Po 11 latach od rozpoczęcia śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej prokuratorzy uzyskali nowe informacje, które - według nich - mają pozwolić na wyjaśnienie przyczyn katastrofy.
Przyszedł też do kina z filmem Thor, gdzie rolę Odyna grał słynny Anthony Hopkins. 2- Thor. Z ogromnym obszarem wpływów w mitologii nordyckiej, Thor jest bogiem gromu (słowem, któremu zawdzięcza swoje imię), jest synem Odyna i Jödda i dominował w klimacie, żniwach, sprawiedliwości, bitwach, podróżach , projekcja i poświęcenie.
Tygodnik „wSieci” opublikował w najnowszym numerze szczegóły raportu polskich archeologów, którzy badali miejsce katastrofy w Smoleńsku w 2010 roku. Zgodnie z informacjami zawartymi w raporcie, rządowy tupolew w chwili katastrofy rozbił się na ponad 20 tys. elementów. Według Pyzy jest to najważniejszy wniosek jaki wyłonił się z kilkusetstronicowej dokumentacji. Dziennikarz przywołuje również opinie jednego z niezależnych ekspertów z Sydney , który badał przyczyny katastrofy- Grzegorza Szuladzińskiego- „Odłamki oznaczają wybuch. To pewnik, od którego nie można uciec” miał wielokrotnie powtarzać. Autor twierdzi, że składający się z ponad 400 stron, raport archeologiczny jest kompromitacją dla prokuratorów oraz członków komisji Jerzego Millera, a także poważnym zarzutem pod adresem wszystkich służb III RP. „To kolejna mocna poszlaka na to, że 10 kwietnia nie zdarzył się zwykły wypadek”- czytamy na łamach wSieci. Według największego zwolennika „teorii wybuchu” informacje ujawnione przez dziennikarzy „wSieci” są niezwykle istotne. - To jest niesłychanie ważna publikacja i powiedział Antoni Macierewicz w wywiadzie dla serwisu „ Zobacz też: Nowe badania w sprawie Smoleńska: w tupolewie nie było wybuchu Polityk PiS przyznał również, że raport polskich archeologów potwierdza prace zespołu parlamentarnego badającego przyczyny katastrofy. - On zdaje się potwierdzać prace zespołu parlamentarnego, który opublikował w czerwcu 2013 roku dokładną mapę rozrzutu szczątków zarówno w miejscu uderzenia o ziemię, jak i wcześniej. Prezentowaliśmy spis kilkuset opisanych fragmentów samolotu, zarówno skrzydła, jak i poszycia kadłuba. Ten materiał dowodził, że eksplozja była przyczyną tragedii - stwierdził Macierewicz w rozmowie z dziennikarzem portalu „ Stanisławem Żaryniem. Czytaj również: Szczegóły filmu o Smoleńsku. Kim będzie główna bohaterka? Kto zagra Lecha Kaczyńskiego?
Ze względu na obostrzenia związane z pandemią koronawirusa 10. rocznica katastrofy smoleńskiej upłynie bez obchodów (fot. PAP/Paweł Supernak) Dziesięć lat temu, 10 kwietnia 2010 r., w katastrofie samolotu Tu-154M w Smoleńsku zginęło 96 osób, wśród nich: prezydent Lech Kaczyński z małżonką Marią, ostatni prezydent RP na
W obliczu tragedii zawsze mówi się o tych znanych, największych ludziach. O malutkich się zapomina. Justyna była właśnie tą małą i zasługuje, aby o niej pamiętano - mówi Zdzisław Moniuszko, tato sobotę o godz. 8. 56 prezydencki samolot rozbił się w pobliżu lotniska w Smoleńsku. Na pokładzie było 96 osób. Wszyscy zginęli. Wśród nich była Justyna Moniuszko, stewardessa z Białegostoku, która w lipcu skończyłaby 25 Pierwszy komunikat o katastrofie usłyszeliśmy w radiu zaraz po godz. 9 - mówi Grażyna Potrykus, ciocia Justyny. - Już tedy przypuszczaliśmy, że Justyna leciała tym samolotem. Natychmiast zadzwoniliśmy na jej komórkę. Nie odpowiadała. Była poza zasięgiem. Gdy nie mogli się z nią skontaktować, zaczęli dzwonić do 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, w którym pracowała. Tuż po godz. 10 poznali prawdę. Przylecieli złożyć kondolencje- Zadzwonili z kancelarii prezydenta, że wysłali delegację - mówi Grażyna Potrykus. - Do Białegostoku przyleciał śmigłowcem ppłk Marek Miłosz z 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Latał z Justyną i chciał osobiście złożyć nam to zrobić jedynie ojcu dziewczyny. Jej mama dowiedziała się telefonicznie. Właśnie wraca z Belgii. Brat jest w Holandii. Robi badania do doktoratu. Wróci w poniedziałek. Mimo olbrzymiej tragedii jaka spotkała rodzinę, Zdzisław Moniuszko nie chce pozwolić, aby zapomniano o jego córce. Przez łzy pokazuje zdjęcia Justyny Moniuszko, która od najmłodszych lat była zafascynowana ze spadochronem- Od dzieciaka skakała na spadochronach - wspomina pan Zdzisław. - Zawsze była pełna energii. Latanie sprawiało jej dużo radości. Przez wiele lat była aktywnym członkiem sekcji spadochronowej Aeroklubu Białostockiego. W tym czasie wykonała ponad 250 skoków. Po szkole średniej wyjechała na studia do Radomia. Zdobyła uprawnienia pilota szybowcowego. Po roku rozpoczęła studia na Wydziale Mechanicznym, Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej. - W tym roku miała bronić pracę magisterską - mówi Grażyna Potrykus. - Była jedną z najładniejszych studentek. Zdobyła nawet tytuł lata temu Justyna Moniuszko została stewardessą w pasażerskich liniach LOT. Po roku zaproponowano jej pracę w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa prezydentem latała od 2 lat- Z prezydentem latała od dwóch lat - mówi jej tato. - A że była panienką, to często zastępowała koleżanki z załogi, które musiały zostać w domu z Była zadowolona z tej pracy - dodaje jej ciocia. - Uwielbiała latać, cieszyła się, że może zwiedzić świat. Towarzyszyła najważniejszym osobom w państwie podczas wielu podróży. Była w Afganistanie. Trasę do Smoleńska znała na przed katastrofą była w Smoleńsku- Dzień przed katastrofą też była w Smoleńsku, tym samym samolotem - mówi Zdzisław Moniuszko. - A jeszcze wcześniej latała z rodzina boi się, że pamięć o Justynie może zaginąć, tak się nie stanie. Dziesiątki jej przyjaciół i znajomych wspominają ją na forach internetowych i składają kondolencje rodzinie. Jej zdjęcie ustawiono w Pałacyku Gościnnym obok fotografii ostatniego prezydent RP na Uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego, marszałka Krzysztofa Putry i prawosławnego arcybiskupa hajnowskiego Mirona Chodakowskiego. Pod jej zdjęciem przy pomniku generała Józefa Piłsudskiego płoną ją pamiętamPamiętam ją z dzieciństwa. Szczególnie szczery uśmiech, który potrafił rozproszyć najczarniejsze chmury. Biła od niej energia, dzięki której zjednywała sobie ludzi. Wakacyjne wygłupy, wielogodzinne rozmowy na hamaku. Tego nigdy nie ofertyMateriały promocyjne partnera
Χокиμυле щጲμичоቅ
Ժεпፒգጨዣիσ ያлጤρоቸ
ኆр увርчуዱኧ аδաዕаኄа ቨпсማмօс
Дጾпቂшу մէдθнту
€7.28 - Zupełnie inne spojrzenie na tragedię smoleńską. Tytułowe pytanie staje się pretekstem do głębokich i poruszających rozmów z rodzinami ofiar. Ich konkluzje są zaskakujące.
ks. Zbigniew Niemirski Chyba nie ma nic trudniejszego niż próba teoretycznej odpowiedzi na pytanie o to, co jest najbardziej odległe od teorii - cierpienie. Mimo tego zastrzeżenia, podejmuję się tego zadania, bo w kontekście obchodów 70. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Auschwitz-Birkenau zostałem o to zapytany: "Gdzie był Bóg, gdy tak straszliwie cierpieli ludzie, dlaczego On milczał?". Pytanie o obecność Boga w przestrzeni cierpienia jest jednocześnie pytaniem o samego Boga, o to, Kim On jest i jaki On jest. Cierpienie jest jedną z ważnych przyczyn ateizmu, stąd jest pytaniem szczególnie ważnym. "Gdzie był Bóg?" jest najpierw pytaniem Żydów, narodu skazanego przez hitleryzm na totalną eksterminację. Dla wielu z nich Holocaust stał się przyczyną ateizmu. I tutaj muszę przejść do tej tak bardzo trudnej czystej teorii. Bóg Starego Testamentu, a dla Żydów po prostu Bóg Biblii, to Stwórca, Pan wszechświata i dziejów, nieskończony Władca ponad światem. Myśl o tym, by Bóg mógł stać się człowiekiem, była myślą wręcz bluźnierczą. Dwa tysiące lat temu oczekiwali Mesjasza, ale nie oczekiwali tego, by tym Spodziewanym mógł być On. Odrzucili Go. Tymczasem dla nas, chrześcijan, Bóg stał się człowiekiem. Był jednym z nas i, co więcej, poniósł na sobie to, czego najbardziej nie chcemy - cierpienie. Gdy w kontekście Auschwitz pojawia się pytanie: "Gdzie był Bóg?", my, chrześcijanie, odpowiadamy: "On był tam, w środku tego nieludzkiego cierpienia, bo nie był odległym Panem wszechświata, ale był na krzyżu". Nie wiem, czy potrafiłbym sprostać heroizmowi tych, którzy tam, w Auschwitz, dawali świadectwo swojej wiary. Bardzo boję się, że nie. Ona, wiara w obecność Boga na krzyżu, sprawiła, że właśnie w Auschwitz o. Maksymilian Kolbe poszedł na głodową śmierć za brata więźnia. Ta sama wiara w obecność Boga także tam była motywem heroicznych czynów ks. Kazimierza Sykulskiego. "Bili mnie strasznie, ale nikogo nie zdradziłem. Wiem z konfesjonału, kto należał, ale jestem księdzem katolickim i tajemnicy spowiedzi nie zdradzę" - mówił współwięźniom w katowni gestapo w Radomiu. Potem w Auschwitz, jako więzień z numerem 21962, dzielił się chlebem z innymi. Gdy mu zwracano uwagę, że w ten sposób osłabia swe siły odpowiadał: "Sił starczy mi do klęski Niemiec”. Został rozstrzelany w grudniu 1941 r. Idąc na egzekucję, powiedział: "Jeżeli Bóg żąda ode mnie takiej ofiary dla dobra Kościoła i Ojczyzny, to ja chętnie ją składam". Przed wojną ks. Sykulski był posłem do Sejmu Ustaawodawczego RP, pierwszym proboszczem parafii pw. Opieki NMP w Radomiu (dziś katedry), a potem proboszczem parafii pw. św. Mikołaja w Końskich. Został ogłoszony błogosławionym przez Jana Pawła II w gronie 108 męczenników II wojny światowej. Wierzę w to, że ukrzyżowany Bóg był w Auschwitz. A dlaczego pozwolił na to wszystko? Sprawił to dar wolności, którą obdarzył każdego z nas, i nigdy go nie odwołał. On jest na krzyżu, gdy dzieje się każdy grzech. Jaki? Każdy.
Wiele wskazuje na to, że właśnie na dzień ofiary Izaaka wskazywał Pan Jezus, kiedy w sporze z faryzeuszami wypowiedział tajemnicze słowa: "Abraham, ojciec wasz, rozradował się z tego, że ujrzał mój dzień - ujrzał go i ucieszył się" (J 8,56). Na to, że słowa te odnoszą się właśnie do góry Moria, wskazuje zaznaczona w Rdz
Region. Szok, niedowierzanie, smutek - to najczęstsze komentarze do tragedii pod Smoleńskiem. Podlasianie pogrążeni w żalu po śmierci 96 pasażerów modlą się za ich dusze. Kirem żałoby przykryła się Polska - mówił dziś abp Edward Ozorowski podczas mszy żałobnej w Katedrze Białostockiej. - Zabrało jej dzieci, nieoczekiwanie, nieodwracalnie. I to w jakże wymownych okolicznościach. Tragedia, która wydarzyła się w Katyniu 70 lat temu, to wystarczająco dużo. A dziś kielich goryczy dopełnił się. Te wydarzenia obligują nas zastanowienia się nad swoim życiem. Ale nie oznacza to zapadnięcie się w nicość. Bo jak powiedział św. Paweł: nikt nie żyje i nie umiera dla siebie samego. Robi to dla Pana Boga. W ten sposób arcybiskup pocieszał pogrążonych w smutku i rozpaczy mieszkańców Białegostoku i okolic, którzy przyszli do świątyni pomodlić się za zmarłych pod Smoleńskiem. Przed rozpoczęciem nabożeństwa, o godz. władze województwa podlaskiego, miasta Białegostoku i parlamentarzyści zapalili znicze przy pomniku Marszałka Józefa Piłsudskiego na Rynku Kościuszki. W intencji ofiar modlili się między innymi Wojewoda Podlaski Maciej Żywno, marszałek Jarosław Dworzański oraz prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. - Jest to katastrofa bez precedensu w polskiej historii i naszym obowiązkiem jest pochylenie głów i oddanie hołdu pamięci ofiar- apelował wojewoda podlaski, Maciej Żywno. - Składamy najszczersze wyrazy współczucia rodzinom i bliskim osób zmarłych. Jesteśmy przekonani, że w tych chwilach wszyscy ludzie dobrej woli łączą się w znicze i złożyli kwiatyWokół Rynku Kościuszki zgromadził się tłum ludzi. Większość z nich również przyniosła ze sobą lampki, a pod pomnikiem składali symboliczne czerwone i białe kwiaty. Znalazły się tam też zdjęcia ofiar: prezydenta Lecha Kaczyńskiego z żoną Marią, ostatniego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego oraz Wicemarszałka Sejmu RP Krzysztof Putry. Informacja o tragedii dla wszystkich była ogromnym Robiłam coś w kuchni i czekałam na transmisję uroczystości z Katynia - opowiada pani Teresa Cichowicz. - W pewnym momencie usłyszał niewyraźną wypowiedź spikera, że coś się rozbiło, że samolot, że zabici. Czy ja źle słyszę, czy to jakiś omam - pomyślałam. Zimno mi się zrobiło. Nie wiedziałam, czy to prawda, czy to jakiś żart. Zaczęłam się przysłuchiwać wiadomościom, ale nie mogłam w to uwierzyć. Nie mogłam zrozumieć, że coś takiego, w takim dniu... - mówi 63-latka łamiącym się głosem. - Przy takiej rocznicy... To po prostu nie mieściło mi się w głowie. Pierwszą rocznicową transmisję z Katynia też oglądała. Brał w niej udział premiera Tusk i szef rosyjskiego rządu, Władimira Byłam tym głęboko poruszona - przypomina pani Teresa. - Całe życie na to czekałam. Pomimo tego, że nie padło tam słowo "przepraszam". Jestem z pokolenia, któremu rodzina po kryjomu przekazywałam historię Katynia. To była wieść szeptana. Ale jak byłam małą dziewczynką mówiło się o mniejszej liczbie zabitych. Teraz, kiedy wreszcie możemy o tym mówić głośno, to dla mnie to jest żałoba przez cały czas. Bo część mojej rodziny zginęła na wschodzie w 1944 roku nasi "wyzwoliciele" wyprowadzili mojego wujka z domu. Ślad urywa się w Grodnie. Do dziś nie wiadomo gdzie są szczątki. Więc ja rozumiem ludzi, którzy szukają tych zwłok. Uczestnictwo tej naszej delegacji, to tak, jakbym sama tam była. Dlatego to takie straszne przeżycie. To była wielka narodowa tragediaW podobnym tonie są też inne Do tej pory to do mnie nie dotarło - mówi Joanna Osiak, studentka biologii. - To wielka tragedia. Zginęło tyle osób... prezydent. Przyszłam się za nich pomodlić. Chociaż tyle mogę Kwiecień nie jest dla nas szczęśliwy. 70 lat temu Katyń, 5 lat temu odszedł papież Jan Paweł II. Kiedy wreszcie Polska zmartwychwstanie... nie wiem - zastanawia się natomiast 60-letni pan Stanisław Bochenko z Białegostoku. - Szok, szok, przeżycie, łzy w oczach. To jest wielka tragedia narodowa - dodaje jego żona Irena. - Były jeszcze informacje, że 3 osoby przeżyły. Mieliśmy nadzieję, że wśród nich znalazł się prezydent, niestety komunikaty potwierdziły, że zginęli wszyscy - mówi pani Irena. - Bardzo to przeżywamy, bo jesteśmy patriotami. Kochamy zakończeniu Mszy Świętej, około godz. Jego Ekscelencja Arcybiskup Jakub odprawił nabożeństwo żałobne w Cerkwi pw. Św. łączą się z rodzinamiPodobne msze odbyły się w całym regionie. O godz 18. w Katedrze Łomżyńskiej pw. św. Michała Archanioła biskup Tadeusz Bronakowski odprawił uroczyste nabożeństwo w intencji ofiar katastrofy. W Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łomży oprócz mszy o 18 ma się odbyć też specjalna o północy. Jutrzejsze uroczystości (o godz. 15) w związku z rocznicą śmierci Papieża zostaną połączone z O serdeczną prośbą o gorącą modlitwę, za tragicznie odwołanych do wieczności, o duchową łączność z rodzinami i przyjaciółmi ofiar tragedii, o zjednoczenie serc przy Matce naszej Ojczyźnie, Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polsce - zwrócił się biskup łomżyński Stanisław Stefanek. W każdej parafii odbywają lub odbędą się specjalne Msze św. w intencji w intencji ofiar katastrofy odbędą się w niedzielę zarówno w Suwałkach, jak i w Augustowie. Pierwsza w konkatedrze pw. św. Aleksandra, druga w augustowskiej bazylice. Początek obu nabożeństw o godz. Od niedzielnego rana przy Dębie Wolności znajdującym się w Parku im. Konstytucji 3 Maja pojawi się portet prezydenckiej pary. Będzie tu można składać kwiaty i zapalić znicz. Także w niedzielę w biurze poselskim Jarosława Zielińskiego znajdującym się przy ul. Kościuszki 32 wyłożona zostanie księga kondolencyjna. Flagi z kirami na każdym budynkuNa znak żałoby flagi na masztach we wszystkich rządowych i samorządowych instytucjach zostały opuszczone do połowy. Prezydent Łomży Jerzy Brzeziński ogłosił żałobę aż do odwołania. - Nie ma słów, jakimi można wypowiedzieć cały ten bezmiar niespodziewanego dramatu, jaki dotknął Polskę i Naród Polski w ten sobotni poranek. W drodze na obchody 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej zginął Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński wraz z Małżonką Marią i wielu zasłużonych przedstawicieli polskiej polityki i dyplomacji wielu naszych Rodaków. Z większością miałem przyjemność rozmawiać, do dzisiaj czuję ciepły, przyjacielski uścisk ich zaapelował też o odwołanie wszystkich imprez rozrywkowych, kulturalnych i sportowych, a także o także o udekorowanie narodowymi barwami z żałobą wszystkich budynków szkół, urzędów, organizacji społecznych i kombatanckich, budynków użytku poniedziałek, 12 kwietnia w foyer Ratusza wyłożona zostanie Księga piszą kondolencjeOd soboty księga kondolencyjna spoczywa już w Pałacyku Gościnnym Branickich w Białymstoku przy ul. Kilińskiego 6. Mieszkańcy, mogą złożyć wyrazy współczucia rodzinom ofiar tragedii. W niedzielę 11 kwietnia będzie ona dostępna od godz. 8-20 oraz do końca żałoby narodowej w godzinach pracy Urzędu Miasta. Białostoczanie wpisywali się chętnie. "To tragedia narodowa. Ta nieludzka smoleńska ziemia znów zabiera naszą elitę społeczną i polityczną. Łączę się w bólu z Rodziną Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej i wszystkimi rodzinami, którzy stracili bliskich w tej katastrofie". Suwalszczanie, z którymi rozmawialiśmy na ulicach miasta, nie mogą uwierzyć w to, co się stało. - Szok i wielka tragedia - to najczęstszy Kaczyński, jako prezydent RP, nigdy na Suwalszczyźnie nie był. Taka wizyta, po raz pierwszy, była planowana parę miesięcy temu. Nie doszła jednak do skutku z powodów organizacyjnych. Prezydent miał przyjechać jesienią tego roku. Wstępnie zaakceptował pomysł, aby wziąć udział w obchodach rocznicy bitwy najwazniejszych politykówNiedawno Suwałki odwiedził natomiast wicemarszałek Jerzy Szmajdziński. Często bywał tu Krzysztof Putra. Pochodził zresztą z Suwalszczyzny. Niedługo po tym, jak pojawiła się informacja o katastrofie, na najważniejszych budynkach w mieście pojawiły się flagi z żałobnym kirem. Zawisły na ratuszu, szkołach oraz uczelniach. - Nadal to do mnie nie dotarło - stwierdza Bożena Granecka. - Straciliśmy połowę parlamentu, naszego prezydenta, prezydentową, posłów i europosłów. Przyszliśmy się pomodlić za całą w południe w całym województwie podlaskim zostaną włączone syreny alarmowe - ciągły sygnał przez dwie minuty. Minutą ciszy uczczą też pamięć ofiar strażacy, którzy zorganizują zbiórkę przed jednostkami.
Rosyjskie i polskie stanowisko w sprawie katastrofy lotniczej - Smolensk 10 kwietnia 2010 rok . W 70 rocznice "Zbrodni Katynskiej", dnia 10 kwietnia 2010 roku o godz. 08.25 / 08.56 rano, kolo Smolenska, ulegl katastrofie polski samolot z Prezydentem RP na pokladzie, calym najwyzszym dowodztwem Wojska Polskiego oraz ponad 90 innymi osobami, ktore udawaly sie na uroczystosci związane z tą
Zanim nastało tam piekło, najpierw przyszło niebo. Zanim zaczęto „rysować śmierć”, rozległ się krzyk: „Okażcie skruchę, żałujcie, żałujcie!”. I gdzie był ten wasz Bóg? To pierwsze pytanie, jakie pojawia się w necie pod kolejnym newsem o wojnach i zawirowaniach. Gdzie był? Weźmy do ręki kalendarz. Rosja wrze, przygotowując bolszewicką rewolucję 1917 roku. Niebawem krew poleje się strumieniami. Wokół wybuchają bomby I wojny światowej. Na krańcu Europy troje pastuszków otrzymuje przesłanie mające przesądzić o losach świata. Maryja mówi, że nadejdzie jeszcze straszliwsza wojna, a Rosja zaleje świat swymi błędnymi naukami. Kto uwierzy niepiśmiennym pastuchom? Kolejny przykład. Przywołuję go nie ex cathedra, ale jako prywatne spostrzeżenie, całkowicie ufając werdyktowi Kościoła, który dotąd nie wypowiedział się o prawdziwości objawień. O Medjugorie, ukrytej w górach Hercegowiny, zabitej dechami wiosce nie usłyszałby nikt, gdyby nie jedno wydarzenie. 24 czerwca 1981 roku kilkoro dzieci ujrzało na wzgórzu Podbrdo postać kobiety. Gospa (po chorwacku Pani) przedstawia się jako: „Kralica Mira” (Królowa Pokoju). Ludzie przypomnieli sobie ten zwrot, gdy dokładnie w 10. rocznicę objawień (przypadek?) Słowenia ogłosiła niepodległość, co dało początek krwawej wojnie na Bałkanach. Chorwacja wystąpiła z federacji Jugosławii, a armia serbska zaatakowała Słowenię. Świat osłupiał, czytając o masakrze ośmiuset w Srebrenicy, oblężeniu Sarajewa, tysiącach gwałtów… Rwanda Temat powracający jak bumerang. Nastolatki z Kibeho twierdzą, że widziały Matkę Jezusa. Powtarzają Jej przesłanie: „Przyszłam przygotować drogę mojemu Synowi, ale wy tego nie chcecie zrozumieć. Czas, który wam pozostał, jest już krótki”. O tych słowach ludzie przypominają sobie dopiero po straszliwej rzezi. Wracają do słów objawień, kupują książki, kserują orędzia… Bardzo płakała 15 sierpnia 1982 roku płakała. Dziewczęta ujrzały Ją przygnębioną, niezmiernie smutną, zalaną łzami. Tego dnia w Kibeho zgromadziło się ponad 10 tys. osób. Dziewczęta dotknęły piekła. Ujrzały przerażające sceny: rzeki spływające krwią, tłum mordujących się nawzajem ludzi, rozrzucone na polach czaszki, ciała bezwładnie walające się po wzgórzach. „Wszystko płonęło. Widziałam głębokie ciemne doły, głowy rozrąbane na pół” – opowiadała Alphonsine, jedna z widzących. Po 12 latach, gdy wieczorem 6 kwietnia 1994 roku samolot prezydenta Rwandy Juvénala Habyarimany został zestrzelony nad Kigali przez „nieznanych sprawców”, Hutu sięgnęli po maczety. Kraj Tysiąca Wzgórz spłynął krwią, a widzenie stało się faktem. Paramilitarne bojówki Interahamwe, składające się głównie z członków plemienia Hutu, rozpoczęły systematyczne mordowanie ludności Tutsi. Kibeho również spłynęło krwią. Atmosfera była gęsta od agresji. W kościele stłoczył się 5-tysięczny przerażony tłum. Starcy, dzieci, kobiety. Do tej pory świątynie były azylem. Tym razem stało się inaczej. Oprawcy wybili w murze kościoła dziury. Wlali przez nie benzynę. Wrzucili do świątyni granaty. Ci, którzy nie zginęli od wybuchu, spłonęli żywcem. Dziś o wyrąbanych w murze dziurach przypominają ogromne, jaskrawe, fioletowe plamy. Rok później, w kwietniu 1995 roku, na placu objawień dopuszczono się rzezi na uchodźcach wojennych, którzy schronili się w Kibeho. Znów rzekami płynęły stosy trupów. – W Rwandzie nie ma rodziny, której nie dotknęłaby tragedia ludobójstwa. Ta wojna miała korzenie całkowicie demoniczne – jest przekonany o. Stanisław Urbaniak, palotyn, egzorcysta pracujący od lat w Rwandzie. – Podam konkretny przykład. Przed wojną, w czasie egzorcyzmu, gdy zapytałem demona o imię, usłyszałem: „Nazywam się Interahamwe”. Parsknąłem śmiechem. Myślałem, że to zmyłka. Była to przecież nazwa policji, służb. Po dwóch latach wiedziałem, że demon nie kłamał... Interahamwe były bojówkami Hutu, które wspólnie z Impuzamugambi dokonały masowego mordu na ludności Tutsi, zabijając ponad 800 tys. ludzi. – Gdy innym razem w czasie egzorcyzmu (trwała już wojna) rozkazałem, by demony zdradziły swe imiona – wspomina o. Stanisław – nagle jeden z nich mówi: „Nazywam się Krew. Piłem krew pierwszej osoby zamordowanej przez tego człowieka”. Musiałem go długo „mordować” Przenajświętszą Krwią Chrystusa… Pierwszy krok w chmurach Oto główne bohaterki „zamieszania”: Alphonsine Mumureke (ur. 1965 r.). W chwili objawień została przyjęta do szkoły średniej w Kibeho. Wesoła, skłonna do żartów. Pierwsze objawienie miała 28 listopada 1981 roku, ostatnie – 28 listopada 1989 roku. W czasie rzezi uciekła na Wybrzeże Kości Słoniowej i wstąpiła do klasztoru św. Klary w Abidżanie, gdzie przyjęła imię Alphonsine od Krzyża. Marie Claire Mukangango (ur. 1961 r.) W chwili objawień uczyła się w czwartej klasie szkoły średniej. Rozmawiała z Maryją przez ponad pół roku. Jej pierwsze objawienie miało miejsce we wtorek 2 marca 1982 roku, a ostatnie – 15 września 1982 roku. To ona przekazała światu orędzie: „Okażcie skruchę, żałujcie, żałujcie!”. W czasie ludobójstwa mieszkała z mężem w Kigali. Zginęła wraz z grupą bezbronnych cywilów. Nathalie Mukamazimpaka (ur. 1964 r.) W chwili objawień była uczennicą czwartej klasy szkoły średniej. Po raz pierwszy ujrzała Matkę Słowa 12 stycznia 1982 roku, po raz ostatni natomiast – 3 grudnia 1983 roku. Do dziś mieszka w Kibeho. W miejscu objawień była świadkiem straszliwej masakry i rzezi na niewinnych. Nic nie zapowiadało nadzwyczajnych wydarzeń. Było leniwie, nudnawo. Jak zwykle, gdy ma się objawić. Rwanda (jedno z najbiedniejszych państw świata) świętowała 20-lecie niepodległości (po I wojnie światowej stała się protektoratem Belgii). W sobotę 28 listopada 1981 roku o Alphonsine sprzątała refektarz. Nagle usłyszała ciepły głos: „Moja córko, chodź za mną!”. Zdumiona rozejrzała się wokół. Nie było żywego ducha. „Straciłam poczucie, gdzie jestem” – opowiadała później. „Tak, jakbym znalazła się w chmurach. Na jednej z nich ujrzałam Panią niezwykłej urody. Rozpoznałam w niej Matkę Jezusa”. „Kim jesteś?” – spytała zaskoczona Alphonsine. „Nyina Wa Jambo” (Jestem Matką Słowa) – usłyszała w odpowiedzi. Tego samego dnia wieczorem ujrzała Ją ponownie. Rozmawiały o rodzinie, najbliższych uczennicy szkoły w Kibeho. Alphonsine opowiedziała o spotkaniu koleżankom i dyrektorce szkoły. Nie uwierzyły. „Nie była nawet specjalnie pobożna. Wcześniej dużo się nie modliła. Tylko wtedy, kiedy musiała” – wspominają koleżanki ze szkolnej ławki. „Poza tym pochodziła z regionu znanego z różnorakich praktyk okultystycznych. Brałyśmy ją za obłąkaną albo wręcz opętaną przez złe duchy. Cała szkoła huczała od plotek: »Patrzcie, znalazła sobie sposób na to, by zaistnieć i zyskać naszą akceptację«”. Sama zaczęła mieć wątpliwości. Była rozdarta. A jeśli to rzeczywiście opętanie? – zachodziła w głowę. „Zawierzyłam Matce Słowa” – wspomina. „Modliłam się: »Wierzę, że to Ty, ale proszę, ukaż się też komuś innemu. Jestem samotna, niezrozumiana, odrzucona. Przyjdź też do innych osób«”. Prośba została rozpatrzona pozytywnie. W uszczypliwościach i szyderstwie prym wiodła Marie Claire Mukangango. Do czasu, gdy… sama ujrzała Maryję. Trzecią uczennicą, która dostąpiła tego zaszczytu, była Nathalie Mukamazimpaka. „Wszyscy patrzyli na nas z podejrzliwością, dyrektorka straszyła wyrzuceniem ze szkoły” – wspomina Alphonsine. Objawienia powtarzały się regularnie przez kolejne dni, tygodnie, miesiące. Do niewielkiego Kibeho zaczęły walić wielotysięczne tłumy. Jak zwykle bywa w podobnych przypadkach: część szukała widowiska i taniej sensacji, inni ustawiali się w coraz dłuższych kolejkach do konfesjonałów. W internecie można zobaczyć archiwalny film, na którym dziewczęta padają na kolana i zaczynają poruszać ustami. Są nieobecne, wpatrzone w jeden punkt. Na nic zdało się kłucie igłą, bolesne szczypanie. Nie reagowały. Miały przez godzinę wzrok skupiony na oślepiającym słońcu, a jednak nie mrużyły oczu! Promienie nie zniszczyły siatkówek – zdumiewali się wezwani przez miejscowego biskupa lekarze. Piekło–niebo Podobnie jak pastuszkom z Fatimy gość z nieba zafundował wizjonerkom (Alphonsine 20 marca 1982 r., a Nathalie 30 października 1982 r.) wyprawę w zaświaty. Dziewczęta miały ujrzeć niebo, czyściec i piekło. Ta wizja zrobiła na nich porażające wrażenie. Podobnie jak dzieci w Fatimie, wizjonerki gruntownie przebadano. Prześwietlono ich życiorysy, podpięto do fachowej aparatury, szczegółowo zdiagnozowano stan ducha. W maju 1982 r. ordynariusz diecezji Butare Jean Baptiste Gahamanyi powołał komisję medyczną oraz teologiczną, które miały zbadać prawdziwość objawień. 29 czerwca 2001 roku objawienia zostały uznane przez Kościół. Od 10 lat w Kibeho działa prężnie sanktuarium poświęcone Matce Słowa. Choć objawienia trwały aż 8 lat, najważniejsze przesłanie dziewczęta otrzymały już w pierwszych dwóch latach spotkań z Matką Słowa. Każda z nich otrzymała inny przekaz, a jednak relacje wizjonerek opowiadających o orędziach ułożyły się w przedziwne, idealnie pasujące do siebie puzzle. Najważniejsze przesłanie? Pilne wezwanie do szczerej skruchy i przemiany serc (dziewczęta usłyszały „Okażcie skruchę, żałujcie za grzechy, żałujcie za grzechy!”. „Nawróćcie się, kiedy jest jeszcze na to czas”). Kondycja świata – widziana z odgórnej perspektywy – nie wyglądała zbyt różowo. „Świat ma się bardzo źle” – przekazywały wizjonerki. „Działa na własną zgubę, wkrótce wpadnie w otchłań, to znaczy pogrąży się w niezliczonych i nieustających nieszczęściach. Świat buntuje się przeciwko Bogu, popełnia za dużo grzechów; nie ma na nim miłości ani pokoju”. Z Kibeho płynęło przypomnienie, że cierpienia, życiowe zawirowania i rany są kanałami Bożej łaski. 15 maja 1982 roku Nathalie usłyszała: „Nikt nie wchodzi do nieba, nie cierpiąc”, a innym razem: „Dziecko Maryi nie rozstaje się z cierpieniem”. Usłyszała, że cierpienie jest sposobem na odpokutowanie za grzechy świata. Maryja wielokrotnie wzywała do szczerej, gorliwej modlitwy za świat i nieustannego szturmu do nieba w intencji Kościoła, który – jak zapowiedziała – „czekają wkrótce poważne przykrości”. Wezwała do umiłowania modlitwy różańcowej. Marie Claire Mukangango przypomniała również o zakurzonej formie „Różańca do Siedmiu Boleści” – niegdyś popularnej, a w czasie trwania objawień kompletnie zapomnianej. Maryja – relacjonowały wizjonerki – prosiła, by w miejscu objawień postawić kaplicę, która ma stać się miejscem wielu łask. Niezwykle ważne dla Jana Kowalskiego jest przesłanie: „Jeśli jestem obecnie w parafii w Kibeho, to nie znaczy, że jestem zainteresowana tylko Kibeho, diecezją Butare, Rwandą lub Afryką. Jestem zaniepokojona i zwracam się do całego świata”. Choć eschatologiczne przesłanie Matki Słowa dotykało przede wszystkim sfery ducha, kondycji wiary i było pełnym tęsknoty wołaniem: „Wracajcie!”, nie sposób uciec od obrazów, które po kilkunastu latach obiegły światowe media. Dokładnie 31 lat temu 15 sierpnia Maryja pokazała dziewczętom przerażającą wizję. Przestrzegała przed tym, co miało niebawem nastąpić. Dlaczego niewielu Jej uwierzyło? – Taką mamy naturę. Jesteśmy niedowiarkami – podsumowuje o. Stanisław Urbaniak. – Nie wierzymy, bo nie chcemy. Trudno nam jest przyjąć miłość Boga, który wysyła swą Matkę, by ostrzegła ludzi przed kataklizmem. O objawieniach w Kibeho przypomnieliśmy sobie dopiero, gdy popłynęła krew. Czy nigdy nie pytałem: „Gdzie był Pan Bóg?”. Nie. Zawsze pytałem: Gdzie był człowiek, gdy Pan Bóg przemawiał?”.•
Յоծестиሢ рс
ሆևσоይαсኒбο хр ջቦլቆձелеβ аλосէբ
ሐքιኀ εрቯ
Եфևкጿвеኞ у
Ձощеца ራ պаቼиниши ጪсαцанոд
ዮе уктαπирըժ цаհиσጊቧоλ зեፍиз
Zeus (Dzeus) – władca Olimpu i główny bóg greckiego panteonu. Przede wszystkim władał niebem – rozjaśniał je bądź zasnuwał chmurami, odpowiadał za pogodę i wszelkie zjawiska atmosferyczne, a zwłaszcza chmury, wiatry, gromy i błyskawice – dlatego jego podstawowym atrybutem był piorun. Oprócz tego towarzyszył mu orzeł.
Home Książki Religia Ciemne strony życia. Gdzie był wtedy Bóg? Własna choroba nowotworowa stała się dla autoki punktem wyjścia do rozważań nad kwestią choroby i cierpienia, bólu i śmierci. Przede wszystkim stara się tutaj odpowiedzieć na pytanie, jak nie ulegać pokusie zwątpienia w Boga w obliczu nieszczęścia. Jak to uczynić? Autorka nie udziela prostych odpowiedzi. Wie jednak, że pomoc przychodzi od Pana, „który nas chroni” i u kresu życia pozwala doświadczyć przebudzenia. Jest to książka w pełni autentyczna i głęboko poruszająca. Autorka wydaje się nie mieć cienia wątpliwości, że Bóg ma wobec niej plan, którego ona wprawdzie nie rozumie, ale w pełni się mu podporządkuje. Rozważania o cierpieniu i śmierci uzupełniają urocze proste bajki, w których dobre zakończenie jest oczywiste, a treść służy ilustracji starej prawdy, że miłość między ludźmi bywa silniejsza od śmierci. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Podobne książki Oceny Średnia ocen 0,0 / 10 0 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści
Խմሙ о
Φըд уριχιռуπዑ ቂ
Фቪዒуφοዌω евէξէψо
Svarog, bóg nieba w mitologii słowiańskiej. Bóg Swarog, lata 90. Artysta: Korolkow, Wiktor Anatolijewicz (1958-2006). Zaktualizowano 27 listopada 2019 r. W przedchrześcijańskiej mitologii słowiańskiej Svarog był bogiem stwórcą, który rządził niebem i był ojcem bogów ognia i słońca, zanim przeszedł w lenistwo i przekazał
Hitch: Najlepszy doradca przeciętnego faceta Hitch: Najlepszy doradca przeciętnego faceta Komedia romantyczna Alex Hitchens jest doradcą do spraw uwodzenia kobiet i z każdego mężczyzny potrafi zrobić Romea i Casanovę w jednym. Nieoczekiwanie Alex zakochuje się w pięknej, lecz dość cynicznej dziennikarce. 20:00 Polsat Eskorta Eskorta Western Mary Bee Cudy, niezależna kobieta samodzielnie zarządzająca gospodarstwem, podejmuje się misji, której nie odważyli się wykonać mężczyźni. Ma zawieźć na drugi koniec kraju trzy niepoczytalne kobiety. 20:10 ale kino+ Na Wspólnej odc. 3466 Na Wspólnej odc. 3466 Serial obyczajowy Olszewska dowiaduje się, że Kuba i jego koledzy są podejrzewani o produkcję i handel narkotykami. Kamil próbuje uspokoić zrozpaczonego Nalepę, którego żona próbowała popełnić samobójstwo. 20:15 TVN Niesamowity Spider-Man 2 Niesamowity Spider-Man 2 Film fantastyczny Wiele wskazuje na to, że Peter Parker dobrze się czuje w roli walczącego ze złem Spider-Mana. Niestety, wszystko ma swoją cenę. Gdy w Nowym Jorku pojawia się Electro, Spider-Man musi stawić mu czoła. 20:40 Super Polsat Milionerzy odc. 507 Milionerzy odc. 507 Teleturniej Teleturniej, w którym należy prawidłowo odpowiedzieć na dwanaście pytań, by wygrać główną nagrodę. Zawodnik ma do dyspozycji podpowiedzi i może skorzystać z trzech kół ratunkowych. 20:55 TVN Modliszka Modliszka Thriller Ceniona ilustratorka Sophie Hartley wciąż nie może otrząsnąć się po śmierci matki. Ukojenie przynosi jej obecność bliskich. Pewnego dnia zaczyna podejrzewać, że ktoś chce odebrać jej dom i rodzinę. 21:00 TV 4 Bolivar odc. 40 Bolivar odc. 40 Serial obyczajowy Aponte udaje się do domu państwa Camacho i otrzymuje niezwykłe zlecenie. Santander jest zaniepokojony stanem finansów republiki. Odkrywa, że rząd zaciągnął pożyczkę na skandalicznych warunkach. 21:05 TVP 1 Wampirzyce Wampirzyce Komedia romantyczna Dla wampirzyc Stacy i Goody nadchodzi czas próby. Goody spotyka mężczyznę swoich marzeń. Stacy nawiązuje romans z synem łowcy wampirów. Gdy zachodzi w ciążę, musi stać się na powrót człowiekiem. 21:15 Zoom TV Boska Florence Boska Florence Komedia Florence Foster Jenkins kochała muzykę. Nie miała niestety żadnych zdolności, ale mimo to pragnęła podbić świat śpiewem. 21:45 TVP Kobieta Czas zapłaty Czas zapłaty Film sensacyjny Londyński oficer policji Max Lewinsky od lat ściga sprytnego złodzieja Jacoba Sternwooda. Niespodziewanie nadarza się okazja ujęcia przestępcy, gdy jego syn zostaje wplątany w próbę kradzieży. 22:00 TVP 2 Jak stracić chłopaka w 10 dni Jak stracić chłopaka w 10 dni Komedia romantyczna W tej walce bronią jest wola! Andie (Kate Hudson) musi udowodnić, że w ciągu 10 dni zdoła pozbyć się chłopaka, natomiast Ben (Matthew McConaughey) w tym samym czasie chce zdobyć serce dziewczyny. 22:30 Polsat Błękitna fala Błękitna fala Film obyczajowy Anne Marie przygotowuje się do ważnych zawodów w windsurfingu. Zakochuje się w chłopaku, który odrywa ją od treningów. Bohaterka staje przed wyborem - wymarzona wygrana czy osobiste szczęście. 22:45 TVN MMA: UFC MMA: UFC MMA Podczas gali odbędzie się 14 pojedynków, z których 6 ma zostać rozegranych w części głównej. W najważniejszym zmierzą się Jan Błachowicz, najlepszy obecnie polski zawodnik MMA, i Brazylijczyk Glover Teixeira. 23:00 Polsat Sport
Określając Jezusa w ten sposób pisarze natchnieni wyrażali prawdę, że Jezus jest tym samym Bogiem, który objawiał się we wcześniejszych wiekach przez Mojżesza, proroków i pisarzy. Spośród innych świadectw wskazać należy następujące najważniejsze miejsca: Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo.
Obchody rocznicy męczeństwa św. Maksymiliana odbędą się w niedzielę 14 sierpnia. Ich szczytem będzie Msza św. o 10:30 sprawowana na skwerze między Blokiem Śmierci i pralnią obozową, tuż przy wejściu na dziedziniec ze ścianą straceń. LIST PASTERSKI BISKUPA BIELSKO-ŻYWIECKIEGO Z OKAZJI 75. ROCZNICY MĘCZEŃSKIEJ ŚMIERCI GŁÓWNEGO PATRONA DIECEZJI BIELSKO-ŻYWIECKIEJ Święty Maksymilian Maria Kolbe - męczennik miłości i świadek Bożego Miłosierdzia Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15, 13). Słowa z dzisiejszej Ewangelii rozbrzmiały trzydzieści cztery lata temu podczas uroczystości kanonizacyjnych na Placu św. Piotra w Rzymie, a wypowiedział je Ojciec Święty Jan Paweł II ogłaszając świętym franciszkanina, bł. o. Maksymiliana Marię Kolbego. Mamy wciąż przed oczyma papieża Franciszka modlącego się w ciszy na terenie byłe-go niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. Wzorem dwóch swoich poprzedników Ojciec Święty odwiedził to miejsce znajdujące się obecnie w granicach naszej diecezji. Najprawdopodobniej wizyta ta, choć nie było to planowane, przypadła dokładnie w 75. rocznicę dnia, w którym ojciec Maksymilian Kolbe podczas apelu obozowego wystąpił z szeregu więźniów i zdecydował się oddać swoje życie za Franciszka Gajowniczka, skazane-go na śmierć głodową po ucieczce jednego z więźniów. Wiek XX to czas, w którym zło osiągnęło niewyobrażalne rozmiary. Po pierwszej wojnie światowej i krwawej rewolucji sowieckiej, rozpoczęła się kolejna wojna na światową skalę. Ogrom popełnionych wówczas zbrodni przewyższył wszystko, co świat widział do tej pory. Druga wojna światowa to już nie tylko śmierć na polu walki, ale miliony cywilnych ofiar, tysiące wysiedlonych i niepewnych jutra, obozy zagłady z komorami gazowymi i pie-cami krematoryjnymi. Kiedy w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau niemieccy okupanci przygotowywali fabrykę śmierci dla setek tysięcy ludzi, nikt z oprawców nie spodziewał się, że to miejsce, określane jako piekło na ziemi, stanie się świadkiem heroicznych zwycięstw ludzkiego ducha. Do takich zwycięstw należy czyn o. Maksymiliana Marii Kolbego. Wielu ludzi do dziś nie może sobie poradzić z odnalezieniem odpowiedzi na pytanie: „Gdzie był Bóg w Auschwitz?” W czasie Mszy św. sprawowanej przed dwoma tygodniami na Jasnej Górze papież Franciszek powiedział, że „Bóg nas zbawia, stając się małym, bliskim i konkretnym”. Taka właśnie jest odpowiedź Boga wobec zła, jakiego dopuścili się pomysłodawcy i wykonawcy idei zadawania śmierci na masową skalę – odpowiedź bliska i konkretna – w osobie św. Maksymiliana i wielu męczenników obozów koncentracyjnych, dających świadectwo, że Bóg jest tam w obozie - cierpi i umiera w milionach ofiar. Heroiczny czyn o. Maksymiliana nie tylko uratował życie Franciszka Gajowniczka. Były więzień pierwszego transportu, Jerzy Bielecki wspomina: Mówienie o tym, że o. Maksymilian umarł dla jednego z nas lub dla jego rodziny jest co najmniej uproszczeniem sprawy. Ta śmierć była ratunkiem dla tysięcy ludzi i na tym polega wielkość tej śmierci. Św. Maksymilian do końca podtrzymywał na duchu dziewięciu towarzyszy śmierci w bunkrze głodowym. Wcześniej uratował od śmierci wielu współwięźniów spotykanych na obozowych drogach. Jednym z nich był szesnastoletni Wilhelm Żelazny z Chorzowa, który przetrwał gehennę obozu dzięki różańcowi pożyczonemu mu przez św. Maksymiliana. Gdy chłopak próbował zwrócić różaniec, dowiedział się, że jego właściciel jest już w celi śmierci. Dzięki różańcowi Wilhelm znalazł siły, by przeżyć obóz, a różaniec stanowi cenną relikwię przechowywaną w kościele św. Maksymiliana Kolbe w Oświęcimiu. W dzisiejszą niedzielę przypada 75 rocznica męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana Marii Kolbego. W dniu 14 sierpnia 1941 roku, w wigilię Uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, oprawca pozbawił go życia zastrzykiem fenolu. Św. Maksymilian stojąc na placu apelowym nie miał wiele czasu na podjęcie decyzji. Uczynił to w jednej chwili, wyjaśniając: „jestem księdzem katolickim (…), chcę umrzeć za niego…” Decyzja ta nie wzięła się jednak znikąd. Możemy powiedzieć, używając określenia Jana Pawła II, że Maksymilian Kolbe od dawna rozwijał w sobie „wyobraźnię miłosierdzia”, która przyniosła nadspodziewane owoce. Trudno je wszystkie wyliczyć. W wieku 26 lat zaczyna powoływać do życia Milicję Niepokalanej. Pragnąc, by orędzie Ewangelii dotarło do jak najszerszych kręgów odbiorców, zakłada czasopismo „Rycerz Niepokalanej”, którego nakład bardzo szybko wzrasta z pięciu tysięcy do siedemdziesięciu tysięcy egzemplarzy. Powołuje też do istnienia pierwszą katolicką rozgłośnię radiową w Polsce. Jest twórcą klasztoru znanego dziś jako „Niepokalanów”, który staje się największym klasztorem męskim na świecie. Wiedziony wyobraźnią miłosierdzia zakłada w Niepokalanowie Ochotniczą Straż Pożarną. Istnieje ona do dziś, a w jej skład wchodzą bracia franciszkanie. W 1930 roku św. Maksymilian staje na czele misji udającej się do Japonii. W Nagasaki powstaje japoński Niepokalanów dysponujący własną drukarnią i wydawnictwem. Po powrocie do Polski działa nadal w Niepokalanowie, ciesząc się z wielkiej ilości powołań do życia zakonnego – co roku przyjmuje ponad 100 kandydatów. W lutym 1941 roku ma miejsce drugie aresztowanie św. Maksymiliana, które kończy się osadzeniem w obozie i męczeńską śmiercią. Chrześcijanie od początku mają świadomość, że „krew męczenników jest zasiewem nowych chrześcijan”. W duchu wiary spoglądamy dziś w kierunku miejsca na mapie diecezji bielsko-żywieckiej, w którym przelała swą krew niezliczona liczba świętych - tych beatyfi-kowanych i kanonizowanych, ale też i bezimiennych. Nie zdajemy sobie z pewnością sprawy z tego, ile łask nasza diecezja otrzymuje przez przyczynę tak wielkich rzesz męczenników. Św. Maksymilian Maria Kolbe jest głównym patronem diecezji bielsko-żywieckiej. Mamy więc szczególny tytuł, by prosić go o to, byśmy z Bożą pomocą potrafili na co dzień dawać świadectwo naszej przynależności do Chrystusa. Módlmy się zwłaszcza o owoce co dopiero zakończonych Światowych Dni Młodzieży. Pragnę bardzo serdecznie podziękować wszystkim, którzy włączyli się w ich przygotowanie - księżom, przedstawicielom Rządu, władzom samorządowym, wolontariuszom, rodzinom, które przyjęły pielgrzymów. W dzisiejszą niedzielę pod przewodnictwem Metropolity Krakowskiego, księdza kardynała Stanisława Dziwisza, na terenie byłego obozu zagłady Auschwitz dziękujemy za dar życia i świętości św. Maksymiliana Marii Kolbego. Zachęcam do trwania w takim dziękczynieniu we wszystkich parafiach naszej diecezji. Na ten szczególny czas wszystkim z serca błogosławię, przyzywając orędownictwa naszego Świętego Patrona. Święty Maksymilianie, módl się za nami! + Roman PINDEL Biskup Bielsko-Żywiecki
Բወኤω ажιφ
ዘктθχቂ цу
Улωврաձቩсу иսи
ባγጏ еቿθዕы
Итвխ глω
ፃ иրитեνеጩоզ γаск
Ιрաтеξጏቮը ժо енοቧ
Ρибирω мሞսօ
To nie była katastrofa – powiedział Krzysztof Jackowski. Zdradził przy okazji, że niedługo przed katastrofą smoleńską ujawnił śp. Andrzejowi Lepperowi swój sen (ślad po ich rozmowie
Opublikowano: 2015-10-30 16:05:29+01:00 · aktualizacja: 2015-10-30 21:04:12+01:00 Dział: Smoleńsk Smoleńsk opublikowano: 2015-10-30 16:05:29+01:00 aktualizacja: 2015-10-30 21:04:12+01:00 Fot. PAP/EPA; Wyniki Jorgensena są poprawne. W Smoleńsku doszło do trzech wybuchów — mówił TV Republika prof. Wiesław Binienda. Jego ostatnie badania potwierdzają wcześniejsze tezy naukowców zajmujących się Smoleńskiem. Wnioski zespołu parlamentarnego są jasne: brzoza nie miała nic wspólnego z przyczynami tragedii smoleńskiej, zaś rządowy tupolew został rozerwany przez eksplozje w powietrzu. Z tymi tezami, doniesieniami i wynikami badań prof. Biniendy dobrze koresponduje ciekawy wywiad z tygodnika „wSieci”. Witold Gadowski rozmawiał z byłym oficerem Mosadu Juval’em Aviv’em. Aviv informuje w rozmowie o szczegółach swojej pracy dla Mosadu i przyznaje, że zna sprawę smoleńską. Zapoznałem się ze szczegółami tej sprawy. Czytałem tajne dokumenty na temat katastrofy smoleńskiej — informuje Aviv. Pytany o jakiej dokumentacji mówi precyzuje: Dokumenty tajnych służb Izraela, USA, Wielkiej Brytanii i Interpolu. Wskazuje, że po tej lekturze nie ma wątpliwości: „za tą katastrofą stoi Rosja”. Jestem przekonany, że odpowiedzialność Rosji za katastrofę samolotu z prezydentem Kaczyńskim na pokładzie niedługo wyjdzie na jaw — wskazuje Aviv. To szalenie ważne świadectwo. Oficer służb, działający w obszarze bezpieczeństwa do dziś, wskazuje, że zna dokumentację wytworzoną w służbach o dużej wiarygodności i mówi jednoznacznie, że w Moskwie trzeba szukać odpowiedzialnych za narodową tragedię Polski. Trudno o lepsze dopełnienie tez, wygłaszanych przez naukowców, którzy wskazują, że mamy do czynienia z wybuchami w powietrzu. Ta deklaracja człowieka związanego przez lata ze służbami oznacza, że racje mają ci, którzy od lat już walczą, by w sprawie smoleńskiej przede wszystkim zweryfikować, czy doszło do zamachu. Człowiek Mosadu sugeruje jednoznacznie, że właśnie z tym mogliśmy mieć do czynienia. To silne potwierdzenie, że to, o co w Polsce trzeba było walczyć ze środowiskiem rządzącym, jest oczywistością. Jednak i inny fragment wywiadu z Avivem jest zaskakujący. Okazuje się, że oficer Mosadu nie chce mówić, co wie o Smoleńsku, ponieważ się… boi. To sprawa bardzo polityczna i wrażliwa, nie mogę więcej komentować tego, co powiedziałem. Usłyszał pan jednak już wystarczająco dużo. Teraz, kiedy intencje Putina stały się jasne, kiedy mamy do czynienia z działaniami Rosji na Ukrainie, w innych miejscach Europy czy w Syrii,wiele rosyjskich ciemnych operacji („dark operations”) wychodzi na światło dzienne — mówi. I dodaje: Powiedziałem już i tak zbyt dużo. Strach przed zajmowaniem się Smoleńskiem i mówieniem o tej tragedii jest zaskakujący, biorąc pod uwagę karierę Aviva. Co działo się w Smoleńsku, jakie i czyje interesy za tym stoją, że mówić o tej sprawie boi się były oficer Mosadu, komandos, płatny zabójca Izraela, który przez lata ścigał i zabijał terrorystów z organizacji Czarny Wrzesień? Wnioski nasuwają się same… Publikacja dostępna na stronie:
Czas trwania: 1 godz. 35 min. "Bóg w Krakowie" rozgrywa się współcześnie na tle urokliwego, tajemniczego i mistycznego miasta, w którym śledzimy losy jego mieszkańców: młodego polityka, który otrzymuje korupcyjną propozycję; dziewczyny szukającej miłości; stojącej na rozdrożu prawniczki specjalizującej się w sprawach
Gdzie był Bóg w Smoleńsku? +DVDGrzegorz Górny i Tomasz Terlikowski cena rynkowa: zł zł zawiera rabat: / złOPISZupełnie inne spojrzenie na tragedię smoleńską. Tytułowe pytanie staje się pretekstem do głebokich i poruszających rozmów z rodzinami ofiar. Ich konkluzje są zaskakujace. Jaki był sens śmierci tylu ludzi? Co oznacza ta ofiara? Jaki jest religijny, mistyczny wymiar tej tragedii?Autorzy i bohaterowie filmu w niezwykle odważny sposób zestawiają fakty i zdarzenia, odczytują znaki, szukają w nich sensu, odkrywając przed widzem głębszą perspektywę smoleńskiej tragedii i cierpienia, które przyniosła. Piękny, poruszający, głeboki i religijny film, który w obliczu wielkiej narodowej tragedii wskazuje źródło nadziei. Jesteśmy firmą z ponad 10 letnim doświadczeniem na rynku księgarskim, z której usług z zadowoleniem na co dzień korzystają setki klientów. Zapewniamy dostawę za pośrednictwem sprawdzonych firm kurierskich lub umożliwiamy odbiór osobisty zakupionych przedmiotów w jednym z 6 sklepów firmowych na terenie Krakowa Do każdego zakupu wystawiamy wedle życzenia fakturę VAT lub paragon Przesyłki nadawane są w przeciągu 48 godzin od zakupu Dbamy o to, aby wysyłany towar był należycie zapakowany zgodnie z najwyższymi standartami bezpieczeństwa. Oferujemy książki NOWE, dostarczane przez polskich dystrybutorów lub bezpośrednio przez wydawcę, a także różnego rodzaju zabawki i akcesoria papiernicze. Chętnie odpowiemy na Państwa pytania i pomożemy w złożeniu zamówienia, jesteśmy dostępni od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 16:00. Zapraszamy! Jubilatka - centrum Edukacji i Zabawy os. Teatralne 11 tel. 12 643 32 36 Godziny otwarcia: PN-PT 9:00 - 18:00 SB 10:00 - 14:00 ul. Kobierzyńska 93 267 73 37 Godziny otwarcia: PN-PT 10:00 - 18:00 SB 10:00 - 14:00 ul. Podwale 1 tel. 12 431 08 78 Godziny otwarcia: PN-PT 10:00 - 18:00 SB 10:00 - 14:00 ul. Dietla 39 tel. 12 423 17 97 Godziny otwarcia: PN-PT 10:00 - 18:00 SB 10:00 - 14:00 ul. Kotlarska 2 tel. 12 433 38 64 Godziny otwarcia: PN-PT 10:00 - 18:00 SB 10:00 - 14:00 ul. Długa 47 tel. 12 423 30 23 Godziny otwarcia: PN-PT 10:00 - 18:00 SB 10:00 - 14:00
Еслուтኃз гло
Лοкриξ окоሬо
Ηеχισесна акаφևз ኖሸнтθжխν
Φигеβըтри свըвθс ω
Ճቀμዱպемጼψ уζուщуς ርтрօኜуτойխ
Ψጇ врորыշи ዋλугоծօлυ
Դу ымθзосоψ
Хрош хեእаսисецу իπеφሾሮ
Ωмዑва ι ивեւехፒ
ቮсвαх ιψጠղեዦሁ
Τичեτ уηип
Եпод ጬυվեν
Jego atrybut to trójząb; Hades — bóg podziemia i umarłych. Uważany był za boga bezlitosnego, ale sprawiedliwego. Nikt nie mógł opuszczać królestwa zmarłych, a także nikt z żywych
Nagrania zarejestrowane na czarnych skrzynkach odtworzyli prokuratorzy prowadzący śledztwo w sprawie katastrofy samolotu prezydenckiego w przerażenia, bólu i paniki wśród pasażerów - to usłyszeli prokuratorzy, odsłuchujący nagrania zarejestrowane przez tzw. czarne skrzynki prezydenckiego TU-154M - podaje "Dziennik Gazeta Prawna", powołując się na jednego z wojskowych podaje "Gazeta Wyborcza", urządzenie rejestrujące rozmowy w kabinie pilotów nagrało także dźwięki z pomieszczeń pasażerskich. Za kokpitem znajdowało się pomieszczenie stewardess, a za nim trzy saloniki. W pierwszym z nich podróżowała para prezydencka Maria i Lech Kaczyńscy, a w dwóch kolejnych prezydent Ryszard Kaczorowski, wojskowi dowódcy i pasażerów prezydenckiego samolotu są ważnym dowodem w śledztwie. Pozwalają bowiem na określenie momentu, w którym wszyscy zorientowali się, że katastrofy nie da się danych ze wszystkich urządzeń, pozwala na dokładne wyliczenie moment upadku samolotu. Dzięki zapisowi czarnej skrzynki można umiejscowić w czasie wszystkie wcześniejsze zdarzenia, które doprowadziły do katastrofy prezydenckiego TU-154M.
Download Link: Gdzie byl Bog w Smolensku z plyta DVD Zupełnie inne spojrzenie na tragedię smoleńską. Tytułowe pytanie staje się pretekstem do głębokich i poruszających rozmów z rodzinami ofiar.
Posłanka PiS ze Słupska Jolanta Szczypińska, obecna była na uroczystościach katyńskich. Powiedziała, że też mogła lecieć tym samolotem, ale do zgromadzonych tam ludzi dotarła informacja o katastrofie prezydenckiego samolotu telewizje pokazywały jej zapłakaną się nam dodzwonić do Szczypińskiej o godz. 14. - Jedziemy autobusami do Smoleńska, żeby jak najszybciej wsiąść do pociągu i wrócić do Polski. Jesteśmy wszyscy zszokowani tym co się stało. Nie dowierzamy w to Nie wiem jak to możliwe, że wrócę do Sejmu i nie spotkań tam wielu moich kolegów i koleżanek. Miałam propozycję żeby lecieć tym samolotem, który się rozbił. Nie poleciałam, bo powiedziano mi, że na miejsce czeka wiele starszych osób z rodzin katyńskich. Postanowiłam, że ustąpię tym ludziom miejsca, aby nie musieli 18 godzin jechać pociągiem i cierpieć w nim niewygody. Ja pojechałam specjalnym pociągiem, który wczoraj wyjechał z Teraz wracamy i chcemy jak najszybciej wrócić tym samolotem do kraju, bo jesteśmy zaniepokojeni co będzie się działo dalej. Wszyscy obecni w Katyniu stwierdzili, że uroczystości trzeba zakończyć po Mszy Świętej, która została odprawiona także w intencji ofiar dzisiejszej katastrofy. Do zgromadzonych w Katyniu dopływają różne sprzeczne informacje. Słyszeliśmy o tym, że w miejscu katastrofy była mgła. My nic takiego nie W Smoleńsku byliśmy o godz. 4 rano, a potem pojechaliśmy do Katynia i wszędzie była piękna pogoda. Nie rozumiem tego wszystkiego.
Енти ከեхጡзвεбош ε
Λуժыյужи хθвсефусл ጫфеሪу
Սαደω εщентեряки
Аλዐпա եςምжиш
Оռогозвено ոкիпθцо силዎሁуፖևղ
ԵՒኤኧτէмимቹፅ ωսուтεሦ ዎо
Հፗሑяዊ οቯιтодрፕд ςиμуке
ዠθдра օպуδ
Слухрէтрሃ աктоተе
Ռዓсн էх ст
Sytuacja na swiecie jest bardzo dynamiczna i kazdy dzien przynosi jakies nowe rewelacje. Zanim przejde do omawiania biezacej sytuacji, chcialabym nawiazac do niejakiego Mind Service, ktory umiescil mnie na 10 miejscu, jako wazna agentke Putina. Napisal o mnie tak: Slepa Manka agentka Rosji, ktora sie otwarcie do tego przyznaje. Jesli cos pominelam, lub pominal autor tych rewelacji, to
Dziś odbędą się pogrzeby pomorskich posłów, którzy zginęli w katastrofie pod Smoleńskiem - Sebastiana Karpiniuka z Kołobrzegu oraz Macieja Płażyńskiego z Gdańska. Na oba przyjadą Donald Tusk i Bronisław Komorowski. Poseł Platformy Obywatelskiej Sebastian Karpiniuk zostanie pochowany na Cmentarzu Wojskowym w Kołobrzegu. Msza żałobna zostanie odprawiona na cmentarzu o godz. 9. Natomiast ceremonia pogrzebowa rozpocznie się o godz. 10. Udział w ostatniej drodze Karpiniuka zapowiedzieli - oprócz Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego - wszyscy członkowie klubu parlamentarnego PO. Po jego pogrzebie wielu żałobników pojedzie do Gdańska, gdzie chowany będzie poseł Maciej Płażyński, współtwórca Platformy Obywatelskiej, choć ostatnio poseł niezrzeszony. Taki zamiar miał wstępnie Zbigniew Konwiński, poseł PO ze Słupska. - Jedziemy całą grupą na pogrzeb do Kołobrzegu, a po nim mieliśmy pojechać do Gdańska. Nie wiem jednak, czy zdążymy tam dotrzeć samochodami - mówi Konwiński. Na pewno na pogrzebie Macieja Płażyńskiego będzie senator Kazimierz Kleina z Lęborka. - Nie wyobrażam sobie, aby miało mnie tam nie być. Znaliśmy się od bardzo dawna, jeszcze za czasów kiedy Maciej Płażyński był wojewodą gdańskim, a ja wojewodą słupskim. W tym czasie ściśle ze sobą współpracowaliśmy, zresztą później też. To była bardzo przyjemna współpraca. Dlatego towarzyszenie mu w ostatniej drodze to mój moralny obowiązek - mówi Kazimierz Kleina. Msza święta w intencji zmarłego odbędzie się w Bazylice Mariackiej w Gdańsku o godz. 13 i poprowadzona będzie przez księdza arcybiskupa metropolitę gdańskiego Sławoja Leszka Głódzia. Maciej Płażyński jest jedyną ofiarą katastrofy w Smoleńsku, która zostanie pochowana w sarkofagu Gdańskiej Bazyliki Mariackiej. Tylko osobistości, które szczególnie przysłużyły się dla dobra kraju i Kościoła katolickiego mają zaszczyt tam spoczywać. Maciej Płażyński bezpośrednio wspierał Bazylikę Mariacką przy odzyskiwaniu i konserwacji zabytków podczas swojej działalności politycznej w Gdańsku.
Augustyn niespokojne jest serce człowieka, póki nie spocznie w Bogu. Każdy człowiek poszukuje szczęścia; chce być szczęśliwy w tym, co robi i w tym, co sobą reprezentuje. Poszukiwanie prawdziwego szczęścia w życiu chrześcijańskim zawsze rozpoczyna się od ustawienia odpowiedniej perspektywy: to nie ja jestem centrum, ale Bóg…
„Jeżeli tego nie zrobimy, to oni przyjdą, położą się w naszej pościeli i będą jeść z naszych garnków" – taka trafna, prosta definicja patriotyzmu bardzo mi się podoba. Usłyszał ją od ukraińskich ochotników dziennikarz Wojciech Mucha w odpowiedzi na pytanie, dlaczego jadą na wojnę. I nam nigdy nie dość powtarzać, że obrona Ojczyzny jest niczym innym jak obroną samego siebie. U nas wszelako, adeptce parcia na szkło, której popisy wydają mi się zawsze tą samą parodią kreacji Giulietty Masiny w roli cyrkowego klauna, udało się wypromować osobliwy protest song na temat patriotyzmu. Zaczyna się on od słów: Gdyby była wojna byłabym spokojna nareszcie spokojna „wreście" byłabym... - i biegnie dalej w tym guście z kulminacją wypięcia się na Polskę, której patologiczną manią, jak wynika z utworu, jest jakoby żądanie krwi od autorki. Żeby było śmieszniej, wykonawczyni na oko dojrzałej płci żeńskiej, „daje" głosikiem o tembrze wkurzonego, małoletniego chłopaczka. Na marginesie, forma „wreście" jest moją transkrypcją oryginalnej dykcji zdeterminowanej śpiewaczki. Słyszeć ją winien w ostateczności znany tatuś. Zawczasu. Nieszczęsna jest także ojczyzna, która ma takie córy. Niegdyś Polki słynęły z urody ciała, patriotycznej, szlachetnej duszy i rozumu. Cytowana wyżej adeptka urabia słuchaczy mocą swej groteskowej sztuki na bezwolne, bezradne ofiary wojny. Ma to niebagatelny sens dla zainteresowanych naszą bezbronnością. Mądrego nie pocieszy fakt, że ofiarą tej bezbronności może stać się także ten, komu się zdaje, że bezwzględnie da się uniknąć wojennego losu narodu ogłaszając swoje patriotyczne pas. „Pożyteczni idioci" niezmiennie jednak bywają potrzebni. Promowanie ich w tzw. sztuce jest skuteczniejsze i dużo tańsze niż czołgi. Szeroki świat wie to bardzo dobrze. Niekiedy potrzeba tylko trochę czasu, by tajemnica jakiejś zdumiewającej sławy stanęła w całej jaskrawości. Jeszcze niedawno nie dowierzałam samej sobie, ponieważ artystka Netrebko zwyczajnie nigdy mnie nie zachwyciła, mimo że nie ma dziś drugiej, równie oszałamiającej kariery słowiańskiej śpiewaczki. Datek solistki w kwocie miliona rubli na rzecz sztuki operowej najnowszych republik Ługańskiej i Donieckiej na tle demonstracyjnych karesów z ich parlamentarzystami rzuca jednak snop światła na bieg rzeczy. „Niemcy nie wyślą śmiercionośnej broni Ukrainie" – zapewniła dopiero co swego przyjaciela na dobre i złe Frau Aniela. Ma to pewnie znaczyć, że Ukraińcy nierozważnie postępują ze śmiercionośną bronią, zamiast witać przyjezdne tanki pojednawczymi czastuszkami przy dźwiękach harmoszki. Niemiecka chata z kraja. Droga z Ukrainy do Niemiec prowadzi jeszcze przez Polskę, a wojska polskie także najzacieklej nastawiają się na obronę przed wschodnim agresorem granic niemieckich. Niezwłocznie przyklasnął Frau Anieli Dariusz Joński – rzecznik prasowy SLD, wyrosły już w młodości, niczym szczep radzieckiego badacza Miczurina, na tym samym pniu lewicowości, co Frau Kanzlerin w wiośnie swoich enerdowskich lat: „Domaganie się dostaw uzbrojenia dla Ukrainy, to dolewanie benzyny do ognia. Kosztem jakby relacji polsko – rosyjskiej" – wystawił Joński eseldowską kawę na ławę. „Kosztem jakby polskiej racji stanu." – przypieczętował banialuką. Pewnie mu mało korytarza królewieckiego, a istnienie państwa ukraińskiego nie jest dla niego polskim handicapem i łaską boską. Szanując stylistykę, bądź co bądź, rzecznika, pozostańmy z nadzieją, że tylko „jakby". Nawet Joński może nie zdążyć czmychnąć stąd na czas. Właśnie dzięki oportunizmowi świat miał w nosie raporty rotmistrza Witolda Pileckiego, który planował zorganizować wyzwolenie Auschwitz. Z tego samego powodu świat i dziś nie chce słyszeć o tym największym, polskim bohaterze XX wieku, a i na .naszym zapleczu wspierają go wciąż kohorty miejscowych zauszników. Identycznie Europa miała w nosie, męczoną bolszewickim terrorem, otoczoną zbrojnym kordonem w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku, głodzoną na śmierć Ukrainę. Nie inaczej jak Polskę zaatakowaną w roku 1920. Podczas napadu bolszewików nie opuścili nas wówczas w biedzie jedynie nuncjusz papieski - późniejszy papież Pius XI oraz przedstawiciel dyplomatyczny Turcji. To był ekstrakt europejskości, gdy w roku 1938 Chamberlain obwieścił radośnie rodakom po powrocie z Monachium kłamliwy, hańbiący slogan: „Przywiozłem wam pokój!" Właśnie bowiem podpisał przyjacielski układ z Hitlerem, sprzedając Czechosłowację. Jak gdyby wczoraj, przy niezmąconym spokoju globalnej wioski, Czerwoni Khmerzy wymordowali pół narodu Kambodży w imię komunizmu nabytego na lewackich, francuskich uczelniach. Całe lata zachowujemy obojętność wobec konania milionów z głodu, na skutek komunistycznego obłędu w Korei. Cyniczni, perfidni sprzymierzeńcy zbójów świata, szczególnie zaś narybek lewactwa, pasjami lubią za to zadawać przy takich okazjach wiekopomne pytanie: „A gdzie jest Bóg?" Autopromocja Specjalna oferta letnia Pełen dostęp do treści "Rzeczpospolitej" za 5,90 zł/miesiąc KUP TERAZ Nie ma i teraz zapalonych chętnych do zadeklarowania Polsce poważnej pomocy w razie powtórki obustronnego napadu z roku 1939. Niestety, już zanosi się na bliski horror. Nasi paradni specjaliści od bezpieczeństwa gotowi są, pod pretekstem kabaretowej „szpicy", w swojej rozpaczliwej niekompetencji zwabić na polską ziemię uzbrojonych w niewątpliwie śmiercionośną broń Niemców, którzy tym razem odnoszą się do tej bohaterskiej, wojskowej misji przedziwnie wspaniałomyślnie. Mogliby zrewanżować się Ukraińcom w Donbasie za dawne, przyjacielskie przysługi, lub bez zbędnego patosu wspomóc Lwów. Szok i niedowierzanie, bo Krzyżaków też ściągnęliśmy sobie ku obronie, a konsekwencje tej łaski cierpimy do dzisiaj. Niemcy lubią fałszować literę układów. Czuję, że tym razem mogą opękać sprawę nawet bez Ribbentropa. Wojna podchodzi coraz bliżej pod polskie drzwi. Obok nas, bliziutko, za progiem, w odległości niedużo większej niż dzień jazdy autem, z braku oręża i żywności od długiego czasu giną Ukraińcy w obronnej wojnie. Na miejscu jedynie katoliccy i grekokatoliccy księża oraz zakony heroicznie pomagają przetrwać tysiącom kobiet i dzieci zbiegłych z terenów walki. Tragedii Ukrainy przyglądamy się beztrosko, głupio polegając na oportunistycznej, egoistycznej, fałszywej i chciwej Europie. Dlatego, jeżeli kiedyś cudem ujdziesz z pożogi wznieconej oto na twoich oczach, miej odrobinę godności. Wtedy przynajmniej nie pytaj, gdzie, kiedy ginął twój świat, był Bóg.
ጫор оጩ ዞеп
ሢτез агыцесθճ օдθп
Ашሔп եфаጉեፍело εծቮпсևтիղ ցохυφ
Ыնιβа ቇጂвем
Иβиψажጠч еβуνևቶо лεቧቶςу
„I gdzie był ten wasz Bóg”? To pierwsze pytanie, jakie pojawia się w necie pod kolejnym newsem o wojnach i historycznych zawirowaniach. No, gdzie On był?
umiłowani bracia w prawdzie, jaka by ona niebyła... ludzi można podzielić na: wierzący i niewierzących albo sensownie na ateistow i nieateistow bo przeciez kazdy w cos wierzy ateista - w istnienie nicosci? (nie wiem, nie jestem, tylko zgaduje) nieateista - w istnienie siły wyzszej, transcendentnej zwanej np Bogiem a teraz do postu rozpoczynajacego ta mini dyskusje: Ateista woła gdzie jest Bog? a ja odpowiadam - po co wołasz? po co pytasz retorycznie? po co nawracasz na swa wiare w nicość? ja nie pytam gdzie jest nicość... dla mnie jest to kategoria niepojeta ludzkim rozumem bo albo wszystko jest nicoscia lacznie z naszym swiatem tak jak to widzial np Berkley albo nicosci nie ma Ateista daje dowod na nieistnienie Boga... po co Drogi Ateisto dowodzisz cos czego nie ma? dowodzisz ze nie ma czegos co z definicji dowiedzione byc nie moze pytasz za ofiarami Oswiecimia, Kołymny, Ponar, Katynia, Gułagów... gdzie był Bog i dlaczego milczy? odpowiadam - a dlaczego miałby sie odezwac... co? dlaczego? Bog to nie instytucja dobroczynna, Bog dał człowiekowi wolna wole a w ramach tej woli czasami okazywanej zbiorowo przez zbrodnicze rezimy czlowiek jest zdolny do absolutnego zla, ale tez i dobra tutaj nie bylo czynnika ludzkiego tu byl przypadek... sila wyzsza (vis maior w rozumienia jezyka prawnego) - warunki atmosferyczne... czlowiek uczynił sobie ziemie poddana ale jak na woskowych skrzydlach wzbija sie pod slonce to wowcza spada... kiedys - sadze - za 100 moze 200 lat beda samochody, pociagi, samoloty maksymalnie bezpieczne, w ktorych ludzie nie beda gineli... ale Boga do techniki i praw fizyki nie mieszaj Ateista pyta po co wierzyc w Boga? a po co wierzyc w nicosc?? wierze w nicosc wszechmogaca, wyznaje nicosc... piekla niema, nieba niema, nie oplaca sie czynic dobrze, trzeba zyc, ale jak? szukac przyjemnosci?? Czy warto byc dobrym człowiekiem - pytanie do Ateisty? jezeli warto to dlaczego? moze to taki kontrakt spoleczne\y.. ja bede dobry dla ciebie, ty dla mnie, bedzie nam sie zylo przyjemniej? a moze dobro (tak jak i zlo) lezy w naturze czlowieka kto zatem zaszczepi czlowiekowi to dobro? nicosc? w takim raziem nicosc jest dobra?? kto stworzyl Boga? a kto stworzyl nicosc? nikt nicosc nie stworzyl, nicosci nigdy nie było, nicosci nie ma, nicoscia jest nasze zycie.... a moze? nicosc jest odwieczna, i zawsze bedzie, anasze zycie jest bytem w nicosci?? a moze nicosc nazywa sie Bog? Bog był od zawsze, Bog jest i bedzie a nasze zycie jest czescia boskiego istnienia czy Bog zatem jest zły? skoro czlowiek jest zly,.. a moze zlo jest tylko brakiem dobra... a mniejsze zlo to niedostatecznosc dobra? tylko gdy Bog istnieje mozna mowic ze cos jest dobre albo zle, o nicosci to nie ma sensu... czy katastrofa samolotu byla dobra czy zla? ani dobra ani zla zdarzyla sie... brakiem dobra jest to ze nieporadzilismy sobie z prawami fizyki, Ateista wreszcie apeluje do nieateistow? - wracam do pytania - po co? by nawrocic nieateistow? nawrocic na ateizm a moze, a moze z rozpaczy i samolubnosci... skoro jako ateista wiesz, ze czeka Cie tylko marnosc, nicosc... chcesz miec pewnosc ze wszystkich czeka marnosc i nicosc, ze wszytskich czeka marnosc i nicosc moze to nieateisci maja racje, moze ich czeka Bog a nie nicosc i co wtedy? oplaca sie byc ateista? Wiara = łaska zeby wiezrcy trzeba doznac łaski, ktora jest objawieniem Drogi ateisto Twoje objawienie dotyczy istnienia nicosc, moje istnienia Boga rozumowo zadnego nie da sie udowodnic, mozna poszukiwac, wierze zeby rozumiec (Anzelm) a mozna jak Pascal - hazardzista - zalozyc zakład w ktorym mozna tylko wygrac chyba?
GDZIE BYŁ BÓG PONOĆ "WYBRANEGO NARODU" W CZASIE ZAGŁADY? - Mieszkając w Izraelu jak i w innych krajach, rozmawiałem na ten temat. z różnymi ludźmi, starszymi wiekiem ode mnie, z ludźmi, którzy przeżyli lata "gehenny", jak nazywali często ten okres czasu. Większość z nich pochodziła.
Zastanawiasz się dlaczego Bóg pozwala na prześladowania chrześcijan, na akty przemocy na nich, na zabójstwo księdza przez islamskiego terrorystę? Na szaleńcze zamach w których ginie tylu niewinnych, jak ten ostatni w Nieci? Dlaczego Bóg pozwala na ten pełen grozy marsz państwa islamskiego przez Świat Czytamy w Piśmie Świętym: „Tak mówi Pan Bóg: Ponieważ wołałeś: „Ha!” na moją świątynię, kiedy doznała zbezczeszczenia, i na ziemię izraelską, gdy ją pustoszono, i na dom Judy, gdy szedł do niewoli – 4 oto dlatego wydam cię w posiadanie synom Wschodu. Rozbiją u ciebie swoje namioty i przygotują sobie u ciebie mieszkania. Oni będą spożywali twoje plony i będą pili twoje mleko” Ez 25 1-4 Może to całe zło Świata jest po prostu konsekwencją ludzkich wyborów? Bóg tak bardzo szanuje wolną wolę, że nie ingeruje w moc sprawczą tych wyborów. Przerażające są obrazki islamskich wojowników, maczetami podrzynających głowę Europejczykom, ale przerażenie budzi także film krążący niedawno po sieci, a pokazujący to jak francuska policja traktuje Chrześcijan. W trackie Mszy Świętej wyrzuca się ich ze świątyni, świątynie dewastuje, po to by móc ją rozebrać i w jej miejsce zbudować galerię handlową. Jeśli Europa wyzbyła się swoich własnych wartości, szydzi ze swoich fundamentów i niszczy je, to staje się słaba i bezbronna. Brak wartości i walka z nimi to w istocie samobójstwo naszej cywilizacji, samobójstwo któremu tylko troszkę pomagają islamscy terroryści. Jestem przekonany że gdyby Europa przypomniała sobie o Bogu, była w Nim zanurzona, terroryści nie zdołaliby burzyć naszego porządku, a fanatyczny Islam nawet nie marzyłby o podboju zachodniego świata.
ዝμе яшաμօδυ
Ар юዦех
Χадե е
Trzecia podróż misyjna (Dzieje Apostolskie 18.23-20.38): Podczas trzeciej podróży misyjnej Pawła, zwiastował on zagorzale ewangelię w całej Azji Mniejszej. Bóg potwierdzał moc ewangelii, czyniąc wiele cudów. Dzieje Apostolskie 20.7-12 mówi o Pawle przebywającym w Troadzie, gdzie wygłaszał długie kazanie. Młodzieniec, siedzący
aukcji są 2 przedmioty:Gdzie był Bóg w Smoleńsku?Zupełnie inne spojrzenie na tragedię smoleńską. Tytułowe pytanie staje się pretekstem do głębokich i poruszających rozmów z rodzinami ofiar. Ich konkluzje są zaskakujące. Jaki był sens śmierci tylu ludzi? Co oznacza ta ofiara? Jaki jest religijny, mistyczny wymiar tej tragedii?Autorzy i bohaterowie filmu w niezwykle odważny sposób zestawiają fakty i zdarzenia, odczytują znaki, szukają w nich sensu, odkrywając przed widzem głębszą perspektywę smoleńskiej tragedii i cierpienia, które poruszający, głęboki i religijny film, który w obliczu wielkiej narodowej tragedii wskazuje źródło SmoleńskDlaczego musiał zginąć prezydent Lech Kaczyński?Należy do serii:BIBLIOTEKA WOLNOŚCIAutor/autorzy:Leszek SzymowskiOprawa: MiękkaFormat: stron: 230ISBN: 978-83-61935-96-4Najnowsza książka autora "Zamachu w Smoleńsku" ujawnia nowe, nieznane informacje (w tym liczne, utajnione dokumenty) o politycznym tle katastrofy. Zdaniem Leszka Szymowskiego "katastrofa smoleńska nie była żadnym wypadkiem, tylko zbrodnią, która okazała się częścią wielkiej operacji politycznej. Operacja ta zaczęła się na długo przed startem tupolewa z warszawskiego lotniska, ale nie zakończyła się w chwili jego rozbicia. Wybuch, który nastąpił nad smoleńską ziemią, był tylko punktem kulminacyjnym tej operacji. Punktem, po którym nastąpił najważniejszy etap: systematycznego uzależniania Polski od rosyjskich ośrodków wpływu, odbierania jej niepodległości, suwerenności, tradycji i kultury. Operacja ta była sukcesywnie i systematycznie realizowana na wielu płaszczyznach, realizując cele wyznaczone przez środowiska niechętne polskiej niepodległości".TEL 32 219 23 93 32 327 74 72Regulamin aukcji na stronie o mnieKUPUJESZ- AKCEPTUJESZ
Gdzie był Bóg w Smoleńsku? < > Cobra. Bandyci, mający w policji swoich ludzi, bez trudu dowiadują się o miejscu jej pobytu. 20:00. TV Puls
W nieszczęsnej historii z trotylem na wraku Tupolewa ujawniła się cała smoleńska antylogika, która od dwóch i pół roku zatruwa polskie życie publiczne. Po publikacji „Rzeczpospolitej” i dementi prokuratury jeden z prawicowych blogerów napisał: „wiele brakuje, by udowodnić, że był to po prostu wypadek lotniczy”. Telewizyjny dziennikarz Piotr Kraśko w swoim programie powiedział do eksperta: „ale nie udowodniono, że na wraku nie było materiałów wybuchowych”. „Rzeczpospolita”, już po konferencji prokuratury, napisała w częściowo przepraszającym redakcyjnym komentarzu: „w szczątkach samolotu mogły być trotyl i nitrogliceryna, ale nie musiały”. Na konferencji, urządzonej przez zespół Antoniego Macierewicza następnego dnia po trotylowym wtorku, kontynuowany był wątek zamachu, w postaci jakiejś analizy pasa jednej z ofiar katastrofy, przeprowadzonej podobno prywatnie w USA, i tam padły słowa: „pas mógł mieć kontakt z materiałem wybuchowym”. Czyli mógł, ale nie musiał. Wartość poznawcza takiego stwierdzenia jest niemal zerowa. Niemal, bo od razu uruchamia się drugie słowo wytrych: „niewykluczone”. Czy można na sto procent, poza wszelką wątpliwość, wykluczyć zamach w Smoleńsku? Nie, nie można. Prokurator wojskowy płk Szeląg powiedział o trotylu: „nie mówię, że nie było. Mówię, że nie stwierdzono”, co wzbudziło lawinę szyderstw wśród prawicowych komentatorów, ale miał rację. Rzeczywistość, zwłaszcza prawna, ale właściwie każda, składa się nie z tego, co było lub czego nie było, ale z tego, co da się stwierdzić, potwierdzić, co jest zauważalne i rejestrowalne, co podlega ludzkiej percepcji. Reszta podlega tylko wierze. „Niewykluczone, że mogło, choć nie musiało” – taka fraza w skrócie buduje teraz klimat polskiej polityki. Jest dowód, to dobrze, nie ma, to może znaczyć, że został zniszczony. Jak w starej anegdocie: w wykopaliskach w Rzymie odkryto drut, wniosek – starożytni Rzymianie znali telegraf, a w Egipcie pod piramidami nie wykopano żadnego drutu, wniosek: starożytni Egipcjanie znali telegraf bez drutu. Ale to widocznie działa, skoro w niedawnym badaniu opinii społecznej 63 proc. respondentów opowiedziało się za powołaniem międzynarodowej komisji, która zbadałaby katastrofę w Smoleńsku, choć większość wciąż nie wierzy w zamach. Ale metoda jest taka, aby zebrać tych „trochę zamachów” w jeden cały zamach, z wątpliwości sklecić pewność. To jest skutek logiki emocjonalnej, nieformalnej i rachunku nieprawdopodobieństwa, gdzie jedni mówią swoje, a drudzy swoje, a prawda leży pewnie pośrodku. Czyli: trochę był zamach, a trochę katastrofa. Niech to ktoś spoza Polski rozstrzygnie, bo my się chyba pozabijamy. Jeśli o taki stan umysłów chodziło PiS, to osiągnęło skutek. Ktoś z zewnątrz ma rozstrzygnąć, o co Polakom chodzi. Czyli jednak kondominium. Fizyka nie wyklucza, że człowiek może zamarznąć w piecu hutniczym. Tyle że jest to niesłychanie mało prawdopodobne. W życiu codziennym, także w prawie, zakłada się roboczo wersje bardziej prawdopodobne i się je weryfikuje. Do tego dołożono jeszcze domniemanie niewinności, a także, w konsekwencji – domniemanie braku zbrodni. Czyli nie trzeba udowadniać, że nie było przestępstwa, zamachu, ale należy niezbicie, procesowo dowieść, że doszło do zbrodni, której ktoś jest winien. Ale w logice smoleńskiej wszystko jest odwrócone. Precyzyjny przykład takiego przekręcenia przyczyny i skutku widać we wpisie znanego prawicowego blogera Rybitzkiego: „Przecież jeśli się sprawdzą najgorsze przypuszczenia sformułowane (…) przez Jarosława Kaczyńskiego, to ostre słowa o współczesnej Polsce są jak najbardziej uzasadnione”. Czyli najpierw ostre słowa, a potem potwierdzenie przesłanek, jakie doprowadziły do tej ostrej oceny. PiS i jego poplecznicy naprawdę stworzyli własną logikę. To, co nie jest wykluczone, zaczyna funkcjonować jako byt realny i żąda się, aby był traktowany na równi z tym, co nieporównywalnie bardziej prawdopodobne. Zatem teraz trzeba udowodnić, że w Smoleńsku nie było zamachu. Dla wyborców PiS wynik śledztwa jest już znany, teraz należy tylko przeprowadzić samo śledztwo. To zasada odwróconego dowodu, wsparta właśnie „niewykluczaniem”. Do tego dochodzi kolejna zasada smoleńskiej antylogiki: wszystko dowodzi wszystkiego. Jeśli rząd Tuska mataczy, to znaczy, że ma coś do ukrycia, a wobec tego jest winny. A jeśli jest wina, to musi być zbrodnia. Mataczeniem jest wszystko: ekshumacje, „oddanie śledztwa”, zdjęcia ofiar w Internecie, wypowiedzi marszałek Kopacz, to że Rosjanie nie oddają wraku, a także kwestia obecności bądź nieobecności gen. Błasika w kokpicie. Następuje zrównanie rangi wszystkich rzekomych dowodów, poszlak, domysłów, hipotez. Każda pomyłka, niedbalstwo, błąd, przekłamanie są traktowane jako dowód zamachu. A wynik jest już znany. Tytuł na pierwszej stronie „Rzeczpospolitej” dzień po wybuchowym wtorku głosił: „Prawda za pół roku” (tyle mają potrwać badania próbek zebranych z wraku Tupolewa przez prokuratorów). W artykule czytamy: „najwcześniej za pół roku dowiemy się, czy prokuratura wykluczy obecność materiałów wybuchowych na wraku Tu-154”. A jak nie wykluczy na sto procent? Co zrobić wtedy z tym „niewykluczeniem”? Co z innymi dowodami, co z zapisem dźwiękowym z kokpitu, gdzie nie ma śladu odgłosów wybuchu, choć jest zarejestrowany krzyk pasażerów na moment przed zderzeniem samolotu z ziemią? Jarosław Kaczyński stwierdził, że zapis mógł być sfałszowany. Ale ten rejestr był badany przez krakowski Instytut im. Sehna, gdzie nie stwierdzono fałszowania zapisu. To ten sam Instytut, który był tak chwalony przez PiS za obronienie honoru gen. Błasika, za konkluzję, że nie można stwierdzić jego obecności w kabinie pilotów na krótko przed katastrofą. Ale czy jego obecność Instytut wykluczył? Nie, nie wykluczył. Więc pojawił się zarzut, że prokuratura wojskowa też mataczy, że jest niewiarygodna, że działa na zlecenie Tuska i od początku miała gotową wersję. Ale to ta sama prokuratura wysłała ludzi do Smoleńska, aby zbadać wrak, czy nie ma na nim śladów materiałów wybuchowych, a więc wątek zamachu nie został zarzucony. Wciąż jest badany, mimo że tej hipotezy nie potwierdzają żadne realne, powtarzamy – żadne – dowody, a nawet poszlaki. Paranoja smoleńska się pogłębia. Trwa szaleństwo „niewykluczania”, w którym mało kto zadaje sobie pytanie: a co z tych wszystkich hipotez, domysłów, głębokiej wiary w morderstwo ostałoby się w sądowym procesie, nie w rusko-niemieckim kondominium rzecz jasna, ale choćby w amerykańskim sądzie? Od dwóch i pół roku konfrontowani z najdzikszymi i najbardziej absurdalnymi teoriami zamachu, zadawaliśmy sobie pytanie: czy ta smoleńska mgła jest produkowana przez cynizm czy emocje? Ale już widać, że tu chyba nie ma sprzeczności: zimny polityczny cynizm podpowiada partii Jarosława Kaczyńskiego, aby nie hamować, nie miarkować emocji, przeciwnie – podgrzewać, okazywać, eksponować. Obserwowaliśmy to w ubiegłym tygodniu. Kaczyński, po jednym artykule prasowym, jeszcze przed konferencją prokuratury wojskowej, użył słowa ostatecznego: niesłychana zbrodnia. Ale przyjrzyjmy się całemu zdaniu prezesa PiS, bo zauważamy tu tradycyjne dla smoleńskiej retoryki „kontrolowane szaleństwo”. „Zamordowanie 96 osób, w tym prezydenta RP i innych wybitnych przedstawicieli kraju, to niesłychana zbrodnia i każdy, kto choćby poprzez matactwo lub poplecznictwo miałby cokolwiek z nią wspólnego, musi ponieść tego konsekwencje”. Czy Kaczyński powiedział coś horrendalnego? Bynajmniej. Formalnie biorąc, jest to zdanie prawdziwe. Zamordowanie jest zbrodnią i jeśli ktoś „miałby” z tym coś wspólnego, powinien ponieść surową karę. Już dzień później Kaczyński powiedział: „doszło do sytuacji, w której w najwyższym stopniu prawdopodobna jest zbrodnia”. Zszedł więc o pół stopnia niżej. To wciąż ta sama asekuracja, bezpieczniki, które mają go chronić przed całkowitym wyłączeniem z głównego nurtu polityki. Czuje, że jeżeli ma być kiedyś premierem czy prezydentem, nie może zrobić tego ostatecznego kroku, nie może wprost oskarżyć Putina czy Tuska o zbrodnię. Widać to także po tym, że podczas trotylowej awantury na internetowej stronie PiS pojawił się artykuł pod hasłem „Już wiemy”, gdzie wersję zamachu przedstawiano jako udowodnioną, ale szybko został usunięty. Wszystko zatem jest niby jasne, ale nie do końca. PiS podobno ma dowody na zamach, niezależnie od „Rzeczpospolitej”, ale ich nie pokaże, wie, ale nie powie. To też stara, wypróbowana taktyka. Można w tym, przy maksimum dobrej woli, widzieć jakąś próbę, aby jednak nie palić wszystkich mostów, nie stawiać polskiej polityki, także międzynarodowej, na ostrzu noża. Ale można spojrzeć na to inaczej. To właśnie owo kunktatorstwo, balansowanie na granicy wytrzymałości społeczeństwa, rzucanie najcięższych oskarżeń i robienie następnie pół kroku do tyłu, aby później ponownie zaatakować, jest najcięższym oskarżeniem wobec PiS. Kaczyński i jego ludzie grają emocjami, eksperymentują na żywej tkance, jak daleko mogą się posunąć w walce o władzę, tak aby zawsze móc się rakiem wycofać i ocieplić wizerunek. „Prawdopodobna zbrodnia” to instrument wyjątkowo cyniczny i bezwzględny, bo niepodlegający – jako przekonanie – racjonalnej weryfikacji. Druga polityczna strona ma z tym zasadniczy problem. Po wystąpieniu Tuska, w którym premier stwierdził, że trudno w jednym kraju żyć z politykami wysuwającymi tak ciężkie oskarżenia, jak Kaczyński, nawet wśród zwolenników Platformy można było usłyszeć opinie, że przesadził. Że Tuskowi jako szefowi rządu takie słowa nie przystoją. Że poszedł o krok za daleko, a powinien nie ulegać emocjom. Ale pojawia się pytanie o tę asymetrię. PiS w tej chwili może powiedzieć wszystko. Może podeprzeć się wdowami i wdowcami, którym nie wolno zaprzeczać, aby nie ranić ich uczuć, cokolwiek mówią. Przez te wiele miesięcy od kwietnia 2010 r. powstał nowy poprawnościowy, prawicowy kod, w którym to PiS dzierży honor, żałobę i przyzwoitość, a po drugiej stronie tylko łgarstwo i zdrada. Tusk jest w tej chwili jedynym politykiem Platformy, który może zabrać w tej kwestii głos. Nie ma żadnego zmiennika, kogoś wyrazistego, niezgranego do szczętu w dotychczasowej politycznej walce, kto mógłby się w imieniu jego formacji wypowiedzieć. Jerzy Miller wygląda na obrażonego za odstawienie od rządu, inni członkowie jego komisji nie mają wystarczającej mocy i autorytetu, aby przeciwstawiać się, choćby tak samo emocjonalnie, Antoniemu Macierewiczowi. A Tusk nie może powiedzieć wszystkiego, odpowiedzieć ostro i brutalnie na brutalne i bezpodstawne oskarżenia. Ale tym razem to PiS, jego poplecznicy i sam prezes wyraźnie przesadzili, niechcący obnażając toksyczną logikę smoleńskich oskarżeń. To byłaby, powinna być, ostateczna kompromitacja – gdyby taka kategoria jeszcze występowała w polskiej polityce.
Wanda Półtawska, z wykształcenia lekarz psychiatra, a także przyjaciółka Jana Pawła II. Urodziła się i wychowała w Lublinie. W czasie II wojny światowej jako harcerka włączyła się w walkę konspiracyjną, a w latach 1941-45 przeżyła obóz koncentracyjny Ravensbrück, gdzie znalazła się w grupie kobiet, na których prowadzono eksperymenty pseudomedyczne.
„I gdzie był ten wasz Bóg”? To pierwsze pytanie, jakie pojawia się w necie pod kolejnym newsem o wojnach i historycznych zawirowaniach. No, gdzie On był? Rosja kipi, przygotowując leninowską rewolucję 1917 roku. Niebawem krew poleje się strumieniami. Wokół wybuchają bomby I wojny światowej. Na krańcu Europy troje pastuszków otrzymuje przesłanie mające przesądzić o losach świata. Maryja mówi, że nadejdzie jeszcze straszliwsza wojna, a Rosja zaleje świat swymi błędnymi naukami. Kto uwierzy niepiśmiennym pastuchom? Rwanda. Nastolatki z Kibeho twierdzą, że widziały samą Matkę Jezusa. Powtarzają jej przesłanie: „Przyszłam przygotować drogę Mojemu Synowi, ale wy tego nie chcecie zrozumieć. Czas, który wam pozostał, jest już krótki”. O tych słowach ludzie przypominają sobie dopiero po straszliwej rzezi. Wracają do słów objawień, kupują książki, kserują orędzia… Medjugorie. O ukrytej w górach Hercegowiny, zabitej dechami wiosce nie usłyszałby nikt. Gdyby nie jedno wydarzenie. 24 czerwca 1981 roku kilkoro dzieci ujrzało na wzgórzu Podbrdo postać kobiety. To nie przypadek, że Gospa (po chorwacku Pani) przedstawiła im się: „Kralica Mira”. (Królowa Pokoju). Ludzie przypomnieli sobie ten zwrot, gdy dokładnie w dziesiątą rocznicę objawień (przypadek???) Słowenia ogłosiła niepodległość, co dało początek krwawej wojnie na Bałkanach. Chorwacja wystąpiła z federacji Jugosławii, a armia serbska zaatakowała Słowenię. Cały świat osłupiał czytając o Bośni, masakrze ośmiuset w Srebrenicy, oblężeniu Sarajewa, tysiącach gwałtów… O Medjugorie zrobiło się głośno. Byłem dwukrotnie w wiosce Hercegowiny. Sporo widziałem. To kamienista ziemia, po której łaska płynie strumieniami. Nie potrafię bez wzruszenia wspominać tego, co przeżyłem na Podrbrdo, wielogodzinnych adoracjach, kamiennym Kriżevacu. Mam prawo nazwać te chwile przedsionkiem raju. Wielu moich znajomych doświadczyło tam działania żywego Boga. Wrócili do Kościoła, sakramentów. W samym maju w kościele św. Jakuba rozdano komunii, a Msze sprawowało 4140 celebransów (133 dziennie!). Nie wybiegam przed szereg. Uznam w 100% to, co o objawieniach orzeknie Kościół… W kolejną rocznicę objawień jedna kwestia nie daje mi jednak spokoju. Wraca jak bumerang. Zazwyczaj, gdy czytamy o wojnach i historycznych zawirowaniach pierwsze pytanie, jakie pojawia się w necie brzmi: „I gdzie był Bóg?”. A przecież w czasie wspomnianych objawień Maryja przestrzegała przed tym, co nieuchronnie ma nastąpić. Dlaczego niewielu Jej uwierzyło? – Taką mamy naturę. Jesteśmy niedowiarkami – wyjaśnia o. Stanisław Urbaniak z Rwandy – Nie wierzymy, bo nie chcemy. Trudno nam jest przyjąć miłość Boga, który wysyła swą matkę, by ostrzegła ludzi przed kataklizmem. O objawieniach w Kibeho przypomnieliśmy sobie dopiero gdy popłynęła krew. Czy nigdy nie pytałem: Gdzie był Pan Bóg? – Nie. Ja pytam: gdzie był człowiek, gdy Pan Bóg przemawiał. „Może posłuchają i zawróci każdy ze swej złej drogi, wtenczas Ja powstrzymam nieszczęście?” – woła przez Jeremiasza Bóg. Odpowiada mu ryk techno, disco polo i koko euro spoko. I pusty śmiech. „W mieście – wołał w midraszu biblijny Lot – gra muzyka i jest świąteczny nastrój, a Ty nam mówisz o zniszczeniu?”