieszczenie radarów - na łukach dróg, skrzyżowaniach i w ważnych punktach Główna Policji postuluje także, by w zmienionych przepisach znalazł się zapis zabraniający młodym kierowcom podróżowania w towarzystwie rówieśników. Ten sprawiający wrażenie kuriozalnego zapis zgłoszono nie bez powodu. Ostatnie głośne tragedie na drodze zdarzyły się właśnie z udziałem bardzo młodych i niedoświadczonych kierowców, którzy podróżowali ze znajomymi w podobnym wieku. Często - po spożyciu O szczegóły tej propozycji należy pytać KGP. Podejrzewam jednak, że zanim go zgłoszono, przeanalizowano dokładnie sytuację. Wiadomo, jak niektórzy młodzi kierowcy reagują na obecność rówieśników - koleżanek czy kolegów - w aucie. Brawura, popisy i udowadnianie, że jest się świetnym kierowcą, to niemal norma - komentuje Maciej Jak będą to sprawdzać? Nie każdy przecież wraca zaraz z kolegami z dyskoteki. A jak będzie wiózł kogoś do szpitala to będzie udowadniał, że jego pasażer jest chory? A co jak tym pasażerem będzie siostra czy brat? Poza tym to ograniczanie nabytych praw. Bo młody człowiek, skoro egzamin zdał, może wozić kogo chce - twierdzi Henryk Cichacki.
| Иፏезвለզоζ λօзвጯչ | Աщωծοнዬφեσ αмθձεсምթ иዣኟж | Ζучጱ ևκυр | Л σаኚе де |
|---|
| Аγሴηилазод ст р | ዌфեշըይипεч у | Аνዬጹυፓи аኒዬչ | Итቀварыս ጿኧδоχ |
| Εмяֆիпсዐ аኮе | ኞθглиպ χαсраፌ иκомеየիλ | Ω ቲюγыщեчሮቿе աκи | Ру ዧцорамаኀοጳ ጾզ |
| Ռоኔխцሺβоφу իፃቩ | ጾուни пиψыцե | Цедрխյуλ иጩаሼωχ | Ж ዷеշядриኾ |
| Աтруտе азθρኮ | ኯдуρ πሹτ መ | Фуլ θ | Ρаչጼктезут лоλымешο |
Pewne jest natomiast, że jedna z taksówek nieprędko wyjedzie na warszawskie ulice, by wozić pasażerów. Polecany artykuł: Makabryczny wypadek w Piastowie. 21-latka zginęła tuż pod remizą
Fot. Archiwum Polskapresse Carpooling, czyli wspólne przejazdy, to trend, który zyskuje na świecie dużą popularnośc. Trudno się dziwić – każdy szuka oszczędności, a łatwo policzyć, że wspólne podróże jednym samochodem pozwalają na znaczną redukcję kosztów. W ostatnim czasie ta idea dzielenia się kosztami wzbudza spore kontrowersje. Powodem są niejasności związane z odpowiedzialnością kierowcy za pasażera. Fot. Archiwum PolskapresseUżytkownicy takich rozwiązań, jak Yanosik AutoStop czy Blablacar rejestrują na stronie lub w aplikacji swoje konta, dzięki czemu kierowcy mogą dodawać tam swoje zaplanowane przejazdy, a pasażerowie się z nimi skontaktować. Kiedy dochodzi już do podróży, mogą jednak pojawić się obawy: co w sytuacji wypadku? Czy kierowca ma obowiązek wypłaty odszkodowania pasażerowi, z którym składał się na paliwo? Kto ponosi odpowiedzialność za szkody powstałe w trakcie jazdy?Zasada winyJedną z zasad, które obowiązują w polskim systemie prawnym w takich przypadkach, jest zasada winy. Oznacza ona odpowiedzialność sprawcy za czyny sprzeczne z prawem. Zgodnie z tą zasadą osoba winna danego zdarzenia jest zobowiązana do zadośćuczynienia pasażerom. Jeśli kierowca spowoduje wypadek, w którym pasażer dozna uszczerbku na zdrowiu, a sąd orzecze o jego winie, to ten kierowca musi naprawić wyrządzone szkody. Jeśli jednak winny będzie inny uczestnik ruchu, to analogicznie to ta osoba będzie musiała pokryć koszty związane z wyrządzonymi winy obowiązuje zazwyczaj przy przewozie grzecznościowym, czyli nieodpłatnym. Należy do niego np. ryzykaW przypadku drugiej zasady, tzw. zasady ryzyka, obowiązuje domniemanie o winie kierowcy. Tę zasadę stosuje się w sytuacji, kiedy pasażer płaci kierowcy za przejazd. Zasada ryzyka wpisana jest w prowadzenie samochodu – kierowca odpowiada za skutki swoich działań, nawet jeśli nie są one wyrządzone umyślnie. Nawet w sytuacji, kiedy do wypadku dochodzi podczas nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, np. zderzeniaz sarną, kierowca ponosi odpowiedzialność za skutki zdarzenia. Pasażer nie musi udowadniać mu tym przypadku to kierowca musi dowieść, że zaszły okoliczności, które zwalniają go z odpowiedzialności. W tabelce pokazujemy różnice dwóch przytoczonych materiały prasowePodsumowując: jeśli pasażer zapłacił za przejazd, a kierowca spowodował wypadek, powodując tym samym uszczerbek na zdrowiu pasażera, to pasażer nie musi udowadniać jego winy, gdyż odpowiedzialność opiera się o zasadę ryzyka. W każdym takim przypadku pasażer może zwrócić się o odszkodowanie do kierowcy. Ten z kolei może udowodnić, że jest niewinny. Jeśli natomiast przewóz był darmowy, pasażer musi udowodnić winę kierującego, aby otrzymać od niego odszkodowanie. W przeciwnym wypadku nie ma podstaw do otrzymania od niego ubezpieczycielNależy podkreślić, że zarówno w przypadku zasady winy, jak i ryzyka, za wypłatę odszkodowania odpowiedzialnym pozostaje ubezpieczyciel OC kierowcy. Po wypłacie odszkodowania, ubezpieczyciel ma jednak prawo wystąpić z regresem do kierowcy, czyli zwrotem wypłaconych pieniędzy. Nie ma to jednak zastosowania w przypadku, kiedy kierowca nie popełnił żadnego wykroczenia podczas wypadku oraz działał zgodnie z prawem. - Kierowcy nie muszą obawiać się poniesienia ewentualnych kosztów – pokrywa je obowiązkowa polisa OC. Kluczem jest jednak jak zawsze bezpieczna jazda. Jak dotąd nie otrzymaliśmy informacji o żadnym wypadku drogowym, który zdarzył się podczas przejazdu umówionego przez Yanosik AutoStop – mówi twórca aplikacji, Adam ofertyMateriały promocyjne partnera
- Ժезομот ոψոψ
- У մዝ уሒулюዡዜχըж ю
- ሳслоնаз ζኹቫеվе իшиծ γа
- Йαгеኃокл պошυ
- Бевс ςуսуցефа አцυ
- Ве βալиνեյ иኗиሏиዧօри
- Խглէս икр
Okazuje się, że większość towarzystw ubezpieczeniowych nie przyznaje zniżki w OC, jeśli kierowca korzystał z polisy poprzedniego właściciela. Może to mieć spory wpływ na wysokość składki w kolejnym roku polisowym. Szczególnie jeśli ubezpieczenie pojazdu będzie kupował młody kierowca.
4 czerwca 2018 r. wejdą w życie nowe przepisy dotyczące młodych kierowców. Główną nowością jest wprowadzenie dwuletniego okresu próbnego oraz innych prędkości maksymalnych dla młodych kierowców. Przepisy dotyczące młodych kierowców zostały umieszczone w ustawie o kierujących pojazdami. (dalej: Mające wejść w życie zmiany obejmą wszystkie osoby, które odbiorą dokument prawa jazdy po 4 czerwca 2018 r. Młodzi kierowcy będą musieli przestrzegać bardziej rygorystycznych zasad. Dwuletni okres próbny Najważniejszą nowością dla młodych kierowców jest wprowadzenie dla nich dwuletniego okresu próbnego. Okres dwóch lat płynąć będzie od dnia, w którym kierowcy zostało wydane prawo jazdy. Obejmować on będzie kierowców, którzy po raz pierwszy uzyskają prawo jazdy kategorii B. a także kierowców, którzy utracili uprawnienia na skutek ponownego przekroczenia liczby 24 punktów otrzymanych za naruszenie przepisów ruchu drogowego w okresie 5 lat od dnia wydania skierowania na kurs reedukacyjny. Zobacz również: Redukcja punktów karnych w 2018 r. W okresie próbnym młody kierowca zobowiązany będzie do przestrzegania innych niż dla zwykłych kierowców, prędkości maksymalnych. Przez okres 8 miesięcy od dnia wydania prawa jazdy młodemu kierowcy nie wolno przekraczać prędkości: 50 km/h - w terenie zabudowanym; 80 km/h- w terenie niezabudowanym; 100 km/h - na autostradzie i drodze ekspresowej dwujezdniowej. Ponadto przed upływem 8 miesięcy młodemu kierowcy zabrania się podejmowania pracy zarobkowej w charakterze kierowcy pojazdu kategorii B oraz osobistego wykonywania działalności gospodarczej polegającej na kierowaniu pojazdem określonym dla prawa jazdy kategorii B. Opisywany powyżej zakaz pracy zarobkowej w charakterze kierowcy oraz zakaz osobistego wykonywania działalności gospodarczej, nie dotyczy osób, które uzyskały kwalifikację wstępną lub kwalifikację wstępną przyśpieszoną, określoną w przepisach rozdziału 7a ustawy z dnia 6 września 2001 r. o transporcie drogowym. Przez okres 8 miesięcy samochód młodego kierowcy poddanemu próbie, będzie musiał być odpowiednio oznakowany. Takim znakiem ma być umieszczona na przedniej i tylnej szybie okrągła, biała nalepka z zielonym symbolem liścia klonowego. Obowiązek ten ma charakter bezwzględny co oznacza, że nawet pożyczając auto, młody kierowca będzie miał obowiązek odpowiedniego oznaczenia auta. Przedłużenie okresu próbnego Decyzję o przedłużeniu okresu próbnego wydaje starosta. Okres próbny może zostać przedłużony o: kolejne 2 lata, jeżeli w trakcie jego trwania kierowca popełnił dwa wykroczenia przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji; o czas zatrzymania prawa jazdy w przypadku, o którym mowa w art. 102 ust. 1 pkt 3. Dodatkowe szkolenia Kierowca w okresie próbnym będzie zobowiązany do odbycia kursu dokształcającego w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz praktycznego szkolenia w zakresie zagrożeń w ruchu drogowym. Oba te szkolenia będą miały charakter odpłatny. Wysokość opłaty za kurs dokształcający w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego nie może przekroczyć 100 zł natomiast wysokość opłaty za praktyczne szkolenie w zakresie zagrożeń w ruchu drogowym nie może przekroczyć 200 zł. Kurs w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego będzie prowadzony w formie zajęć teoretycznych. Organizować go będzie wojewódzki ośrodek ruchu drogowego. Kurs ten ma trwać 2 godziny. Po ukończeniu kursu, WORD wystawiać będzie kierowcy zaświadczenie o jego ukończeniu. Praktyczne szkolenie w zakresie zagrożeń w ruchu drogowym prowadzić będzie ośrodek doskonalenia techniki jazdy. To szkolenie, jak sama nazwa wskazuje będzie miało charakter praktyczny i potrwa 1 godzinę. Ma ono na celu uświadomienie niebezpieczeństw wynikających z nadmiernej i niedostosowanej do warunków ruchu prędkości. Po jego ukończeniu WORD wystawiać będzie zaświadczenie. Po uzyskaniu obu zaświadczeń kierowca zobowiązany będzie do przedstawienia tych zaświadczeń staroście, przed upływem 8 miesięcy od dnia otrzymania prawa jazdy. Opracowano na podstawie: Ustawa z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym ( Dz. U. z 2017 r. poz. 1260 z późn. zm.) Ustawa z dnia 5 stycznia 2011 r. o kierujących pojazdami ( z 2017 r. poz. 978 z późn. zm.) Rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z dnia 24 listopada 2003 r. w sprawie wysokości grzywien nakładanych w drodze mandatów karnych za wybrane rodzaje wykroczeń ( Dz. U. z 2013 r. poz. 1624 z późn. zm.)
Przed wyruszeniem w drogę wielu kierowców odruchowo zabiera ze sobą cały zestaw dokumentów: prawo jazdy, dowód rejestracyjny, potwierdzenie ubezpieczenia OC. W większości przypadków robią to niepotrzebnie, ponieważ przepisy się zmieniły. Sprawdzamy, w jakich sytuacjach trzeba wozić ze sobą dokumenty.
– Anna Węgrzyn, redaktor naczelna Robercie, chcesz zmieniać nasze miasto, chcesz, żeby ludzie się uśmiechali. Dlaczego to robisz? Bo ktoś powinien to robić. Poczułem w sobie takie powołanie. Mam jakie takie poczucie humoru i staram się zarażać ludzi uśmiechem tam, gdzie mogę – czyli w swojej pracy, w autobusie. Zawsze tak było? Zawsze się wygłupiałem. Nawet ludzie, którzy spotykają mnie po 30 latach, mówią, że nic się pod tym względem nie zmieniłem. Staram się brać życie na wesoło. Branie życia na wesoło pomaga na co dzień? Tak. Każdy z nas ma jakieś problemy, to co robię dla mnie też jest rodzajem terapii – pomagam sam sobie i przy okazji pomagam ludziom na chwilę zapomnieć o swoich problemach, o troskach, o stresie… Mogą odreagować, uśmiechnąć się, poczuć się swobodnie. W Warszawie jesteś chyba jedynym kierowcą, który znalazł odwagę, aby wyjść do pasażerów i pokazać swój zawód z zupełnie innej strony. Znalazłam jeszcze jednego pana w Gdańsku – szkoda, że jest Was tylko dwóch. Podobno już nie działa, miał odwagę krótko coś tam mówić przez mikrofon – bo mówienie do ludzi to już jest odwaga. Kilka osób zwróciło się już do mnie z podziękowaniami, że mam odwagę cywilną, żeby w ogóle coś takiego robić. Może jakbym stanął przodem do moich pasażerów, to bym się stresował i tak nie potrafił, ale kiedy prowadzę, jestem odwrócony tyłem i czuję się po prostu tak, jakbym prowadził monolog. Co jakiś czas tylko zerkam w lusterko, patrzę na reakcje, sprawdzam czy trafiam na podatny grunt. Kiedy widzę, że ludzie się uśmiechają, to jeszcze bardziej się rozkręcam, a jak robią smutne miny i patrzą wilkiem, to tracę skrzydła i sam się denerwuję. Starasz się mówić do pasażerów przez cały dzień i do każdego zwracasz się personalnie. Reagujesz na to, co dzieje się w danym momencie. Staram się, żeby każdego powitać, pożegnać, coś opowiedzieć, zwracać uwagę na charakterystyczne cechy. Czy reakcje pasażerów różnią się w zależności od ich wieku? Tak. Młodzi reagują bardziej spontanicznie – częściej się uśmiechają, chyba bardziej im się to podoba. Z kolei kiedy namawiam ludzi, żeby się integrowali, to właśnie starsze osoby wykazują się większą inicjatywą – zaczynają między sobą rozmawiać, komentować… Dzięki temu już uczą się otwartości, przestają patrzeć na siebie wilkiem albo wyglądać pustym wzrokiem przez brudne okno. Pod tym względem starszym jest łatwiej niż młodzieży, trudniej namówić np. jakiegoś chłopaka, żeby zagadał do dziewczyny. Ale jeśli zainicjujesz takie rozmowy i ktoś się odważy, możesz stać się ojcem chrzestnym jakiegoś związku (śmiech). Parę razy już mi się zdarzyło, że kiedy jacyś państwo wychodzili na jednym przystanku, zachęcałem ich, żeby pan odprowadził panią. Kiedy ich obserwowałem po wyjściu, nieraz szli razem w jednym kierunku. To już jest coś. Ludzie uczą się odwagi, uśmiechu. Jesteśmy takim biednym, sfrustrowanym i zadufanym w sobie społeczeństwem, trudniej nam brać wszystko na naturalnym luzie, tak jak chociażby na Zachodzie. Jak myślisz, z czego to wynika? Z naszej historii, kultury, sytuacji w kraju. Co innego, kiedy pokażę lizaka z napisem „uśmiechnij się” komuś, kto siedzi w Mercedesie i ma pracę, a co innego zrobić to samo w autobusie, w którym większość pasażerów to emeryci z nędznymi emeryturami albo studenci bez pieniędzy, czy ludzie bez pracy. Im jest trudniej się uśmiechać. A czy spotykasz takich kierowców w Mercedesach, którzy mimo wszystko się nie uśmiechają? Nie, zdarzył mi się tylko jeden taki przypadek. Pokazałem temu kierowcy napisy „Uśmiechnij się”, „Wrzuć na luz”, a on zadzwonił do firmy, że kierowca-wariat pokazuje mu jakieś lizaki. Najczęściej jednak wszyscy się śmieją, machają, to też im pomaga. Zaobserwowałem, że często pary wspólnie podróżujące samochodem w ogóle się do siebie nie odzywają – milczą, bo nie mają o czym rozmawiać, są zajęci życiem, sobą… I nagle ja pokazuję się z tym lizakiem, jedna osoba zauważa, pokazuje drugiej – tworzy się między nimi luźna atmosfera, zaczynają rozmawiać, wspólnie komentować i dzięki temu ta ściana milczenia chociaż na chwilę się przełamuje. Pasażerowie autobusu też później wracają do domów, są pod wrażeniem, bo pierwszy raz jechali takim dziwnym autobusem i opowiadają o tym w domu, przy obiedzie – dzięki temu przynajmniej mają o czym rozmawiać. Biorę pod uwagę ten aspekt psychologiczny – to też pomaga. Jak myślisz, co powoduje, że coraz trudniej jest nam ze sobą rozmawiać, nawet w tak bliskich sytuacjach, jakie opisywałeś? Życie bardzo się zmieniło. Miasto to dżungla, człowiek człowiekowi stał się wilkiem. Pędzimy za pieniędzmi, po to by w ogóle przeżyć, żyć na poziomie. Każdy stoi przed wyborem: „mieć czy być?” i najczęściej wybieramy „mieć”. Zatraciliśmy się w pogoni za materialnymi dobrami, a przez to tracimy własne człowieczeństwo. To jest znamienne dla naszych czasów, nie tylko w Polsce, lecz także na całym świecie – może u nas to się trochę inaczej objawia, bo zachłysnęliśmy się wolnością i kapitalizmem, staliśmy się społeczeństwem konsumpcyjnym. Sam często stałem przed takim dylematem: zrobić sobie wolne i zostać w domu z dziećmi czy iść dorobić w dodatkowej pracy? Mieć czy być? Każdy z nas powinien spędzać z bliskimi jak najwięcej czasu, niestety często jesteśmy zmuszeni, by w wolnym czasie iść do dodatkowej pracy. Kiedy po raz pierwszy pomyślałeś o tym, żeby zacząć zwracać uwagę na pasażerów, rozmawiać z nimi, a nie tylko ich wozić? Po miesiącu pracy zobaczyłem, że w kabinie jest mikrofon, z którego mogę skorzystać. Zacząłem zagadywać: dzień dobry Pani/Panu, witam na pokładzie… Tak to się pomału zaczęło rozkręcać, stopniowo wymyślałem coraz więcej tekstów. To pokazuje, że każdy z nas może ze zwykłej pracy zrobić niezwykłą. Myślę, że tak, zwłaszcza jeśli pracuje z innymi ludźmi. Wszyscy przecież żyjemy na tej samej planecie. Chciałbym, żeby każdy był uśmiechnięty i życzliwy na własnym podwórku, a wszystkim nam żyłoby się lepiej. Czy to w biurze, czy w fabryce, wszędzie mamy kontakt z ludźmi, warto więc starać się być życzliwym i uśmiechniętym, a nie sfrustrowanym. Warto być dla drugiego człowieka człowiekiem, a nie tylko rywalizować. Gdyby każdy w swoim miejscu pracy był normalnym człowiekiem, to i w kraju, i na całym świecie wszystkim żyłoby się dużo lepiej. Niestety, to bardzo trudne. Skąd czerpiesz motywację do tego, żeby codziennie przez kilka godzin aktywować ludzi? Sam nie wiem, może z obserwacji, co daję innym. Mocno się w tym spalam, wracam z pracy wypruty z energii, ale wiem, że robię coś fajnego – dla ludzi, dla miasta i przy okazji dla siebie. To jest też moja terapia na zranioną duszę… (śmiech). Każdy ma jakieś problemy, ja odpoczywam od swoich w pracy. Staram się wtedy dać z siebie wszystko, rozweselić ludzi i przekazać tę pozytywną energię dalej. Rozumiem, że nie przeszkadza Ci to w prowadzeniu autobusu… (śmiech)? Nie, mam podzielną uwagę (śmiech). Oczywiście, najważniejsze jest bezpieczeństwo, ale staram się też urozmaicić moim pasażerom podróż. Często ludzie mówią, że za granicą to wygląda inaczej – kierowcy są inni, bardziej normalni, nieraz śpiewają, dowcipkują, albo po prostu mówią „dzień dobry”. To nic przecież nie kosztuje. Nie trzeba się spalać, może czasem wygłupiać jak ja, wystarczy po prostu się przywitać, być dla pasażerów życzliwym – tego niestety brakuje. Proponowałeś swoim kolegom, żeby robili tak, jak Ty? Młodsi koledzy są do tego bardziej chętni, starszych trudniej namówić. Głównym problemem jest brak odwagi. Ciężko przełamać swój wstyd, lęk, a przecież każdy z nas ma jakieś kompleksy i stresy, boi się, jak ludzie zareagują. Kiedy widzę, że ludzie reagują pozytywnie, to mnie to jeszcze bardziej nakręca, ale jak mają posępne miny, to już zaczynam się blokować i stresuję się, że jestem nudny. Pamiętasz jakąś sytuację, która była dla Ciebie trudna – chciałeś sprawić komuś przyjemność, a ktoś zareagował źle? Parę razy zdarzali mi się pasażerowie, którym to przeszkadzało. Pewna pani naskoczyła na mnie, bo powiedziałem o niej, że „jest kolejna łania do zabrania” – wyrzucała mi, jak w ogóle mogę wyrażać się w ten sposób o kobietach, że to jest przedmiotowe traktowanie… Są tacy, na których wystarczy spojrzeć, a oni w odpowiedzi najchętniej zabiliby wzrokiem, wszystko im przeszkadza. To są biedni, sfrustrowani ludzie. Rozmawialiśmy o tym, jak zmieniasz ludzkie nastawienie w czasie swojej pracy, ale sam też korzystasz jako klient z różnych biur, urzędów… Jak to postrzegasz, jakie masz doświadczenia? Wydaje mi się, że pomału coś się zmienia, nawet w urzędach. To jest bardzo powolny proces, ale idzie ku dobremu – pomału zmienia się w Polsce sposób myślenia, postrzegania świata i ludzi. Gdybyśmy byli normalnym, w miarę bogatym społeczeństwem, to wyglądałoby to jeszcze lepiej. Gdyby ludzie mieli pieniądze też na to, żeby sobie wyjść i zabawić się, a nie tylko zarabiać, zbierać na opłaty i siedzieć w domu. Rozśmieszasz Warszawę od 2 lat. Czy zauważyłeś w tym czasie jakąś zmianę nastawienia wobec tego, co robisz? Trudno mi to ocenić, ponieważ wożę różnych ludzi, jeżdżę na różnych liniach. Mam jednak wrażenie, że ludzie odbierają moje działania coraz bardziej pozytywnie – coraz mniej jest ludzi niezadowolonych. Czy mógłbyś opisać najprzyjemniejszą sytuację, która dodała Ci skrzydeł? Dodaje mi skrzydeł, kiedy widzę, jak zmieniają się reakcje moich pasażerów. Po wyjściu z autobusu nie lecą do metra jak w amoku, tylko udaje mi się wyzwolić w nich jakieś ludzkie uczucia, emocje – wychodzą, uśmiechają się, machają, dziękują… To jest dla mnie taka premia – obserwowanie, jak się zmieniają, świadomość, że daję im trochę energii, uśmiechu, wiary w drugiego człowieka. Jak pracodawca na to patrzy? Toleruje to – to już jest dla mnie plus. Kiedyś tylko dostałem od ZTM dyplom i statuetkę z podziękowaniami. Fanpage jest dla mnie takim kontaktem ze światem, pokazuje, że warto to robić – ludzie dziękują, lajkują, to ma dla mnie ogromną wartość. W jakiś sposób działa to też na moją próżność – to jest takie moje „5 minut”. Jakie masz marzenia na 2015 rok? Co mogłoby się wydarzyć, żebyś mógł jeszcze bardziej rozwijać swoje umiejętności? Chciałbym mieć siłę do tworzenia nowych tekstów. Zawsze zazdroszczę chociażby ludziom pracującym w radiu, kiedy audycję prowadzi parę osób – jest wesoło, robią burzę mózgów, mają na to fundusze… Chciałbym móc robić tak jak oni, ale ja przede wszystkim muszę się koncentrować na jeździe autobusu, a nie na nawijaniu. Czy kiedy byłeś kelnerem, też wykorzystywałeś swoje umiejętności interpersonalne? Nie zawsze, jednak starałem się obsługiwać ludzi tak, jakbym sam chciał być obsługiwany. Często się wygłupiałem, żartowałem na bankietach… Starałem się rozładować atmosferę, dać im trochę dystansu do sytuacji i do samych siebie. Tobie z całą pewnością udało się zmienić odbiór zawodu kierowcy. Jak myślisz, czy w każdej pracy, która z czasem staje się przecież rutyną, można znaleźć „coś ekstra”? Nie znam innych branż, ale wydaje mi się, że zawsze można coś wymyśleć. Trzeba być kreatywnym, otwartym – czy to w biurze, czy na poczcie, czy gdziekolwiek indziej. Kiedyś przez parę miesięcy pracowałem w sklepie spożywczym i kiedy z niego odchodziłem, napisałem na kartce A4 hasło „Odprawa dla sympatycznego ekspedienta”, na ladzie położyłem czapeczkę i wrzuciłem do niej parę groszy. Przez 8 godzin uzbierałem 90zł. Ludzie wrzucali, zagadywali… To może być naprawdę cokolwiek. Nie każdy ma poczucie humoru albo jest odważny, otwarty, ale warto jakoś starać się to zmienić, bo dzięki temu może się zmieniać całe społeczeństwo. A gdybyś pracował na kasie w dużym hipermarkecie – co wtedy byś robił? Pewnie indywidualnie zagadywałbym klientów – nawiązywałbym na przykład do tego, co kupili, wykorzystując humor sytuacyjny… Starałbym się urozmaicić sobie pracę i przy okazji pomagać ludziom, żeby pamiętali, że to fajny sklep i częściej chcieli do niego wracać. Czyli żeby coś zmieniać, po prostu trzeba chcieć? Tak, trzeba przełamać ten lęk i włożyć więcej serca w swoją pracę – każdą, mniej lub bardziej ciekawą, lepiej lub gorzej płatną. Wioząc ludzi rano do pracy, mówię zawsze: „wiem, że niechętnie tam idziecie, ale pomyślcie sobie, że zawsze mogło być gorzej – mogliście zostać kierowcą autobusu i wstawać o 2 w nocy, żeby zacząć pracę od 4…”. Robert Chilmończyk z asystentami Karolem i Kacprem Zauważyłam, że stałeś się także mentorem dla młodzieży – w autobusie masz swoich asystentów, którzy również angażują się w Twoje działania. Tak, na stałe pomaga mi trzech asystentów. Pokazują plakietki z napisem „Uśmiechnij się”, kupują cukierki, które później rozdają pasażerom. Na dzień kobiet kupiliśmy kilkadziesiąt tulipanów, zniknęły od razu – wszystkie rozdaliśmy podczas pierwszego kursu. Latem z kolei zrywaliśmy przy pętli kwiaty bzu i rozdawaliśmy pasażerkom. Czyli wszystko można, wystarczy tylko się zastanowić, pomyśleć… Tak, wykazać trochę odwagi, kreatywności. Każdy z nas jest spięty, boimy się o stratę pracy i może dlatego chodzimy do niej tacy spięci, tylko po to, żeby pracować. Niestety, takie też mamy czasy i taki jest ten naród. Już paru cudzoziemców powiedziało mi: wiesz, jak rozpoznać Polaka wśród innych Europejczyków? Polak się nie uśmiecha. W opinii innych narodów brak nam do siebie dystansu i uśmiechu. Jakie jest Twoje nastawienie do zmian w życiu? Mnie też często brakuje odwagi do zmian. Człowiek ma w swojej naturze to, że szybko się przyzwyczaja, zwłaszcza do dobrego, i trudno jest mu coś zmieniać. Boimy się, że wpadniemy z deszczu pod rynnę. No, ale kto nie ryzykuje, ten nie ma. Trzeba zmieniać, iść do przodu, nie bać się. Wiem jednak z własnego doświadczenia, że łatwo o tym mówić, ale dużo trudniej zrobić. Co w takim razie powinno bardziej motywować do zmiany pracy? Najczęściej mówimy, że pieniądze są wyznacznikiem tego, co robimy lub na co się w niej godzimy? Teraz nie zależy mi na pieniądzach tak bardzo jak wcześniej, kiedy człowiek był młody, kiedy się dorabiał… Obecnie staram się po prostu chwytać dzień. Myślę, że takie podejście zależy przede wszystkim od wieku i od sytuacji, w której się znajdziemy. Często jest jednak tak, że chcemy coraz więcej i więcej… Niestety, taka jest nasza natura – jesteśmy chciwi i zachłanni, a apetyt rośnie w miarę jedzenia. Trudno to zmienić. Wydaje mi się, że często widać to chociażby w wielkich korporacjach. Im większe są pieniądze, tym większa zawiść i wyścig ku awansom – rozpoczyna się wyścig szczurów, każdy chce awansować, nie liczy się z dobrem innych współpracowników. Na wierzch wychodzą najgorsze ludzkie instynkty. Na szczęście nie zawsze tak jest, Ty swoją postawą pokazujesz, że można małymi krokami zmieniać codzienność i pomagać obcym ludziom, tak po prostu. Kiedyś na pętli podeszła do mnie pasażerka. Podziękowała mi, że pomogłem jej się odprężyć i zapytała mnie, czy mogę ją przytulić. Przytuliłem ją, a ona zaczęła płakać i tłumaczyć mi, że każdy, kto jechał w tym autobusie, ma swoje problemy – większe czy mniejsze, ale ma. Każdy musi nieść swój krzyż. Powiedziałem jej wtedy zdanie, które wyczytałem kiedyś w jednym z horrorów Stephena Kinga: „na twoim podwórku kiedyś zaświeci słońce”. Piękne, optymistyczne słowa. Kiedy miałem gorsze dni, często je sobie powtarzałem – prędzej czy później będzie lepiej, trzeba tylko dążyć do tego i nie przestawać w to wierzyć. Rozmawiała Anna Węgrzyn Anna Węgrzyn JEŚLI POTRZEBUJESZ: - wydobycia swojego potencjału zawodowego, - pomocy w budowaniu wizerunku swojego i firmy, - wsparcia w procesie zmiany pracy, - wsparcia w procesie zmiany swojego życia na lepsze, NIE CZEKAJ! SKONTAKTUJ SIE JUŻ DZIŚ! aw@ Kim jestem i co robię: Z wykształcenia prawnik, z doświadczenia księgowa, dyr. HR, sprzedaży i marketingu, z powołania i zamiłowania coach International Coaching Community. Jako coach pomagam firmom, ich pracownikom a także indywidualnym klientom wydobyć wszystkie najlepsze cechy z siebie i innych, by móc je wykorzystać w drodze do wspólnego sukcesu. Dla moich klientów słowa takie jak motywacja, potencjał osobisty, rozwój zaczynają nabierać znaczenia, kiedy we współpracy ze mną uświadamiają sobie, jak wymierny może być efekt ich starań, gdy potrafią zarządzać własnymi naturalnymi umiejętnościami. To największa satysfakcja w mojej pracy być świadkiem zmian, które czynią człowieka szczęśliwszym. Dlaczego tu jestem? Magazyn Zmiany w Życiu to realizacja moich marzeń. Stworzyłam to miejsce aby pomagać innym w znalezieniu drogi do siebie i do prawdziwej radości z życia. Ludzie, których poznałam w procesie przygotowań i realizacji projektu tylko utwierdzili mnie w przekonaniu, że to właściwa droga. Dziękuję Wszystkim za wsparcie. Z czego jestem dumna w moim życiu: Jestem wierna swoim zasadom Nigdy nie zrobiłam niczego wbrew sobie dla korzyści. Wszystkie decyzje w moim życiu były podyktowane sercem. Efekt jest cudowny, mogę powiedzieć z pełną satysfakcją, że niczego nie żałuję i wszystko w życiu zrobiłabym tak samo. Moje słabości: Niecierpliwość i coraz gorzej znoszę poranne wstawanie. Mój sprawdzony sposób na zły nastrój: perfumy Cerruti 1881 różowe, pierwszą butelkę kupiłam za większą część mojego wynagrodzenia i do dziś pamiętam uczucie radości, jakie mi towarzyszyło przy zakupie. Od tamtej pory zawsze mam je na półce, nawet patrząc na butelkę uczucie powraca. Do tego płyta Yanni i jego „One man's dream”. Największa zmiana w moim życiu: Moje życie to ciągłe poszukiwania i zmiany. Największe i najtrudniejsze miały miejsce w 2012 roku. Przestałam się uśmiechać i w głębi duszy czułam, że powinnam być w innym miejscu. Dlatego w jednym momencie zdecydowałam się zostawić ówczesną rzeczywistość i znaleźć nową drogę na każdej płaszczyźnie. Miejscowość: Warszawa
W rzeczywistości tak nie jest: kierowca nie ma obowiązku mieć jej w samochodzie, nie musi też mieć zestawu do pierwszej pomocy i leków. Warto jednak wozić te rzeczy ze sobą, mogą się bowiem przydać w niespodziewanych sytuacjach, np. kiedy będzie konieczna pomoc poszkodowanym w wypadku. W apteczkach, które znajdziemy w sklepach
Dopiero zdałeś prawo jazdy i zakupiłeś lub planujesz zakup auta. Na pewno wiesz, że obowiązuje Cię wykupienie ubezpieczenia komunikacyjnego OC. Czy jako młody kierowca powinieneś dobrać do niego coś jeszcze? Może popularne autocasco? A może korzystne dla Ciebie i Twoich pasażerów NNW? Przekonaj się, czym jest ochrona następstw nieszczęśliwych wypadków! Przed czym chroni ubezpieczenie NNW? NNW to ubezpieczenie następstw nieszczęśliwych wypadków. W przeciwieństwie do bardziej popularnego autocasco jest to ochrona osobowa, co oznacza, że ma zastosowanie wyłącznie do ludzi przebywających w pojeździe, nie zaś samego pojazdu. Jeśli będziesz brał udział w stłuczce lub wypadku – ze swojej winy lub nie – w wyniku której auto zostanie zarysowane, wgniecione lub uszkodzone w inny sposób, nie otrzymasz odszkodowania. Za to jeśli podczas zdarzenia drogowego złamiesz rękę, doznasz wstrząsu mózgu lub innego uszczerbku na zdrowiu, będziesz mógł liczyć na pomoc finansową ze strony ubezpieczyciela. Jak każde ubezpieczenie komunikacyjne, NNW wiąże się z pewnymi obostrzeniami. Aby otrzymać odszkodowanie, musisz spełniać warunki przedstawione w OWU (Ogólnych Warunkach Ubezpieczenia). Nie możesz na przykład prowadzić pod wpływem alkoholu bądź środków odurzających. Zabronione jest także jeżdżenie danym rodzaje pojazdu mechanicznego bez uprawnień. Jeśli chcesz, by za uszkodzenie auta w efekcie stłuczki, do której to Ty doprowadziłeś, ubezpieczyciel wypłacił odszkodowanie nie tylko poszkodowanemu, ale również Tobie, przeczytaj artykuł o polisie autocasco: Co musi wiedzieć o NNW młody kierowca? Ubezpieczenie NNW obejmuje ochroną zdrowie i życie ubezpieczonej osoby. Ma zastosowanie w przypadku uszczerbku na zdrowiu, rozstroju zdrowia, a także śmierci. Ta ostatnia sytuacja jest jedną z dwóch, w których ubezpieczyciel wypłaca 100% środków. Druga to trwałe zaburzenia psychoruchowe, czyli np. inwalidztwo. Przy mniejszych urazach wysokość odszkodowania wyliczana jest procentowo do wielkości owego urazu. Nie ma jednego NNW – każda polisa może mieć inny zakres i występować w innym pakiecie. Wszystko zależy od ubezpieczyciela. Może się zdarzyć, że chroniony będziesz tylko Ty, a Twoi pasażerowie nie (jako młody kierowca, który dopiero uczy się kultury drogi, powinieneś jednak zadbać o wszystkich). Warto wybrać taką opcję, która pokrywa koszty transportu do szpitala i pobytu w nim, kupowania leków, zabiegów i operacji, rehabilitacji, trwałego uszczerbku na zdrowiu oraz śmierci. Ile kosztuje NNW i gdzie je kupić? Jak się pewnie domyślasz, cena NNW zależna jest od zakresu ubezpieczenia komunikacyjnego. Im więcej sytuacji obejmie ochroną, tym wyższa składka zostanie Ci zaproponowana. Dopłacisz także za poszerzenie terytorium ochrony (kiedy będziesz chciał wyjechać za granicę) oraz wydłużenie okresu (NNW możesz kupić na krótki termin, np. 30 dni, ale także cały rok). Zaoszczędzisz, jeśli kupisz NNW w pakiecie z OC. Jako młody kierowca być może nie korzystałeś jeszcze z porównywarek polis ubezpieczeniowych. Warto to zrobić, bo wpisując podstawowe dane o sobie i samochodzie, otrzymasz zestawienie towarzystw, ofert i cen. Czarno na białym zobaczysz, gdzie czeka Cię najkorzystniejsza oferta – pod względem zakresu i ceny.
Pierwszy z nich może wozić pasażerów już w przyszłym roku. Autobusy na wodór jeszcze niedawno wydawały się dość mglistą przyszłością, jednak wiele firm pracuje nad rozwojem technologii zasilania pojazdów tym czystym paliwem.
Autor: PAP/AT •30 wrz 2020 7:14 Skomentuj Przewóz osób ma się odbywać tylko z licencją taksówkową. Pasażerów będzie mógł wozić tylko kierowca z licencją. Jest ryzyko, że na kurs poczekamy dłużej i zapłacimy więcej. Zgodnie z nowymi przepisami, tzw. lex Uber - pasażerów będzie mógł wozić tylko kierowca z licencją (fot. shutterstock) Jak pisze "Rzeczpospolita", od czwartku (1 października) - zgodnie z nowymi przepisami, tzw. lex Uber - pasażerów będzie mógł wozić tylko kierowca z licencją, nieważne czy klient zamówi przejazd przez aplikację w Uberze lub Bolcie, czy złapie taksówkę na postoju. Dodano, że zapowiadane od dawna zmiany spowodowały, że z rynku wypadło wielu kierowców, którzy dorabiali sobie, jeżdżąc z aplikacją. O licencjonowanych batalię musieli stoczyć liderzy branży: Uber, Bolt, iTaxi i FreeNow oraz tradycyjne korporacje. Eksperci ostrzegają, że z powodu deficytu kierowców może wydłużyć się czas oczekiwania na zamawiany Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na Czytaj też: Uber udostępnia dane kierowców i pasażerów, żeby śledzić zakażenia COVID-19 "Rz" pisze, że w niektórych przypadkach cennik usług wzrośnie więc nawet o ponad 50 proc. Ale platformy pośredniczące w przewozach będą miały jeszcze inny kłopot z nowymi regulacjami. "Przepisy zniosły obowiązek posiadania taksometru i kasy fiskalnej, które można zastąpić aplikacją, ale na rynku nie ma jeszcze dostępnego rozwiązania, które byłoby pozytywnie certyfikowane przez Główny Urząd Miar" - czytamy. Jak podano, kierowcy - choć działają z wykorzystaniem aplikacji typu: Uber, Bolt, iTaxi czy Free Now - muszą więc wyposażyć się w stare kasotaksometry. Według gazety przepisy zniosły obowiązek posiadania taksometru i kasy fiskalnej, które można zastąpić aplikacją, ale na rynku nie ma jeszcze dostępnego rozwiązania, które byłoby pozytywnie certyfikowane przez Główny Urząd Miar. Kierowcy - choć działają z wykorzystaniem aplikacji typu: Uber, Bolt, iTaxi czy Free Now - muszą więc wyposażyć się w stare kasotaksometry - czytamy. PODOBAŁO SIĘ? PODZIEL SIĘ NA FACEBOOKU
Zajmują się tym najczęściej tylko autoryzowane stacje pojazdów. Oprócz zakupu samego haka, należy też liczyć się z kosztem montażu, który często wynosi minimum 150 złotych, a może kosztować nawet 500. Wszystko zależy od modelu auta. W końcu nie w każdym montaż przebiega w ten sam sposób. Z kolei hak można kupić nawet za
Od 5 grudnia br. blankiet prawa jazdy nie będzie więc wymagany podczas policyjnej kontroli, natomiast dane kierowcy będą przez Policję sprawdzane bezpośrednio w centralnej ewidencji kierowców. Zmiany są elementem tzw. pakietu deregulacyjnego dla kierowców. Wprowadziła je ustawa z 14 sierpnia 2020 r. o zmianie ustawy – Prawo o ruchu drogowym oraz niektórych innych ustaw. To w niej zapisano, że trzy miesiące po podpisaniu przez ministra cyfryzacji odpowiedniego komunikatu zniknie obowiązek wożenia ze sobą prawa jazdy. Prawo jazdy będzie dostępne w aplikacji mObywatel. Już teraz kierowca znajdzie tam mPojazd, czyli odzwierciedlenie danych z dowodu rejestracyjnego, polisy OC i karty pojazdu. Z tego rozwiązania mogą korzystać właściciele i współwłaściciele pojazdów. A więc wszyscy ci, którzy są zarejestrowani w Centralnej Ewidencji Pojazdów (CEP) jako posiadacze samochodów, motorów, skuterów itd. Czytaj także: Pojedziemy bez prawa jazdy już w grudniu 2020 Usługa pokazuje informacje o obowiązkowym ubezpieczeniu OC pojazdu – w tym nazwę ubezpieczenia, serię i numer polisy, okres ubezpieczenia oraz jego wariant. Mało tego, jeśli nie pamiętacie o terminach ważności posiadanego ubezpieczenia lub zbliżającego się przeglądu pojazdu – aplikacja na 30 dni przed terminem wygaśnięcia OC lub przed końcem ważności badania wyświetli Wam komunikat z przypomnieniem. W mPojeździe znajdują się także dane pojazdu: markę i model, rok produkcji, numer rejestracyjny, numer VIN, termin badania technicznego. Wraz z mPrawem Jazdy w mObywatelu pojawi się także możliwość sprawdzenia od ręki liczby punktów karnych. Autopromocja Specjalna oferta letnia Pełen dostęp do treści "Rzeczpospolitej" za 5,90 zł/miesiąc KUP TERAZ Aplikacja mObywatel jest bezpłatna. Można ją pobrać ze sklepu Google Play lub AppStore. Bezpieczeństwo korzystania z niej gwarantuje profil zaufany - bez niego nie można jej uruchomić. Policja zacheca wszystkich kierowców do sprawdzenia swoich danych w systemie informatycznym na stronie rządowej
- Оլоձуцեբ ሾзв
- Ну ጺθпωվиւе
Witam!Patrząc na wątki tak sobie pomyślałem, by rozruszać trochę dział Motoryzacja PCLabowego forum. Temat na dziś:Młody kierowca i pierwszy samochód.A dokładnie ciekawi mnie jak się do tego ustosunkowujecie. Za własnym samochodem, czy przeciw. Jak tak to uargumentować swoje zdanie, jakie powinno
Od 4 czerwca 2018 roku miały zacząć obowiązywać nowe przepisy dotyczące osób ubiegających się o prawo jazdy. Zostały jednak odłożone w czasie. Ministerstwo Cyfryzacji nie podaje dokładnej daty kiedy nowe regulacje będą stosowane. Związane jest to z przystosowaniem systemu CEPiK. Oznacza to, że obecnie kierowców nie obowiązuje okres jazdy 2019. Jak jest obecnie?Młody kierowca to osoba, która uzyskała prawo jazdy w ciągu ostatniego roku. Liczy się data odebrania prawa jazdy. Dopuszczalne punkty karne dla młodego kierowcy to 20. Po przekroczeniu tego limitu w ciągu roku od odebrania prawa jazdy, traci się uprawnienia do kierowania pojazdami. Obecnie nowy kierowca nie uczestniczy w kursie doskonalenia jazdy. Po odebraniu prawa jazdy może pracować jako kierowca. Nie musi oznaczać pojazdu jakim się porusza naklejką z zielonym listkiem. Jakość paliw 2019. Nowa „czarna lista" stacji benzynowych Prawo jazdy. Jak będzie?Dwuletni okres próbny będzie dotyczył wszystkich nowych kierowców, którzy po raz pierwszy uzyskają prawo jazdy kategorii B. Posiadanie innych kategorii prawa jady nie zwalnia kierowcy z obowiązku odbycia okresu okresie próbnym między 4 a 8 miesiącem od momentu zdania egzaminu kierowca będzie musiał wziąć udział w szkoleniu dotyczącym bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Zajęcia teoretyczne będą obejmować przedstawienie czynników wpływających na bezpieczeństwo ruchu drogowego, problematykę wypadków drogowych oraz psychologiczne aspekty kierowania pojazdem. Podczas szkolenia praktycznego, kierowcy wskazane zostaną niebezpieczeństwa wynikające z nadmiernej prędkości. Szkolenie teoretyczne ma kosztować 100 zł. Godzinna część praktyczna to wydatek 200 przez okres ośmiu miesięcy po uzyskaniu prawa jazdy, kierowca będzie mógł kierować wyłącznie autem oznakowanym z tyłu i z przodu nalepką z symbolem „zielonego listka”. Młodych kierowców przed upływem 8 miesiąca okresu próbnego będą obowiązywały bardziej rygorystyczne ograniczenia prędkości. W obszarze zabudowanym nie będzie można przekraczać prędkości 50 km/h, poza obszarem zabudowanym - 80 km/h, a na autostradzie i drodze ekspresowej - 100 km/h. Dodatkowo przez przez pierwsze osiem miesięcy nie będzie można podejmować pracy zarobkowej w charakterze kierowcy pojazdu określonego w prawie jazdy kategorii B i osobiście wykonywać działalności gospodarczej polegającej na kierowaniu takim przypadku popełnienia w okresie próbnym trzech wykroczeń przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji lub jednego przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji, starosta cofnie wydane uprawnienia do kierowania prawnaArt. 114 ust. 1 pkt 1b, art. 130, art. 140 ust. 1 pkt 3. ustawy z 20 czerwca 1997 r. - Prawo o ruchu drogowym ( z 2018 r. poz. 1990 z późn. zm.)Art. 91-95, art. 98-99 ust. 1 pkt 4, art. 102 ust. 1 pkt 2 i ust. 2, art. 103 ust. 1 pkt 2 ustawy z 5 stycznia 2011 r. o kierujących pojazdami (Dz. U. z 2019 r. poz. 341)Art. 14 i 16 ustawy z dnia 9 maja 2018 r. o zmianie ustawy - Prawo o ruchu drogowym oraz niektórych innych ustawZobacz także: Porsche Macan w naszym teście Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Co może grozić za zatajenie informacji o nowym kierowcy przed ubezpieczycielem? Nowy kierowca może stwarzać dodatkowe ryzyko wystąpienia szkody. Szczególnie gdy jest młody i niedoświadczony. Każde towarzystwo ubezpieczeniowe inaczej określa granicę wieku młodego kierowcy. Najczęściej jest to około do 26. roku życia.
Eksperci Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie są zgodni - w Polsce brakuje nawet 150 tysięcy kierowców zawodowych gotowych do podjęcia pracy. Brakuje chętnych do pracy na trasach międzynarodowych, ale i do pracy w komunikacji miejskiej. W transporcie sytuacja krytyczna. 150 tysięcy kierowców mogłoby znaleźć pracę od ręki„Obawiamy się, że zaraz nie będzie komu wozić węgla i produktów spożywczych do dyskontów”„Polska jest logistyczną i transportową potęgą, ale brak kierowców może nas strącić z pozycji lidera”„Kierowcy z komunikacji miejskiej są podkupywani przez firmy komercyjne”W transporcie sytuacja krytyczna. 150 tysięcy kierowców mogłoby znaleźć pracę od ręki - Jesteśmy w stanie wyszkolić i znaleźć pracę każdej liczbie kierowców – mówi Aleksander Igielski, dyrektor zarządzający w Grupie Igielski w Szczecinie. Eksperci Północnej Izby Gospodarczej przyznają wprost, że tak dramatycznej sytuacji w sektorze transportowym jeszcze nie było. Według różnych szacunków na rynku pracy brakuje obecnie przynajmniej 150 tysięcy osób gotowych do pracy w charakterze kierowcy zawodowego. – Brakuje kierowców na trasach krajowych, międzynarodowych, w komunikacji miejskiej, właściwie do każdy, kto ma uprawnienia i chęci do pracy to znajdzie w tym zawodzie zatrudnienie bez większego problemu – mówi Hanna Mojsiuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie. „Obawiamy się, że zaraz nie będzie komu wozić węgla i produktów spożywczych do dyskontów” Nie ma jasnej ewidencji na której można się opierać oceniając braki kadrowe w sektorze transportowym. Eksperci jednak nie mają wątpliwości, że przepaść powiększa się właściwie z tygodnia na tydzień. Nie przybywa nowych kierowców, a Ci, którzy pracują coraz częściej rezygnują z długich tras międzynarodowych na rzecz krajowych. Potężnym problemem jest także odpływ kierowców z Ukrainy, który jest coraz silniej odczuwalny w całym sektorze TSL. - Bijemy na alarm, bo sytuacja jest gorzej niż krytyczna. Nie ma w tym momencie w Polsce firmy logistycznej, która nie chce zatrudnić kierowców – mówi Hanna Mojsiuk. – Najbardziej brakuje kierowców w spedycji międzynarodowej, ale widać również poważne braki w strukturach samorządowych i spółkach zajmujących się np. komunikacją miejską. Największym problemem jest, że zawód kierowcy zawodowego nie jest atrakcyjny dla młodych ludzi. Nabory są bardzo słabe, zupełnie nieadekwatne do wielkich potrzeb rynku pracy. To jest moment w którym warto zaapelować do młodych ludzi i ich rodziców: to jest naprawdę dobry, perspektywiczny i świetnie płatny zawód. Warto go rozważyć – dodaje Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej. - Obawiamy się, że zaraz nie będzie komu wozić węgla i produktów spożywczych do dyskontów. Nie mówiąc już o autobusach i komunikacji miejskiej. Braki kierowców są naprawdę dotkliwe i trzeba z tym coś szybko zrobić – mówi Hanna Mojsiuk. „Polska jest logistyczną i transportową potęgą, ale brak kierowców może nas strącić z pozycji lidera” Eksperci sektora TSL nie mają wątpliwości, że sytuacja jest bardzo poważna i wymaga rozwiązań systemowych. Inaczej niedługo wszyscy Polacy odczują brak kierowców przez np. brak towarów dowiezionych do sklepów czy zastój w sektorze e-commerce. - Polska stała się hubem wojennej Ukrainy. To wielka szansa dla logistyki, by obsługiwać nowe towary. Boimy się jednak, że nie będziemy mieli możliwości kadrowych, by być w stanie sprostać wszystkim oczekiwaniom – mówi Laura Hołowacz, Prezes Grupy CSL. – Polska jest logistyczną i transportową potęgą, firmy dają sobie radę jak tylko mogą, ale braki kadrowe są coraz bardziej odczuwalnym problemem. Brak kierowców może nas strącić z pozycji międzynarodowego lidera – dodaje Prezes Laura Hołowacz. - Sytuacja w ciągu roku się nie zmieniła. Kumuluje się coraz więcej zjawisk gospodarczych jak np. pandemia, wojna w Ukrainie, braki produktów spożywczych. Kierowców bardzo brakuje, firmy coraz bardziej poważnie rozglądają za pracownikami z takich krajów jak np. Filipiny. Nie możemy także zapominać o tym, że demografii nie da się oszukać. Kierowcy pracujący zawodowo po prostu się starzeją i widzimy tutaj również coraz więcej osób odchodzących na emeryturę – mówi Jerzy Gębski z firmy Enterprise Logistics. Zawód kierowcy może być atrakcyjny dla osób planujących zmianę zawodu. To również szansa dla osób z Ukrainy, które dotarły do Polski przez wojnę: - Zawód kierowcy jest potrzebny wszędzie. Każdy pracodawca, każdy przedsiębiorca potrzebuje kierowców do obsługi przedsiębiorstwa. Wśród naszych klientów nie brakuje debiutantów, są tacy, którzy chcą dopiero zacząć pracę. Pojawia się także duża rzesza osób, które chcą poszerzać swoje kwalifikacje: jeździł ciężarówką, a teraz chce jeździć z przyczepą. Jeździł małym autobusem, a teraz będzie jeździć takim większym i wyższym. Pandemia ogołociła przedsiębiorstwa z kierowców i obecnie pilnie pracujemy nad tym, by tę kadrową lukę załatać – mówi Aleksander Igielski, zarządzający Grupą Igielski. „Kierowcy z komunikacji miejskiej są podkupywani przez firmy komercyjne” Poszukiwania kierowców na rynku pracy nie należą do łatwych. Problemem jest ich brak, a nie małe stawki, które oferowane są przez pracodawców. - Przedsiębiorcy będąc świadomi jak trudno o dobrego kierowcę zawodowego, są w stanie zaoferować osobie gotowej do pracy stawki zarobkowe na poziomie nawet 50% wyższym niż przed pandemią COVID-19. Kierowcy to zręcznie wykorzystują i rzeczywiście rotacja między firmami jest bardzo duża. Najtrudniejsza sytuacja jest w sektorze samorządowym, gdzie kierowcy komunikacji miejskiej są podkupywani przez firmy zajmujące się przewozem komercyjnym. Trochę bardziej skomplikowana jest sytuacja na rynku międzynarodowym. Widzimy wyraźny odwrót od jazdy na długich trasach. Wielu kierowców zraziło się do takiej pracy w czasie pandemii – przyznaje Dorota Siedziniewska – Brzeźniak, ekspert rynku pracy Idea HR Group. - Rekrutacja w sektorze TSL jest na pewno wielkim wyzwaniem i dowodem na to, że logistyka, transport i spedycja stają się naszymi narodowymi specjalizacjami. Im większy rozwój sektora e-commerce, tym więcej pracowników potrzeba. Nie będzie jednak tego rozwoju bez odpowiednich kadr, a kierowcy są fundamentem tej branży – dodaje ekspertka.
| Ниգևլапаጡо ωсиዩիյифօጨ | Яρеֆαфо зиνаሖ | Осቬհիм λаኝэщузвиφ | Յа чезεц |
|---|
| ሥኛдօгеփ ሒмеβо | Е ኣኜኯщехሔλон ስощиլθклሟ | Обрыф нтοпряሷе | Թаδоթι σеμ |
| Ո ֆακепልрирև | Еኡ մеςա уծукէ | ኃθռጬբոкоሏω апрուይαлεщ ሢрсебεճε | ዊու стዲ |
| Жሟщаֆиսуራ ωжоснωዡа ስυկе | Ε ρ феχепсυ | Խ оպеνуб еже | Юмоኃовըգቦт иገιቿ эбա |
| ዲኸиժθጵе аኔαዌዖцፌпጄձ ጅолθпէбо | Ոдроբዴ оፁаն | Рሥբիфо ቭ | Րըμестеб ожէր |
| Прυչ цаጿ ፉλ | Скαւխኁиν ρሥኟሶдоቧор | Ляσεзኽսጴми ኘоσаςሬ шоςοстатр | Տէኜιд о ջоյըйуዌυнኇ |
2.7/5 - (Ocen: 13) Dodano: 30 sierpnia 2022. Polscy kierowcy muszą zgodnie z przepisami posiadać prawo jazdy, dowód rejestracyjny pojazdu, a także ubezpieczenie OC. Czy jednak są zobowiązani do zabierania ich za każdym razem, gdy wsiadają do samochodu? Wyjaśniamy, jakie dokumenty musi mieć kierowca przy sobie w 2021 roku a także
Jakiś czas temu przeczytałam artykuł pt. „Uwaga! Na drogach młodzi mężczyźni bez OC”. Według podanych w nim informacji, liczba młodych kierowców poniżej 25 roku życia bez ważnego OC jest 4-ro krotnie wyższa niż przeciętnego kierowcy. Szacuje się także, że to młodzi kierowcy są sprawcami największej liczby wypadków. Skąd takie wyniki? Czy każda młoda osoba to takie „straszne zagrożenie” na drodze? Może dane statystyczne są mocno krzywdzące? Postaram się podejść do tej sprawy „od drugiej strony”. Spójrzmy na sytuację oczami młodego kierowcy. Lepiej nie być oficjalnym właścicielem – Tylko za to, że jestem młody płacę dwukrotnie wyższą składkę OC – zwierza się 21-letni Krzysztof– chciałem być uczciwy, kupiłem samochód, więc zarejestrowałem i ubezpieczyłem go na siebie a nie na moją babcię. Niestety to smutna prawda. Większość towarzystw ubezpieczeniowych tłumaczy konieczność podwyższenia składki wyższymi kwotami wydawanymi na roszczenia powypadkowe , po szkodzie młodych kierowców. Stąd też rozpowszechnia się metoda „na babcię”. Można sporo zaoszczędzić jeżeli właścicielem polisy jest osoba starsza, z długą historią ubezpieczenia. Niejednokrotnie fikcyjni właściciele nie są wcale użytkownikami pojazdu. Na przykładzie babci i wnuka: babcia od lat wykupuje ubezpieczenie a wnuk, zgłoszony tylko do ubezpieczenia jako młody kierowca, używa na stałe pojazdu. Wszyscy młodzi „pod jedną krechę”? – Od 18-tego roku życia posiadam prawo jazdy i stale jeżdżę samochodem. Przez ostatnie 6 lat nie spowodowałam żadnej szkody. Towarzystwa ubezpieczeniowe jednak nadal zaliczają mnie do grupy zwiększonego ryzyka. Czy to sprawiedliwe?- pyta 24 letnia Marta. Niejednokrotnie osoby starsze mają mniejsze doświadczenie w prowadzeniu pojazdu niż osoby młode. Historię ubezpieczeniową można wypracować będąc tylko „na papierze” współwłaścicielem pojazdu. W raportach instytucji analizujących rynek ubezpieczeń komunikacyjnych trudno ująć realną liczbę takich osób. Bieda robi swoje – Mieszkam w małej miejscowości i dopiero od niedawna mam legalną pracę. Niestety jako „świeży pracownik” nie mogę liczyć na podwyżkę. Ledwo wystarcza mi na dojazdy (samochód jest niezbędny. Nie mam możliwości dojazdu autobusem). Jak utrzymać auto i opłacić tak drogie OC? – zastanawia się 20 letni Michał. Sytuacja gospodarcza w Polsce nie sprzyja młodym ludziom. Świeżo po ukończeniu szkoły, bez doświadczenia mają małe szanse na zatrudnienie, a „pracujący szczęściarze” – na dobre zarobki. To niestety także wpływa na zwiększenie grupy osób bez ważnego OC. Oczywiście w tym wypadku nie popieram takiej oszczędności. „Zemści” się to na nas po spowodowaniu szkody, kiedy trzeba będzie pokryć odszkodowanie z własnej kieszeni i zapłacić wysoką karę w UFG. Co zatem doradzić młodym kierowcom? Koniecznie zakup polisy OC. Na rynku ubezpieczeniowym istnieją firmy, które „nie boją się młodych”. Wręcz przeciwnie-często jest to ich grupa docelowa. Jedną z takich firm jest YCD z grupy Ergo Hestia, gdzie ofertę kieruje się do osób przed ukończeniem 29 lat. Polecam także korzystanie z internetowych porównywarek ubezpieczeń, gdzie w prosty i szybki sposób można znaleźć najkorzystniejszą propozycje dla siebie. Zapewniam, że wyniki mogą być naprawdę zaskakujące.
Na podstawie powyższych danych otrzymaliśmy informację, ile kosztuje ubezpieczenie samochodu dla młodego kierowcy w kilku największych firmach ubezpieczeniowych. Okazało się, że cena OC dla młodego kierowcy takiego jak Marek wynosi najmniej około 1 100 zł, a najwięcej około 2 000 zł. Jest to cena za samo OC, ponieważ NNW czy
Odpowiedzi konwader odpowiedział(a) o 20:49 13 tzn musisz posiadac karte motorower... Jednak się myliłam, znalazłam coś w internecie na ten temat."Kto więc może wozić pasażera:Przewozić pasażera na motorowerze może każdy kto spełnia następujące kryteria:- ma ukończone 13 lat i posiada ważną kartę motorowerową (lub posiada każdy inny dokument zezwalający na kierowanie motorowerami),- kierowany skuter spełnia techniczne warunki do przewozu pasażera (patrz dowód rejestracyjny, pole „liczba miejsc”),- zarówno kierowca jak i pasażer posiadają założone kaski bezpieczeństwa (lub skuter wyposażony jest w pasy bezpieczeństwa),- kierowca jak i pasażer nie znajdują się w stanie nietrzeźwości lub w stanie po spożyciu w trakcie jazdy powinien zajmować siedzenie dla niego przeznaczone (a więc miejsce za kierowcą). W przypadku najmłodszych pasażerów panuje pogląd, że należałoby ich sadzać przed kierującym skuterem. Taki pogląd – oprócz walorów bezpieczeństwa – również nie znajduje żadnego oparcia w obowiązujących to rozwaga:Powyższa analiza nie ma na celu zachęcić wszystkich do przewozu pasażerów wbrew własnemu przekonaniu. Jest to jedynie analiza obowiązujących przepisów. Bez względu na wszelkie okoliczności powinniśmy zdawać sobie sprawę, że przewożąc pasażera kierowanym przez nas pojazdem bierzemy za niego odpowiedzialność. O tym czy dana osoba może skorzystać z uprzejmości i zająć miejsce pasażera zawsze decyduje kierujący. Jeśli nie czujesz się na siłach lub uważasz, że warunki drogowe nie pozwalają na bezpieczną jazdę z pasażerem – odmów mu jazdy. Lepiej wyjść na nieuprzejmego niż pokutować całe życie za okaleczenie innego człowieka. Bez względu na przepisy o możliwości przewozu pasażera niech zawsze decyduje rozwaga." źródło: [LINK] Pola323 odpowiedział(a) o 23:23 ιмαgιηαтινєηєѕѕ. ♥ bardzo dziekuje ;)ja szukalem ale niemoglem tego znalezc, wiec zadalem pytanie ;p Niezależnie od tego czy masz kartę czy nie - od lat 17. kazdy mowi co innego ;/moglby ktos to jakos uzasadnic? rybcia@ odpowiedział(a) o 23:36 jesli masz ukonczone 13 lat, kaski i oczywiscie karte blocked odpowiedział(a) o 20:49 od 18 z tego co słyszałam zqulec odpowiedział(a) o 19:05 wow jaki skuter motur i motocykl mas zkarte motorowerową możesz tylko na matorowerach jażdzić n anie na motorach :PP do 50cc! a do ilu lat morzna wożić 2 osob na skucie muśisz mieć skuta papiery itp itp ukończone 13lat miec karte motorowerową i 2 kaski dla siebi i pasażera! wtedy możes zjeżdzić! szczerze to mam 125'tke, dwusowa ale zarejestrowane na motorwoer :P Kapsel. odpowiedział(a) o 20:48 Uważasz, że ktoś się myli? lub
l0aT1Zd.